
Irański attache kulturalny zmarł wskutek ran odniesionych podczas ataku bombowego na ambasadę Iranu w Bejrucie - podaje ambasador Gazanfar Roknabadi. Do zamachu przyznały się Brygady Szachidów Abdullaha Azzama, powiązane z Al-Kaidą i walczące m.in. z syryjskim reżimem Baszara al-Asada. Terroryści zagrozili, że ataków będzie więcej dopóki Iran i Hezbollah nie wycofają swoich sił z Syrii.
REKLAMA
Jak wiadomo, pierwszy wybuch spowodował samobójca, który podjechał pod bramę placówki na motocyklu. Drugi wybuch zaś to eksplozja w pobliżu samochodu wypełnionego ładunkiem wybuchowym - powiedział agencji AP jeden z pełniących wartę strażników ambasady.
Eksplozje zniszczyły około sześciu budynków, jednak silnie ufortyfikowany budynek ambasady uszkodziły w niewielkim stopniu. Siła eksplozji była jednak tak wielka, że zaparkowane w pobliżu samochody stanęły w ogniu, a drzewa zostały powyrywane z korzeniami.
Nie wiadomo na razie, ile osób zginęło ani ile zostało rannych. Mówi się o 23 zabitych i ponad 100 rannych. Na miejscu zdarzenia stacjonuje wojsko, straż pożarna i służby medyczne, które starają się wydobyć spod gruzów uwięzione osoby lub ciała ofiar. Teren obstawiony jest także przez bojowników Hezbollahu, którzy sprawdzają każdego, kto chce wejść na teren w pobliżu ambasady.
