Choć świat wciąż nie otrząsnął się z gospodarczego kryzysu, rynek sztuki zdaje się mieć całkiem nieźle. Ponad 142 mln dolarów za obraz "Studium głowy Luciena Freuda" to nowy rekord sprzedaży aukcyjnej. Co sprawiło, że to właśnie za to dzieło zapłacono tak wiele? Eksperci przyznają, że na rynku sztuki trudno mówić o jakichkolwiek prawidłowościach.
Wystarczyło kilka minut, by wyceniany szacunkowo na 85 mln dolarów tryptyk "Studium głowy Luciena Freuda" osiągnął na nowojorskiej aukcji rekordową cenę 142,4 mln – żadne inne sprzedawane na aukcji dzieło sztuki nie było nigdy tak drogie. Jego autorem jest zmarły w 1992 roku irlandzki malarz-samouk, Francis Bacon. Cena 142,4 mln dolarów sprawia, że dotychczasowy rekordzista, czyli “Krzyk” Edvarda Muncha sprzedany za 120 mln dolarów na aukcji w 2012 roku, spada na drugie miejsce.
142 mln dolarów to suma zawrotna, a dla przeciętnego śmiertelnika trudna nawet do wyobrażenia. Wiele osób musi dziwić, że ktoś jest w stanie zapłacić tak dużo za obraz. I dlaczego akurat właśnie za ten, a nie inny?
Kryzys nie kryzys, sztuka się sprzedaje
– Gdybyśmy byli w stanie przewidzieć, który obraz osiągnie jaką cenę, bylibyśmy bardzo bogatymi ludźmi – śmieje się w rozmowie z naTemat Piotr Lengiewicz z domu aukcyjnego Rempex. Ale zupełnie już poważnie dodaje, że jakiekolwiek spekulacje dotyczące cen na aukcjach sztuki, są właśnie niczym więcej, niż tylko spekulacjami. – Proszę zauważyć, że nawet pomimo kryzysu gospodarczego na światowym rynku sztuki można w ostatnich latach mówić o hossie – twierdzi.
Z jego zdaniem zgadza się Justyna Napiórkowska, historyczka sztuki i współwłaścicielka Galerii Sztuki Katarzyny Napiórkowskiej. – Rynek sztuki funkcjonuje odrębnie od innych rynków – brak między nimi bezpośrednich powiązań. Oznacza to m.in., że na aukcjach znanych obrazów często zupełnie nie widać panującego na świecie kryzysu – ocenia Napiórkowska.
Najdroższe obrazy świata
(z uwzględnieniem obrazów sprzedanych poza aukcjami)
1. 250 mln dolarów – “Gracze w karty”, Paul Cézanne
2. 142,4 mln dolarów, "Studium głowy Luciena Freuda", Francis Bacon
3. 140 mln dolarów, “No. 5”, Jackson Pollock
4. 137, 5 mln dolarów, “Kobieta III”, Willem de Kooning
5. 135 mln dolarów, “Portret Adeli Bloch-Bauer”, Gustav Klimt
6. 120 mln dolarów, “Krzyk”, Edvard Munch
7. 104,1 mln “Chłopiec z fajką”, Pablo Picasso
8. 82,5 mln dolarów, “Portret Doktora Gachet”, Vincent van Gogh
9. 80 mln dolarów, “Diana i Akteon”, Tycjan
10. 78,1 mln dolarów, “Bal w Moulin de la Galette”, Pierre-Auguste Renoir
Nasza blogerka tłumaczy, że czasem jest zgoła na odwrót: w niepewnym czasie gospodarczych zawirowań inwestorzy chcą zdywersyfikować ryzyko i chętniej niż w “spokojnych” czasach inwestują w sztukę. Jednym słowem – tendencji na tym konkretnym rynku nie da się przewidzieć w oparciu o ogólne dane ekonomiczne.
Warto jednak bacznie śledzić obecne gusta i panujące mody: Piotr Lengiewicz zwraca uwagę, że nie jest przypadkiem, iż wśród 10 najdroższych obrazów świata dominują dzieła stworzone w XX i pod koniec XIX wieku (na marginesie trzeba dodać, że w tym ogólnym zestawieniu "Studium głowy Luciena Freuda" zajmuje drugie miejsce – palma pierwszeństwa należy do “ Graczy w karty” Cézanne’a, który za rekordową sumę nie został kupiony na aukcji, a w bezpośredniej transakcji).
– Często zanim padnie kolejny aukcyjny rekord, da się zaobserwować pewne sygnały świadczące o tym, że wzrasta zainteresowanie dziełami danego artysty. Może się to przejawiać “modą” na kogoś, kolejnymi głośnymi wystawami, itd. To znaki, że dany malarz “żyje” w obiegu artystycznym – dodaje Napiórkowska. Zastrzega jednak zarazem, że ta reguła nie zawsze ma zastosowanie: akurat w przypadku Bacona trudno mówić o renesansie zainteresowania jego twórczością, bowiem irlandzki malarz już od lat cieszy się dobrze ugruntowaną popularnością.
Najdroższe polskie obrazy
– Średnia krajowa jest raczej ponura. Lokalny rynek sztuki jest bardzo słaby i nie daje godnego utrzymania artystom. Nie ma też żadnej koncepcji na bezpieczeństwo socjalne artystów, które brałoby pod uwagę specyfikę ich profesji, co ma miejsce w większości krajów europejskich – mówiła dla naTemat Joanna Mytkowska z MSN w Warszawie. Trudno się dziwić, że w tej sytuacji ceny dzieł współczesnych polskich twórców nie osiągają zawrotnej wysokości. Za rekordzistkę uważa się nieżyjącą już Tamarę Łempicką: ceny jej obrazów nie przekraczają jednak nawet 10 mln dolarów.
Czekając na kolejny rekord
– Wraz z biegiem lat na rynku sztuki padają kolejne bariery i bite są kolejne rekordy – mówi Piotr Lengiewicz. Na to, że ceny na aukcjach osiągają tak wysoki pułap, wpływ ma często ostra rywalizacja między kolekcjonerami. Warto pamiętać, że jeden duży, spektakularny zakup, może pozwolić na zbudowanie wokół niego ciekawej kolekcji. – Tak było, gdy rodzina katarskich szejków nabyła “Graczy w karty” Cezanne’a – ich intencją było stworzenie muzeum sztuki mogącego konkurować z najbardziej renomowanymi, europejskimi zbiorami – mówi Justyna Napiórkowska.
Historyczka sztuki dodaje, że na rynku wciąż pojawiają się nowi gracze, np. chińscy milionerzy. Czasem licytujący są kolekcjonerami, czasem motywacja do zakupu ma czysto PR-owy charakter – za taki przypadek należy uznać np. zakup “Portretu Adeli Bloch-Bauer” Klimta przez Ralpha Laurena.
Wszystkie te czynniki wzięte razem sprawiają, że trudno mówić o wyraźnych prawidłach dotyczących rynku sztuki, a także uzasadnić, dlaczego to ten, a nie inny obraz jest w danej chwili tak drogi. Wszystko zależy od gustu i zasobności kieszeni kupujących. Pewno jest natomiast to, że możemy spodziewać się kolejnych rekordów: – W ciągu 2-3 lat poznamy nowego rekordzistę. Jestem o tym przekonany – mówi Piotr Lengiewicz.