
Mianowanie Mateusza Szczurka na nowego ministra finansów było ogromnym zaskoczeniem. Nawet ekonomiczne media nie przewidywały, że to właśnie on zastąpi Jacka Rostowskiego. Wizerunkowo to kandydat idealny: ma piątkę dzieci, zaledwie 38 lat, duże doświadczenie i może być wzorem dla młodych. Dlaczego wybrano właśnie jego? – On gospodarkę ma we krwi. Jego prognozy prawie zawsze się sprawdzają – mówi nam były współpracownik nowego ministra.
Takim życiorysem może pochwalić się niewiele osób. Oprócz ekscytujących podróży i życia rodzinnego, Mateusz Szczurek do tego wszystkiego jest świetnym ekspertem w swojej dziedzinie. W 2011 roku, gdy miał zaledwie 36 lat, został głównym ekonomistą na Europę Środkową i Wschodnią ING Banku Śląskiego. Wcześniej, od 1997, nieprzerwanie pracował w ING jako ekonomista. Wykłada w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Wizerunkowo – idealny materiał na ministra.
– On gospodarkę ma jakby we krwi. Doskonale rozumie jej funkcjonowanie i zależności, jakie nią rządzą, patrzy na nią na wielu różnych płaszczyznach. Wie też, jakie są relacje gospodarki z polityką i społeczeństwem. Interesuje się nie tylko cyferkami i przepisami, co daje mu sporą przewagę nad wieloma innymi ekonomistami, którzy często potrafią dostrzegać tylko wycinki rzeczywistości. Dzięki temu ma doskonałe prognozy, które w większości się sprawdzają – wyjaśnia nam osoba, która współpracowała niegdyś ze Szczurkiem w ING.
Przesady w tym, że jego przewidywania są bardzo często trafne, nie ma ani trochę. "Forbes" dokonał zestawienia prognoz nowego ministra finansów z wynikami gospodarczymi. Na 11 strzałów, Mateusz Szczurek zaliczył aż 9 trafień. Oto kilka z nich, najważniejszych z punktu widzenia obywateli:
Wzrost PKB W Polsce
Szczurek przewidywał, że prawdpodobny przedział to 1-2 proc., możliwy wzrost powyżej 2 proc., w najbardziej niesprzyjających warunkach możliwa recesja. Przewidywania to 1-2 proc.
Kurs euro
Prognoza ministra to: euro nie będzie kosztował poniżej 4 zł. I faktycznie, euro zbliżało się do 4 zł, ale nigdy nie było tańsze. Równie trafnie Szczurek przewidział kursy franka szwajcarskiego i dolara.
OFE i ZUS
Szczurek prognozował, że nie będzie kolejnego przesunięcia składki z OFE do ZUS i tak też było, chociaż nowy minister nie podejrzewał, jak duże zamieszanie rząd wprowadzi w sprawie emerytur.
Bezrobocie
Strzał nowego ministra to była stopa bezrobocia w przedziale 12-15 proc. na koniec 2013. Najwyższa stopa była w lutym i marcu tego roku – wynosiła ponad 14 proc. W październiku było to ok. 13 proc.
Mateusz Szczurek trafnie przewidział też np. ceny ropy, nie wyjście Grecji ze strefy euro czy poziom indeksu WIG20 na warszawskiej giełdzie. Zauważmy, że są to wskaźniki bardzo różne, dotyczące wielu płaszczyzn i kształtowane w różny sposób, zależne od dziesiątek czynników. Potwierdza to krążące o nowym ministrze opinie: to po prostu świetny analityk.
Do tego nowy minister jest w środowisku ekonomicznym i finansowym bardzo znany. To jeden z czołowych komentatorów ekonomicznych w branżowych mediach, bardzo często cytowany. Wyborcom też powinien się podobać, biorąc pod uwagę poniższy cytat:
Podnoszenie podatku dochodowego lub VAT zmusiłoby konsumentów do jeszcze większych oszczędności, co dodatkowo hamowałoby gospodarkę. CZYTAJ WIĘCEJ
To wszystko sprawia, że rynki patrzą na niego przychylnie, tak samo potencjalni inwestorzy z zagranicy – trzeba bowiem pamiętać, że ostatnie 3 lata Szczurek był głównym ekonomistą wielkiego banku na całą Europę Środkowo-Wschodnią. Co zastanawiające – banki w Polsce wstrzymują się od komentowania wyboru nowego ministra. Do tej pory zrobiły to tylko ING i Millenium.
Jedynym, co mogło być uważane za wadę Szczurka na tym stanowisku, to... związki i opinia o OFE. Bank ING posiada największy Otwarty Fundusz Emerytalny w Polsce. Sam Szczurek deklarował zresztą w wywiadzie dla TV Republika, że zostanie w OFE. W tym samym wywiadzie wyjaśniał, że w przyszłości politycy będą chcieli większej indeksacji emerytur, żeby przypodobać się wyborcom, a to ciągnęłoby za sobą skutki dla finansów publicznych.
Co do strategii makroekonomicznej mamy pogląd właściwie identyczny - ustępujący minister finansów, wchodzący na ten urząd i ja - co gwarantuje potrzebną ciągłość.
Podobnie ocenia sytuację dziennikarz "Forbesa" Tomasz Jóźwik. Jego zdaniem, reforma OFE na pewno nie zostanie zatrzymana, bo politykę fiskalną ustala premier, któremu zabranie pieniędzy z Funduszy do ZUS-u jest bardzo potrzebne. Jóźwik przekonuje też, że nominacja dla Szczurka to głównie sprawa wizerunkowa – bo Jacek Rostowski zbyt odpychał wyborców, a na to Tusk przy topniejących słupkach poparcia pozwolić sobie nie może.
Niestety, takie tezy są najprawdopodobniej trafne. Trudno oczekiwać nagle, że Tusk wycofa się z jednej z najważniejszych dla siebie reform – która ma przynieść finansom publicznym nadwyżkę pierwszy raz w historii.
To właśnie on ma największą szansę na zreformowanie gospodarki. Może napisać nowy, bardziej przyjazny kodeks podatkowy, może polikwidować absurdy ekonomiczne w naszym kraju, może także pomóc przedsiębiorcom obniżając koszty pracy, może spróbować zreformować, albo nawet zlikwidować KRUS i co najważniejsze - uelastycznić naszą gospodarkę. Sprawić, że pieniądze raz wydane, nie będą wpadały do czarnej dziury, tylko będą krążyć po gospodarce, wracać i służyć innym.
Wizja dziennikarza RMF FM może wydawać się, na polskie realia polityczne, nieco utopijna. Rządy nie słyną bowiem z perspektywicznego myślenia, a słabnące poparcie dla PO poddaje w wątpliwość, czy Platforma patrzy w ogóle w dalekie lata. Nie da się jednak ukryć, że gdyby było faktycznie tak, jak przewiduje to Berenda, a Szczurek sprostałby stojącym przed nim wyzwaniom – prawdopodobnie zostałby okrzyknięty najlepszym ministrem finansów w historii. Ale równie dobrze może być tylko wizerunkowym kołem ratunkowym.

