W Polsce jest więcej skazanych przestępców niż miejsc w więzieniach. W Szwecji - odwrotnie. Skandynawowie zamykają kolejne zakłady penitencjarne. Łagodniejsze kary, dobre warunki, a przede wszystkim dostęp do nauki powoduje, że resocjalizacja jest tam faktem i coraz mniej przestępców popada w recydywę.
W związku z systematycznym spadkiem liczby więźniów od 2004 roku zamknięto już zakłady w miastach Aby, Haja, Batshagen i Kristianstad. Liczba penitencjariuszy spadła najpierw o 1 proc., by w latach 2010–2012 osiągnąć kolejne 6 proc. redukcji. Także w tym roku spodziewane jest zmniejszenie liczby więźniów o dalsze 5–6 proc. W liczącej 9,5 mln mieszkańców Szwecji jest obecnie tylko ok. 4850 więźniów.
Ten wynik to zasługa działań resocjalizacyjnych, odchodzenie od kar bezwzględnego więzienia i stosowanie kar zastępczych. To sukces tzw. ludzkiej polityki w stosunku do więźniów, jak podkreśla wypowiadający się dla "Rzeczpospolitej" profesor Jerzy Sarnecki z Uniwersytetu Sztokholmskiego.
Więzienia w państwach skandynawskich często zaskakują zagraniczne media i obserwatorów. Więźniowie spędzają czas jak na wczasach, a ich kary są wyjątkowo łagodne. Ponadto mają dostęp do mediów, w tym internetu, mogą uprawiać sport i korzystać z licznych udogodnień.
Przede wszystkim jednak pracują lub uczą się, by po wyjściu z więzienia mieć jakiekolwiek szanse na rynku pracy.
I właśnie pod tym względem Skandynawowie ustanowili rekord: w recydywę popada mniej niż 30 proc. więźniów (dla porównania w USA 60 proc., a w Wielkiej Brytanii 50 proc.).
Szwedzi są dumni ze swojego liberalnego systemu więziennictwa. W porównaniu z innymi państwami Zachodu mogą się pochwalić wieloma sukcesami. W przeludnionych więzieniach w Polsce mamy 222 więźniów na 10 tys. mieszkańców, w Wielkiej Brytanii- 148, a w USA aż 716 . W Szwecji jest... 5 więźniów na 10 tysięcy osób.