
W sobotę 9 listopada polskie więzienia opuści ponad 10 tys. osób. W życie wchodzą przepisy które z 250 do 400 zł podnoszą granicę, powyżej której kradzież lub zniszczenie mienia to przestępstwo. Poza tym jazda rowerem pod wpływem alkoholu to już nie przestępstwo, ale wykroczenie. W sądach przegląda się akta, by sprawdzić kto powinien wyjść z więzienia, aby państwo nie musiało płacić odszkodowań.
Ale dane więziennictwa to tylko wskazówka dla sądów. I tak muszą - ręcznie - przejrzeć wszystkie wyroki. - Bardzo często akta spraw jednego sprawcy są w różnych sądach. Ich ściągnięcie i dokonanie stosownych ustaleń może zająć sporo czasu - mówi sędzia Marcin Łochowski, rzecznik Sądu Okręgowego dla Warszawy-Pragi. W przeglądanie akt zaangażowanych jest tam - oprócz wykonywania normalnych obowiązków - wszystkich 80 sędziów wydziałów karnych. A także asystenci i pracownicy sekretariatów.
Rząd chciał, aby na dokładne sprawdzenie kto powinien wyjść zza krat, sędziowie mieli kilka miesięcy. Sejm skrócił ten czas do dwóch tygodni, co spowodowało, że sądy będą musiały zająć się tym poza normalnymi godzinami pracy, a to spore koszty. Ale i tak mniejsze, niż odszkodowania, których mogą się domagać osoby, które zostaną w więzieniu chociaż jeden dzień dłużej, niż powinny.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
