Fot. Jarosław Kubalski / Agencja Gazeta
Reklama.
Ponad 10 tys. osób powinno w sobotę 9 listopada opuścić więzienia. To skazani za jazdę na rowerze pod wpływem alkoholu oraz za drobne kradzieże. Dotychczas były to przestępstwa zagrożone karą więzienia, teraz stały się wykroczeniami. Dlatego ci, którzy trafili z tego powodu za kratki, powinni z dniem wejścia w życie nowych przepisów wyjść na wolność – informuje "Gazeta Wyborcza".

Ale dane więziennictwa to tylko wskazówka dla sądów. I tak muszą - ręcznie - przejrzeć wszystkie wyroki. - Bardzo często akta spraw jednego sprawcy są w różnych sądach. Ich ściągnięcie i dokonanie stosownych ustaleń może zająć sporo czasu - mówi sędzia Marcin Łochowski, rzecznik Sądu Okręgowego dla Warszawy-Pragi. W przeglądanie akt zaangażowanych jest tam - oprócz wykonywania normalnych obowiązków - wszystkich 80 sędziów wydziałów karnych. A także asystenci i pracownicy sekretariatów.

Źródło: "Gazeta Wyborcza"

Rząd chciał, aby na dokładne sprawdzenie kto powinien wyjść zza krat, sędziowie mieli kilka miesięcy. Sejm skrócił ten czas do dwóch tygodni, co spowodowało, że sądy będą musiały zająć się tym poza normalnymi godzinami pracy, a to spore koszty. Ale i tak mniejsze, niż odszkodowania, których mogą się domagać osoby, które zostaną w więzieniu chociaż jeden dzień dłużej, niż powinny.
Liczba 10 tys. osób robi wrażenie, szczególnie jeśli porówna się ją z Islandią. Około 200 więźniów - mniej więcej tylu osadzonych znajduje się obecnie w Islandii. To i tak dużo, bo jeszcze niedawno ten kraj w ogóle nie potrzebował Zakładów Karnych, choć od czasu do czasu i tam dochodziło do przestępstw. Co zatem Islandczycy robili ze skazańcami? Odpowiedź na to pytanie znajdujemy w najnowszej książce Hannah Kent pt. "Skazana".

Źródło: "Gazeta Wyborcza"