
Z potęgi internetu wszyscy bardzo dobrze zdają sobie sprawę. Zdaje sobie i Kościół, który w sieci coraz bardziej zaznacza swoją obecność. To nie tylko strony internetowe czy blogi, ale i profile na Facebooku, a ostatnio nawet twitterowa rozmowa arcybiskupa Józefa Michalika z wiernymi. – Kościół jest najstarszą marką świata, ale teraz wymaga odświeżenia wizerunku – mówi w rozmowie z naTemat Adam Jarczyński, dyrektor zarządzający Polską Akademią PR.
Można powiedzieć, że Kościół jest najstarszą marką świata. Niestety w tym momencie wymaga dosyć dużego odświeżenia w - brzydko mówiąc - kontaktach z grupą docelową
W dobie wszechobecnych technologii i świata idącego do przodu, przed Kościołem stoi ciężkie zadanie. O wiernych musi powalczyć, bo dla młodego pokolenia, korzystającego z wszystkich dobrodziejstw nauki, wiara nie zawsze jest kwestią najważniejszą. Wyniki Megapanel PBI/Gemius pokazują, że wraz z liczbą polskich internautów, rośnie także zainteresowanie stronami o tematyce religijnej. Wykazuje je 13 procent surfujących w sieci. W przeliczeniu daje to 2 miliony odwiedzających miesięcznie, którzy spędzają na nich łącznie 800 tysięcy godzin!
Spowodowane jest to problemem odpływu młodych wiernych. Kościół musi zatem być obecny tam, gdzie oni. W tym sensie media społecznościowe są świetnym sposobem na dotarcie do młodych katolików oraz na zmniejszenie dystansu między nimi, a kościelną instytucją. CZYTAJ WIĘCEJ
Sam papież, Benedykt XVI przedstawił oficjalne stanowisko Kościoła w tej sprawie: "Bez obawy chcemy wypłynąć na głębię cyfrowego morza, podejmując żeglugę z tym samym zapałem, z jakim od dwóch tysięcy lat kieruje się nawa Kościoła". Język wypowiedzi co prawda archaiczny, którego w e-pogawędkach z wiernymi lepiej unikać, ale przekaz jest jasny. Kościół podejmuje rękawicę rzuconą przez internet. Papież mówił później już nieco przystępniej, że "nowe media dają kapłanom stale nowe i z duszpasterskiego punktu widzenia nieograniczone perspektywy", dlatego nie zabraknie w tej materii zapału do pracy.
Ta rozmowa na Twitterze to nic nowego, a jedynie kontynuacja czegoś, co robimy od wielu lat
Adam Jarczyński korzystanie przez Kościół z dobrodziejstw internetu i social mediów uważa za jak najbardziej zasadne. – Niektórzy myślą stereotypowo, że do Kościoła chodzą wyłącznie ludzie starsi, którzy z internetu nie korzystają. To oczywiście błędne przekonanie. Młode pokolenie, które jest bardzo aktywne w internecie i szeroko pojętych social mediach, jak Twitter, Facebook czy Goldenline, również wyznaje wiarę katolicką i z chęcią korzystałoby z tych nowych, ciekawych rozwiązań – wyjaśnia nasz rozmówca i podaje przykład serwisu społecznościowego Przeznaczeni.pl, który działa na podobnej zasadzie co portale randkowe.
Rewolucja obyczajowa w Kościele, czyli sprawiedliwa miłość według zakonnicy CZYTAJ WIĘCEJ
– Nie można tego nazwać internetową ofensywą Kościoła. Po pierwsze to brzmi nieco zbyt militarnie, a po drugie polski Kościół jest w internecie od wielu lat. Tak jak dawniej wykorzystywaliśmy popularny czat czy statyczne strony Web 1.10, tak teraz korzystamy z nowych narzędzi Web 2.0. Staramy się używać ich równie aktywnie, stąd na przykład obecność arcybiskupa Michalika na Twitterze – mówi w rozmowie z naTemat ks. Józef Kloch, rzecznik Episkopatu Polski.
– Kościół po prostu zaczął stosować nowe technologie. Wielu biskupów ma swoje blogi. Niech przykładem będzie bp Dajczka z Koszalina, albo wieloletni blog biskupa siedleckiego. To są narzędzia, z których korzystamy – dodaje ks. Kloch. Jednocześnie dodając, że już niedługo strona Episkopatu zostanie zreformowana, tak żeby wyglądem i mechanizmami pasowała do nowych standardów.
Największą grupę użytkowników (29%) serwisów religijnych stanowią osoby w wieku 15-24 lata. Najliczniejszą grupę użytkowników chrześcijańskich serwisów stanowią mieszkańcy wsi – 29%. Mieszkańcy małych miast liczących 20-100 tysięcy osób częściej niż pozostali internauci korzystają ze stron www o tematyce religijnej. CZYTAJ WIĘCEJ
Największy portal religijny opoka.org.pl założono już kilkanaście lat temu. – To było dokładnie 9 marca 1999 roku. Pamiętam, bo byłem jedną z osób, które przy nim pracowały. Wtedy były dostępne dużo mniejsze narzędzia, ale od kilku lat możliwości się zmieniły, stąd tyle blogów, Twitter, Facebook itd – mówi rzecznik Episkopatu, który w tematyce internetowej jest naprawdę biegły. A nie, jak mogłoby się wydawać archaiczny.


