Przez wieki kochaliśmy gotówkę. Dlaczego tak szybko przekonaliśmy się więc do plastikowego pieniądza?
Bartosz Świderski
09 grudnia 2013, 10:36·5 minut czytania
Publikacja artykułu: 09 grudnia 2013, 10:36
Przez wieki człowiek przyzwyczaił się do fizycznego wymiaru pieniądza. Im więcej gotówki, tym lepiej. Jak więc to możliwe, że w zaledwie kilkadziesiąt lat zaczęliśmy tak sprawnie operować najpierw "plastikowym pieniądzem", a teraz coraz chętniej płacimy za zakupy samym telefonem? - Ewolucję płatności najpierw napędzała potrzeba, teraz wszystko przyspiesza ze względu na zmieniającą się modę - tłumaczy nam psycholog biznesu dr Leszek Mellibruda.
Reklama.
Artykuł sponsorowany
W szkołach uczą, że pieniądze pierwsi wymyślili Fenicjanie. Ich pomysł na płatności rzeczywiście był przełomowy i dużo bardziej stabilny niż idee poprzedników, ale... tak, Fenicjanie mieli poprzedników! A historia płatności jest dużo dłuższa niż pieniądza, do którego przez ostatnie wieki się tak mocno przyzwyczailiśmy.
Kilo wołowiny za stop paciorków...
Wszystko zaczęło się od barteru, czyli wymiany towarów o podobnej wartości dla obu stron, między którymi dochodziło do transakcji. Wraz z rozwojem transakcji barterowych szybko zaczęły wykształcać się jednak podstawowe ekwiwalenty, którymi się wynagradzano. I tak już w neolicie nad Morzem Śródziemnym pojawił się pierwszy wspólny dla wielu ówczesnych nacji środek płatniczy. Wyjątkową wartość zyskały tam muszle spondylus. Służyły głównie do wyrobu biżuterii i zdobienia ceramiki, ale nim zostały wykorzystane w takich celach, zwykle przechodziły przez setki rąk, służąc za rodzaj pieniądza.
Znad Morza Śródziemnego ta swoista moda na poszukiwanie ekwiwalentu, którym można było operować w każdej transakcji handlowej promieniowała oczywiście także na inne regiony. Tam, gdzie wielkiej wartości nie miały muszle, handel uprawiano licząc skrupulatnie kolejne sztuki bydła, ryby lub cenne skóry. Gdyby wówczas istniały kantory wymiany walut, określoną liczbę paciorków zamieniałoby się w nich na przykład na... krowę. Naukowcy zajmujący się historią handlu twierdzą, iż przez setki lat podobną wartość miało około 150 określonych towarów, za które można było w ówczesnym świecie kupić i sprzedać absolutnie wszystko.
Wieki wypchanych kieszeni
Z większością tych towarów były jednak spore problemy. Część bardzo szybko się psuła, inne trudno było transportować i przechowywać. Dlatego wspólnego finansowego mianownika człowiek zaczął szukać w metalach. Żelazo, miedź, brąz oraz oczywiście srebro i złoto stały się najczęstszymi środkami w ówczesnym globalnym obrocie. - Nazwa pieniądza drachma oznacza "garść" -tłumaczył w jednym z wywiadów prof. Piotr Dyczek z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego. - Chodziło o garść, prawdopodobnie pięć, prętów żelaznych - wyjaśniał. I drachma jako moneta była warta właśnie te kilka prętów.
Za monety pierwsi wzięli się jednak właśnie sławni Fenicjanie. Około VII w. p.n.e. w Lidii zaczęto bić małe jak nasiona fasoli, monety z elektronu, czyli naturalnego stopu złota i srebra. Potem wszystko potoczyło się wręcz lawinowo. Między V a IV w. p.n.e. w Persji wypisywano pierwsze czeki. Kilkaset lat po narodzinach Chrystusa Chińczycy obmyślili zastąpienie ciężkich monet z drogich kruszców po prostu papierowym zamiennikiem, na którym wypisana jest określona wartość. I tak banknoty zaczęły królować w sakiewkach, a później portfelach ludzi na całym świecie.
Era plastiku
Przez prawie dziesięć stuleci nie wpadliśmy na lepszy pomysł na wymianę handlową. Aż wreszcie na początku XX wieku firma Western Union oddała do dyspozycji swoich klientów łatwe w użyciu blaszki z podpisem, które służyły jako karty obciążeniowe. Tak zaczęła się historia codziennych transakcji bezgotówkowych. Tuż po II wojnie światowej pomysł ten postanowił rozwinąć Diners Club. Amerykańska firma zaczęła wydawać specjalne karty, którymi można było bezgotówkowo płacić we wielu renomowanych restauracjach i hotelach. Pod koniec lat 50-tych American Express zaoferował Amerykanom płacenie "plastikowym pieniądzem", czyli pierwszą kartą płatniczą.
Proces zastępowania wypchanych gotówką portfeli plastikowym pieniądzem zaczął się jednak kilkanaście lat później, gdy na rynku pojawiła się konkurencja dla dotychczasowych monopolistów, w tym przede wszystkim firma MasterCard. Spółka kilkunastu banków sprawiła, że korzystanie z karty zaczęło okazywać się najlepszym sposobem na dokonywanie płatności dla ludzi podróżujących po świecie, którzy płacąc nowoczesną kartą zarażali tym sposobem innych.
Ewolucję płatności dziś napędza moda
Eksperci nie mają wątpliwości, że od wielu lat ewolucja płatności następuje głównie ze względu na zmieniające się mody i dążenie do tego, by mieć w garści najnowsze zdobycze techniki. - Tu naprawdę bardzo ważną rolę odgrywa moda i to, co nazywamy w psychologii mianem społecznego punktu odniesienia - mówi psycholog biznesu dr Leszek Mellibruda. - Czyli im więcej osób będzie polecało nowinki, wykorzystując je na naszych oczach, tym prędzej im ulegniemy - tłumaczy.
Psycholog nie ma również wątpliwości, że nowinkom, które po latach królowania gotówki pojawiły się nagle w świecie płatności ulegną również ludzie dojrzali. - Na pewno sporo seniorów również będzie sięgało chętniej po nowości w płatnościach. Nie będą chcieli zostać tylko przy karcie, gdy dookoła młodzi płacą telefonem, a kiedyś może odciskiem palca. I to wcale nie z przekonania, że te sposoby są lepsze od płacenia gotówką. Zrobią to właśnie ze względu na poszukiwanie płaszczyzny kontaktu z nowoczesnym światem - przekonuje.
Zdaniem dr. Mellibrudy, to właśnie moda sprawia, że tak wiele osób chce obecnie korzystać nie tylko z plastikowych kart, ale również z mobilnych płatności. - Choć trzeba przypomnieć, że w Polsce transakcje bezgotówkowe to wciąż mały procent obrotu. To będzie się jednak zmieniało. Będziemy korzystać w płatnościach z takich rozwiązań, jak NFC na pewno coraz chętniej. Bo dziś ważne dla Polaków są każde nowości technologiczne, także gdy mowa o wydawaniu pieniędzy - stwierdza dr Mellibruda.
Potwierdzają to opinie badania przeprowadzone przez MasterCard, z których wynika, że rewolucja w płatnościach nadchodzi dziś z sieci. Stosunek internautów do nowoczesnych technologii płatniczych, takich jak karty zbliżeniowe i zbliżeniowe płatności telefonem nie pozostawia wątpliwości, że stajemy się coraz bardziej otwarci na nowoczesne rozwiązania. Aż 45 proc. badanych chce dziś korzystać z technologii NFC, o której jeszcze niedawno nikt nie słyszał.
Rewolucja nazywa się NFC
- Codzienny kontakt z komputerem skutecznie zmniejsza dystans i lęk przed nowinkami technologicznymi. Szybsze przyjmowanie nowych technologii przez ludzi korzystających z internetu można tłumaczyć tym, że to właśnie środowisko przyzwyczaja do ciągłych zmian i uaktualnień, a nawet zmiany dotychczasowych przyzwyczajeń. Stosowanie coraz to nowych narzędzi jest nieraz warunkiem skutecznego funkcjonowania w świecie wirtualnym, a te umiejętności w sposób naturalny przekładają się na życie poza internetem - komentuje badania MasterCard socjolog internetu dr Maria Cywińska.
- Nie ma zatem wątpliwości, że czasy, kiedy zakupy w telefonie dotyczyły jedynie gier, dzwonków i tapet na telefon już minęły. Smartfon łączy ze światem i płatności zbliżeniowe to kolejny, naturalny krok. – podkreślił Aleksander Naganowski, Business Leader Business Development MasterCard.
Okazało się również, że polscy internauci stają się zaskakująco otwarci na nowe sposoby płatności. - Nawet jeśli jeszcze z nich nie korzystają, to zapytani o hipotetyczną sytuację, gdyby płatność gotówką była niemożliwa, w większości są gotowi płacić kartą zbliżeniową – mówił Naganowski. 68 proc. internautów ocenia bowiem, że takie płatności byłby wygodne. Aż 42 proc. jest już przekonanych do płacenia za pomocą smartfona, a 39 proc. chętnie płaci mobilnie za pomocą specjalnych aplikacji. Prawie połowa z nas liczy też na szybkie upowszechnienie się technologii NFC, którą uważamy dziś za najbardziej wygodną i nowoczesną w płatnościach.