– Nie zapomnijcie jej wziąć, bo robi dobrze na serce, duszę i jest dobra na całe życie – mówił w niedzielę Franciszek zachwalając miserikordynę – “duchowy lek” wymyślony w gdańskim seminarium duchownym. Papieska rekomendacja sprawiła, że w poniedziałek w siedzibie producenta tego nietypowego różańca rozdzwoniły się telefony z całego świata.
“Brak jakichkolwiek działań niepożądanych i przeciwwskazań. Można stosować z innymi modlitwami. Stosowanie sakramentów świętych sprzyja działaniu leku duchowego. Profilaktycznie zaleca się raz dziennie, a w stanach nagłych tyle razy, ile dusza zapragnie” – to wskazówki zawarte w ulotce dołączonej do nietypowego leku zwanego miserikordyną (od słowa “misericordia”, czyli “miłosierdzie”). Leku, o którym w niedzielę za sprawą papieża Franciszka usłyszał cały świat, a który powstał i wciąż produkowany jest w Polsce.
Papież aptekarzem?
– Chciałbym polecić wam lekarstwo. Ktoś zapyta: to teraz papież jest aptekarzem? To lekarstwo specjalne, po to, by konkretny wymiar nabrały owoce Roku Wiary, który zbliża się do końca. To lekarstwo złożone z 59 granulek dosercowych – mówił w niedzielę po modlitwie Anioł Pański do tysięcy wiernych zgromadzonych w Watykanie papież Franciszek, trzymając w ręku opakowanie “leku”.
W stylizowanym na farmaceutyk pudełku znajduje się papieski różaniec, obrazek z Jezusem Miłosiernym oraz ulotka informacyjna. 30 tysięcy takich przygotowanych w Watykanie zestawów trafiło w ręce zgromadzonych na pl. Św. Piotra pielgrzymów. Ale, co dla wielu może być zaskoczeniem, pierwowzór tego oryginalnego “leku” powstał w Polsce.
– Idea pojawiła się jakieś dwa lata temu w gdańskim seminarium duchownym – mówi w rozmowie z naTemat Agata Olejarz-Białko z Wydawnictwa Św. Stanisława BM, które jest producentem miserikordyny. Pomysłodawca “leku” – gdański seminarzysta Błażej Kwiatkowski tak mówił o nim “Gościowi Niedzielnemu”:
Jak relacjonuje tygodnik, miserikordyna powstała w 2011 roku w celu upamiętnienia organizowanego w seminarium dnia skupienia młodych ludzi: miała być niebanalną formą promowania modlitwy różańcowej. Później, za pośrednictwem papieskiego jałmużnika arcybiskupa Konrada Krajewskiego dowiedział się o niej sam papież. Jak pisze “Gość Niedzielny”, Franciszek roześmiał się czytając informacyjną ulotkę i zaproponował, by specjalną, papieską wersję miserikordyny rozdać zgromadzonym w Watykanie wiernym. Dzięki temu o nietypowym “leku” usłyszano na wszystkich kontynentach.
"Mocne lekarstwo duchowe"
– Od rana dzwonią do nas ludzie z Polski i z całego świata – mówi nam w poniedziałek Agata Olejarz-Białko. Nie wyklucza, że trzeba będzie pomyśleć o nowych wersjach językowych “granulek nasercowych”. Już dziś w sprzedaży jest zresztą kilka wariantów: angielski, włoski, niemiecki, słowacki.
Ale oferta wydawnictwa jest szersza: w internetowym sklepie kupić można też “Spiritualis Unctio. Mocne lekarstwo duchowe” (koronka do Ducha Świętego), a także “Via Crucis Panaceum Forte” (rozważania na temat Drogi Krzyżowej). Ceny nie są wysokie – nie przekraczają 10 zł za opakowanie. – Naszymi klientami są wierni, pielgrzymi, sanktuaria – wylicza Olejarz-Białko.
Wydaje się zresztą, że ten segment rynku dewocjonaliów musi być nieco większy, bo w konkurencyjnym sklepie internetowym ichtis.pl widzimy więcej tego typu “leków”: “Pocieszalina. Skondensowany środek przeciwstrapieniowy”, "Niezwykłe cukierki" z nadzieniem ze szczęścia, czy “Kocham Cię forte. Lek, po którym Twoje serce zabije mocniej, a w brzuchu poczujesz motylki”.
I choć “opakowania” w humorystyczny sposób nawiązują do leków, ich “zawartość” (tak w sensie dosłownym, jak i religijnym) jest zupełnie poważna. W przypadku miserikordyny chodzi o promocję modlitwy różańcowej. – Ktoś kiedyś pięknie powiedział, że różaniec to oglądanie życia Jezusa oczami Matki Boskiej. To moment skupienia, refleksji, wyjątkowe spotkanie z Panem Bogiem – mówi o różańcu Tomasz Sulewski, nasz bloger i członek Catholic Voices.
Sulewski zwraca uwagę, że ten rodzaj modlitwy, któremu towarzyszy przesuwanie w palcach kolejnych paciorków, jest popularny także w innych religiach monoteistycznych i stanowi doskonały sposób na kontemplacyjne “przeniesienie” się w inną rzeczywistość.
Czy sprzedawanie różańców stylizowanych na leki nie grozi trywializacją tej formy modlitwy? Agata Olejarz-Białko uważa, że w żadnym stopniu: – To nie godzi w niczyje uczucia religijne. Chodzi nam jedynie o to, odwołać się do nowej, atrakcyjnej, niekonwencjonalnej formuły. Wydaje mi się, że miserikordyna świetnie odpowiada na wyzwania nowej ewangelizacji – podsumowuje nasza rozmówczyni.
Jest to «lekarstwo» dla osób przeżywających trudności, walczących z grzechem i pokusami, dla tych, którzy mają problemy z przebaczeniem, ale też dla tych, którzy chcą podziękować i wielbić Boga i Jego Miłosierdzie. CZYTAJ WIĘCEJ
Niektórzy krytykują rzekomo bezmyślne “odklepywanie” różańca, ale trzeba pamiętać, że każda modlitwa może mieć kilka poziomów: można poprzestać na wymawianiu słów, ale można też głęboko wczuć się w biblijną rzeczywistość, do której odwołują się konkretne różańcowe tajemnice. To jak z czytaniem książek: jedni robią to pobieżnie, omiatając tylko wzrokiem kolejne strony, inni naprawdę się w nie wgłębiają.