![Czy postępująca automatyzacja [url=http://shutr.bz/1jjcVDY]samolotów[/url] sprawia, że piloci zapominają, jak się lata?](https://m.natemat.pl/243b693f38b0b865faebc0699358a010,1500,0,0,0.jpg)
Piloci, z którymi rozmawialiśmy, podkreślają zgodnie, że pomimo postępu technologicznego w lotnictwie żaden komputer nie zastąpi za sterami człowieka. Ale badacze z amerykańskiego Federalnego Urzędu Awiacji alarmują, że w czasach, gdy niemal cały lot samolotu pasażerskiego może odbyć się na autopilocie, członkowie załogi stopniowo... zapominają, jak się lata.
Nikt przy zdrowych zmysłach nie zaprzeczy, że postępująca komputeryzacja i automatyzacja w lotnictwie (zwłaszcza pasażerskim) bezpośrednio przekłada się na wzrost ogólnego poziomu bezpieczeństwa lotów. Niepewny, niestały i omylny “czynnik ludzki” zyskał bowiem potężnego sprzymierzeńca w postaci komputerów, które coraz doskonalej i pełniej zdejmują z barków pilotów ogromną liczbę zadań, zostawiając coraz mniej miejsca na popełnienie jakiegokolwiek błędu.
Wedle opracowania, do którego dotarł “Wall Street Journal”, “piloci czasem zbyt mocno polegają na zautomatyzowanych systemach i mogą być niezbyt skłonni do samodzielnego działania”, a także “brakuje im wystarczających umiejętności i wiedzy”, by samodzielnie panować nad trajektorią lotu. Problemem bywa również fakt, że komputery pokładowe w samolotach pasażerskich stają się tak zaawansowane i wszechobecne, że nie każdy pilot w pełni rozumie ich działanie.
W przypadku zbadanych katastrof i innych incydentów mniej więcej ⅔ pilotów miało trudności z manualnym sterowaniem samolotem lub popełniało błędy w obsłudze pokładowych komputerów. CZYTAJ WIĘCEJ
Arkadiusz Jesionek, szef pilotów i wyszkolenia w GoldWings Flight Academy jest również pilotem samolotów pasażerskich. Bez ogródek mówi o tym, że w dzisiejszych czasach są już takie modele samolotów Airbus, które właściwie nie muszą wychodzić z autopilota nawet podczas lądowania. Jego opinię potwierdza Roman Peczka z magazynu “Przegląd lotniczy”.
Obaj nasi rozmówcy nie zgadzają się jednak z ogólną wymową artykułu w “Wall Street Journal”. Arkadiusz Jesionek zauważa, że wcale nie jest tak, iż powietrzna automatyka coraz bardziej przerasta pilotów: – Jest wręcz przeciwnie: samoloty są coraz prostsze w obsłudze – mówi. Jego myśl rozwija Roman Peczka z Przeglądu Lotniczego wskazując, że system komunikacji między komputerami a pilotem skonstruowany jest tak, by człowiek w danym momencie widział tylko to, co jest naprawdę najistotniejsze. – Z całą pewnością piloci nie są przeładowani informacjami – ocenia.
Widziałem trening, podczas którego instruktor najpierw “zarządził” awarię hydrauliki, później zderzenie z ptakiem i awarię silnika, a na koniec przebicie opony. Dzięki takim ćwiczeniom pilot ma dokładnie przećwiczone procedury awaryjne i w chwili realnego niebezpieczeństwa działa niemal jak automat.
Arkadiusz Jesionek przyznaje jednak, że trafiają się takie sytuacje, gdy piloci dosłownie zapominają o podstawach latania. – Do takich wniosków można dojść np. patrząc na katastrofę samolotu Air France, który runął w 2009 roku do Atlantyku. Maszyna wpadła w korkociąg, a piloci nie byli w stanie z niego wyjść – mówi Jesionek.

