Stefan Niesiołowski z pewnością nie należy do fanów squatów. W programie "Kropka nad i" ocenił, że w czasie ataku na squat Przychodnia 11 listopada, jego mieszkańcy niewiele różnili się od agresorów, bo też byli zamaskowani i rzucali kamieniami. Polityk stwierdził także, że mieszkańcy Przychodni zajęli cudze mieszkania i powinni je opuścić. Wiele osób podziela ten punkt widzenia i nie rozumie, dlaczego squatersi bezprawnie zajmują pustostany. Sprawdzamy, jak naprawdę wygląda squatowa rzeczywistość.
Wczorajsze wystąpienie Niesiołowskiego wywołało sporo emocji. Polityk Platformy Obywatelskiej nawoływał squatersów do opuszczenia pustostanu, który zajmują nielegalnie. Zarówno do Niesiołowskiego, jak i wielu innych ludzi w Polsce nie trafia wytłumaczenie, że zajmowane przez nich lokale nie są przez nikogo użytkowane, a wiec swoim postępowaniem nie wyrządzają nikomu krzywdy. Nie zmienia to bowiem faktu, że robią to bezprawnie.
– Niesiołowski ma rację – brzmiał jeden z komentarzy pod artykułem. Niezrozumienie, a wręcz otwarty brak zgody na squatowoanie to pogląd łączący bardzo wiele osób w naszym kraju. Oto niektóre komentarze dotyczące tej sprawy:
Czy squatersi to rzeczywiście banda cwaniaków, którzy chcą sobie pożyć cudzym kosztem? O to zapytaliśmy samych zainteresowanych. Antoni Wiesztord, który od 3 lat mieszka w zaatakowanym podczas "Marszu Niepodległości" squacie Przychodnia wyjaśnia nam kto, jak i dlaczego mieszka w warszawskim pustostanie.
Jak długo mieszkasz na squacie Przychodnia?
Antoni Wiesztord: Mieszkam tutaj trzy lata.
A jak tu trafiłeś?
Zamieszkałem tutaj po zabójstwie aktywistki społecznej Jolanty Brzeskiej, to było w marcu 2011 roku. Zebraliśmy się wówczas ,okupując urząd miejski Pragi Północ, gdzie pani Jolanta wielokrotnie prosiła o wsparcie. Wszyscy byliśmy po tym wydarzeniu absolutnie zdruzgotani. To była moja przyjaciółka oraz założycielka stowarzyszenia w którym działam.
I po tym wydarzeniu zajęliście ten budynek?
Tak i jest on symbolem wszystkich problemów, z którymi stykają się mieszkańcy miasta.
Jak ci się tutaj żyje?
Gdy zaczynałem tu mieszkać myślałem sobie, że udało mi się wyrwać swój kawałek życia bankom i władzom, bo nie będę im płacił, tylko spokojnie żył i się realizował. Żył pełnią życia. Dziś się okazuje, że pracuję na jakieś cztery etaty, ale robię to za darmo. Nie potrzebuję pieniędzy, bo nie muszę płacić bankom.
Macie wodę? Jest ciepło zimą?
Staramy się zapewnić zwykłe warunki - to jest dom. Żyjemy tak jak inni, normalni ludzie.
Płacicie rachunki?
Tak, płacimy. Dogadaliśmy się z osobami, które cały czas mają tu prawo mieszkać i mamy licznik. Jeśli chodzi o ogrzewanie, to musieliśmy je naprawić i mamy na nie atesty. Pomagają nam też sąsiedzi, dając nam węgiel.
Niektórzy mają was za bandę cwaniaków, którzy chcą mieszkać za darmo, na czyjejś własności kosztem innych.
Cwaniacy przejmują dziś osiem tysięcy kamienic w Warszawie. To właśnie cwaniacy sprawiają, że te budynki stoją puste. My zajęliśmy budynek, który podlegał reprywatyzacji i zostali z niego wyrzuceni ludzie, tak jak wyrzucani są z tysięcy innych kamienic. Lokatorzy są traktowani niczym wkładka mięsna. Te osoby są pozbawione jakiegokolwiek wsparcia ze strony władz.
Ja odwrócę twoje pytanie i skieruje je choćby do pana Stefana Niesiołowskiego, który stawia pod naszym adresem zarzuty. Co pan robi, aby nie oskarżać pana o cwaniactwo? Może właśnie pana dom powinniśmy zająć albo Sejm? Wszyscy ludzie w Warszawie powinni w końcu zająć te mafijne instytucje i wywalić tego typu polityków, którzy są nie tylko analfabetami, ale też ludźmi ślepymi na ogromne potrzeby ludzkie.
6,5 miliona osób żyje z renty mieszkaniowej. Politycy ze wstydem mówią o ludziach bezdomnych. A czy nie jest im wstyd z tego powodu, że w Polsce stoi tyle domów bezludnych?
Brak mieszkań to ewidentny problem. Ale wielu osobom przeszkadza, że bezprawnie zajmujecie lokale nienależące do was.
Nie, ludziom to nie przeszkadza. Władzom to przeszkadza. Tu u nas nigdy nie mieliśmy problemów z mieszkańcami. Nigdy. Dlatego, że szanujemy się nawzajem i mimo tego, że władza nas kiwa, to realną sprzecznością jest konflikt 99 proc. ludzi których władza robi w konia. To jest realne pole walki.
Ja tu mieszkam i wiem, co mówią ludzie. Przejdź się proszę do sąsiadów lub choćby do szkoły obok naszego squatu. Razem z rodzicami przez pół roku chodziliśmy na rady dzielnicy i walczyliśmy o utrzymania stołówek.
Mieszkasz na squacie z wyboru?
Bardzo chciałbym mieć swoje własne mieszkanie. Jestem jednak typowym przedstawicielem mojego pokolenia, które zostało po prostu stracone. Mam teraz około 30 lat. Chciałem się wyprowadzić z domu w 2000 roku. Później pękła jednak bańka na rynku nieruchomości, a mieszkania zaczęły kosztować cztery razy więcej niż wcześniej.
Nie byłeś w stanie sobie poradzić?
Nie mogłem pozwolić sobie na mieszkanie. Wyjechałem na emigrację do pracy. Najpierw byłem w Anglii, gdzie obecnie mieszka około milion Polaków, którzy wyjechali z tego samego powodu co ja. Później pracowałem w Holandii, ale wreszcie stwierdziłem, że nie chcę całe życie uciekać. Niech "oni" uciekają.
Władza chce, abyśmy radzili sobie sami. W takim razie ja radzę sobie sam. Ale nie w ten sposób, że wezmę kredyt, bo wtedy stanę się niewolnikiem. Nikt nie zagwarantuje mi pracy na 50 lat. Nie mam też zamiaru wyjeżdżać za granicę. Postanowiłem zostać tutaj i wesprzeć wszystkie osoby, które są ofiarami polityki władz.
Dach nad głową to podstawowe prawo człowieka, które mamy zagwarantowane konstytucyjnie. Tam nie ma zapewnionych stadionów, czy sylwestrów, a prawo do mieszkania. Moje pokolenie jest doświadczone przez cwaniaków i spekulantów, którzy przejmują całe kamienice za darmo. Ludzie kupują po 30 mieszkań i one stoją puste. Ich cena idzie zatem do góry.
A ludzie trafiają w związku z tym na squaty i to nie tylko w Polsce.
Tak, squaty są na całym świecie. Teraz jest ogromna fala zajmowania pustostanów. Tam, gdzie jest to subkulturowe i wynika jedynie z chęci mieszkańców, możemy mówić o małej skali zjawiska. Tam zaś, gdzie squatowanie wynika z kryzysu gospodarczego, ludzie przejmują te opuszczone domy na rzecz twórczej okupacji. Dopiero po wejściu do pustostanu człowiek przestaje być uwiązany kredytem i może zacząć działać społecznie. Postawa obywatelska, którą tak tłamszą nasze władze, jest możliwa tylko w momencie okupacji opuszczonych zakładów pracy, mieszkań itd.
Gdy mamy kredyty mieszkaniowe, możemy wspierać się nawzajem i żyć najwyżej przez dwie godziny dziennie. A tak naprawdę i tak nie jest to życie, tylko reprodukcja sił po to, aby znów iść do roboty i zarabiać pieniądze, ale nie zarabiamy dla siebie, tylko dla banku i władz. Wszystko robimy dla nich.
Gdybyście nie zajęli tej przychodni, co by się z nią działo?
Nazwa Przychodnia wzięła się od funkcji, jaką pełnił ten budynek. Jest prowadzone postępowanie reprywatyzacyjnego tego miejsca z panem Stachurą, który przejmuje dużo kamienic w tej okolicy. Powoli śródmieście zaczyna się nazywać "Stachurmieściem".
Zajęliśmy ten budynek aby nie niszczał oraz żeby realizować strategię działań społecznych. Zajęliśmy go także po to, aby sprzeciwić się procederowi reprywatyzacji. Co z tym budynkiem zrobi pan Stachura? Postawi tutaj kolejną plombę, bankowo-apartamentową, jak wszędzie wokół. Proszę się tylko rozejrzeć.
Macie jakieś plany na przyszłość? Jak długo chcesz tu mieszkać?
Plany? Ja chcę żyć, najzwyczajniej w świecie. Życie powstało po to, aby je przeżyć, a nie szukać pieniędzy, które płacimy bankom i władzom. Będziemy robić to co teraz, czyli bronić się przeciw tym władzom.
Mamy ogromne poczucie odpowiedzialności wobec ludzi, którzy dają się wyzwolić z dyscypliny bankowej, władzy i prywatyzacji. Za normalną sytuację uznałbym taką, w której ludzie sami mogą brać odpowiedzialność za otaczającą ich rzeczywistość. Teraz jest tak, że decyduje o niej 60 firm, które przejmują szpitale, szkoły i inne lokale i budują na ich miejsce apartamentowce i banki w ramach reprywatyzacji.
Nie wolno zajmować cudzego mieszkania bez zgody właściciela. Mieszkanie może i stoi puste, ale nie jest ich (squatersów - przyp. red.) własnością i nie mogą go zajmować CZYTAJ WIĘCEJ
Bartosz
Komentarz pod artykułem
Nigdy nie sądziłem, że zgodzę się z p. Niesiołowskim, ale w tym przypadku ma rację. Raz, że squatersi zajmują cudzą własność, a dwa, że 11.11. pokazali, jacy to "pokojowi" są.
Michał
Komentarz pod artykułem
Zajęli cudzą własność? Zajęli. Czy można zajmować cudzą własność? Teoretycznie można ale nie powinno się tego robić ponieważ jest to niezgodne z prawem. Postępowanie tzw. "squatersów" jest identyczne jak tego zboczeńca w sutannie i kapelana skinów:
Jan
Komentarz pod artykułem
Dobrze mówi. Squatersi to podobny typ co chuligani z marszu niepodległości. Łamią prawo i próbują dobudować do tego ideologie. Lepszy jest już złodziej, który kradnie i nie robi z tego zbawiania świata.