– Na katechezy w szkołach wydaje się ponad miliard złotych rocznie, podczas gdy dzieci nie mogą w szkole zjeść nawet jednego ciepłego posiłku – wskazuje poseł Armand Ryfiński w "Bez autoryzacji". Jak przekonuje, rząd celowo nie edukuje ludzi i nie wprowadza reform, żeby nic się nie zmieniało. – Obecny układ polityczny trwał w najlepsze, bo dzięki niemu politycy od 20 lat są przy władzy.
Radosław Sikorski o awanturnikach z 11 listopada mówi: "łyse pały". Pana oburzają takie słowa szefa MSZ?
Myślę, że szef dyplomacji powinien posługiwać się językiem dyplomacji. Ministra powinno być stać na więcej, niż takie, skądinąd prymityne, określenia. Posłowie mają trochę większą swobodę wypowiedzi.
Poza tym, w całej tej sytuacji niepokoi bierność władz. Ci ludzie, o których minister mówi "łyse pały", są zagubieni. Wielokrotnie rozmawiałem z narodowcami, sam w młodości przechodziłem okres buntu i też fascynowałem się wtedy różnymi skrajnymi ugrupowaniami.
Co ma Pan na myśli mówiąc: zagubieni? Wyglądali na całkiem pewnych tego, co robią.
Ci młodzi ludzie są narzędziem w rękach cynicznych polityków. Oni nie zdają sobie sprawy z tego, że są wykorzystywani do szczucia innych. Łatwo jest im obwiniać rząd za bezrobocie, o wszystko oskarżać, a gdy są w grupie – czują się dodatkowo silni. Cyniczni politycy, którzy zagospodarowują te środowiska kibicowsko-narodowe, wykorzystują tych ludzi własnie do marszy, burd, przerywania wykładów na uniwersytetach.
W pojedynkę są to często ludzie zagubieni, z kompleksami. Nie rozumieją, że ktoś nimi manipuluje – i widzą to dopiero, gdy wyjadą na zmywak do Wielkiej Brytanii albo Niemiec i spotykają się z tamtejszymi narodowcami. Dopiero wtedy rozumieją, jak bardzo krzywdzące jest to, co robią tutaj. Nawet nie powinniśmy nazywać ich narodowcami, tylko pseudonarodowcami.
Dla Pana to nie są patrioci?
To nie są narodowcy. Ci ludzie nie rozumieją, że dzisiaj patriotyzm to wspieranie polskiej kultury, dbanie o środowisko naturalne, o społeczeństwo, sąsiadów, bliskich. Budowanie silnej gospodarki i tym samym – Polski. Na podziałach, rzucaniu płytami chodnikowymi i biciu ludzi w squatach nikt silnej Polski nie zbuduje.
Oczywiście, tylko jak im to wytłumaczyć?
Potrzebna jest edukacja. Tyle że obecnemu rządowi, co widać po działaniach minister Szumilas, też nie zależy na dobrej edukacji społeczeństwa. Nie przeszkadza jej, że w szkołach katecheza jest ważniejsza niż np. ciepłe posiłki. Na religię w szkołach, na katechezy, wydaje się rocznie ponad miliard złotych. W tym czasie wiele dzieci w ciągu dnia w szkole nie ma na ciepły posiłek, który za pieniądze wydawane na katechezy można by dzieciom kupić.
Czyli, jak Pan mówił, władza jest bierna wobec tego, co się dzieje. Celowo?
Myślę, że bierność w przypadku tych wydarzeń z 11 listopada nie jest przypadkowa. Polskie służby mogłyby wszystkie te ugrupowania rozłożyć na czynniki pierwsze i zdusić burdy w zarodku. Ale nie robią tego, po ze strony Platformy jest przyzwolenie na strasznie PiS-em. To standardowe postępowanie Platformy przy słabnących sondażach.
Wracając na chwilę do określeń - wolno posłom mówić o "pedalskiej tęczy"? Takich słów użył Bartosz Kownacki z PiS.
Każdy poseł reprezentuje sobą ogół obywateli i każdy powinien przestrzegać pewnej elementarnej zasady: każdy jest równy i nie można poniżać mniejszości. Tym bardziej, że nie ma żadnych przesłanek, by akurat tę grupę poniżać, nie zasłużyła sobie na to. Homoseksualiści nigdy nie robili nic, co godziłoby w interesy, godność albo ład państwa.
Za każdym razem, gdy polityk dopuszcza się takich słów, wierzę, że społeczeństwo dojrzeje i zrozumie, że tacy ludzie nigdy nie powinni zostać posłami, trafić na listy wyborcze!
Spodziewa się Pan jakiejś kary za taką wypowiedź?
Może będzie upomnienie od komisji etyki poselskiej. Komisję tę zwykłem nazywać komisją inkwizycji poselskiej, bo siedzą w niej sami konserwatywni posłowie. Nie ma tam żadnej racjonalnej dyskusji. Byłem w tej komisji i zostałem z niej usunięty, bo broniłem praw mniejszości, krytykowałem język nienawiści używany przez prawicę – i za to byłem szykanowany. W takiej formie ta komisja nie ma racji bytu.
A w jakim by miała?
Tam powinni zasiadać etycy, osoby o nienagannej kulturze osobistej. A tymczasem może tam być ktoś z podstawowym lub średnim wykształceniem i oceniać ludzi z tytułami, ludzi postępujących nienagannie czy broniących mniejszości. I za to ostatnie np. zostanie skrytykowany.
Takie zachowanie ma zniechęcać ludzi do polityki. A tym politykom w Sejmie, którzy są tam od 20 lat, nie zależy na zaangażowaniu ludzi w politykę.
Nie zależy, bo?...
Cała działalność rządu zniechęca ludzi do polityki. I to działa, bo społeczeństwo jest coraz bardziej zniechęcone. Ludziom z Sejmu jest to na rękę, bo ludzie, którzy nie interesują się polityką, idą na wybory i dopiero wtedy szukają tam znanych nazwisk. Zawsze, jak ludzie są zniechęceni, istnieje duże prawdopodobieństwo, że ci "starzy" politycy znowu zostaną wybrani – bo pole wyboru dla obywatela będzie ograniczone.
Ale ludziom brakuje pieniędzy w portfelach i jedzenia w lodówce i moim zdaniem przebudzenie w końcu nastąpi. Boję się tylko, że ta grupa niezainteresowanych polityką znowu zostanie wykorzystana przez cyniczną prawicę – która znajduje łatwe odpowiedzi na wszystko: układ, chcą nas sprzedać, winni są żydzi/homoseksualiści/imigranci. Jeśli faktycznie tak się znowu stanie, to winowajcami takiej sytuacji będą właśnie rządu PO-PSL, które robią wszystko, by ludzi do polityki zniechęcić.
Pana zdaniem politycy, którzy siedzą w parlamencie od początku, robią to tylko dla władzy?
Jestem przekonany, że Tusk świadomie nie wprowadza reform polepszających stan państwa - bo co wtedy mógłby obiecywać w kampaniach wyborczych? Gdyby ludzie dobrze zarabiali, mieli na edukację i kulturę, mieliby też więcej czasu na świadome zainteresowanie się polityką – zamiast liczyć z kalkulatorem w ręku budżet domowy. I wtedy mogłoby się odkryć, że królowie partii, które nami do tej pory rządziły, są po prostu nadzy – a do tego władza nie może dopuścić.
Proszę zauważyć, że PO i PSL nie proponują żadnych ustaw, które wychodziłyby na przeciw oczekiwaniom obywateli. To wszystko cyniczna kalkulacja, żeby nic się nie zmieniało i żeby być u władzy.