Na zlecenie prezydenta Władimira Putina zespół rosyjskich historyków przygotował wytyczne, które mają pomóc przy pisaniu nowego podręcznika do historii. Książka, która ma godzić różne spojrzenia na dzieje Rosji i Związku Sowieckiego, już budzi duże emocje. W jej zarysie nie ma bowiem mowy o wymierzonych w Putina protestach, zamachu w Biesłanie czy uwięzieniu Michaiła Chodorkowskiego. Historycy nie rozwodzili się także nad paktem Ribbentrop-Mołotow, a samych bolszewików przedstawili raczej w pozytywnym świetle – jako tych, którzy odbudowali silne państwo.
W lutym tego roku Władimir Putin poprosił członków Rosyjskiego Towarzystwa Historycznego o stworzenie zarysu podręcznika do historii, który jasno wyłoży uczniom dzieje państwa, nie wikłając się w sprzeczności czy wątpliwości interpretacyjne. Wskazani historycy przygotowali więc 80-stronicowy dokument zawierający wytyczne oraz listę 20 trudnych pytań dotyczących rosyjskiej i sowieckiej historii (m.in. o ocenę rządów Stalina, wysokie koszty II wojny światowej oraz przyczyny upadku Związku Sowieckiego).
Zaprezentowane wytyczne nie przeszły bez echa. Bardzo szybko skrytykował je m.in. Władimir Ryżkow, historyk oraz członek Republikańskiej Partii Rosji. Według niego przesłane Putinowi wskazówki znakomicie wpisują się w linię obowiązującą zarówno za caratu, jak i czasów sowieckich.
Zdaniem Ryżkowa ponad tysiącletnia historia rosyjskich ziem została spłycona do opowieści o oświeconych autokratach, których najpierw nazywano carami, a później sekretarzami generalnymi kolejnych wcieleń partii komunistycznej. Okres rządów Iwana IV Groźnego został np. przedstawiony jako okres reform.
"Sowiecka modernizacja"
Największe emocje budzi jednak to, co napisano o historii XX i XXI wieku, szczególnie o historii Związku Sowieckiego oraz powstałej na jego zgliszczach Federacji Rosyjskiej. Wytyczne nie dokonują więc wyraźnego rozróżnienia między rewolucją lutową a rewolucją październikową, mówiąc po prostu o "Wielkiej Rewolucji Rosyjskiej", choć obydwa wydarzenia miały ze sobą niewiele wspólnego na poziomie postawionych celów.
Same rządy bolszewików, jak podkreślił Ryżkow, zostały przedstawione w pozytywnym świetle. Wytyczne wspominają wprawdzie o klęskach głodu z lat 20. i 30., masowych represjach, gułagach oraz zsyłkach, niemniej traktują te wydarzenia jako konieczne koszty "sowieckiej modernizacji".
Pisząc o II wojnie światowej, historycy powielili w dużym stopniu opowieść powtarzaną za panowania Stalina, a później Breżniewa. Wytyczne "wyraźnie milczą" o pakcie Ribbentrop-Mołotow i zaistniałym na jego podstawie najechaniu Polski przez nazistowskie Niemcy i Związek Sowiecki.
Władimir Putin Wielki?
Ryżkow zaznaczył, że wytyczne nie odpowiadają jasno na pytanie o przyczyny rozpadu Związku Sowieckiego. Podkreślają zaś chaos, w jakim Rosja pogrążyła się w latach 90., za rządów Borysa Jelcyna, nie wspominając o wprowadzanych wówczas swobodach obywatelskich oraz instytucjach demokratycznych.
Nieciekawa sytuacja państwa zaczęła ulegać wyraźnej poprawie dopiero po dojściu do władzy Władimira Putina, który zdołał ustabilizować kraj. Podczas jego rządów wystąpiły też pomyślne tendencje rynkowe. Za ich sprawą rosyjska gospodarka rosła aż do rozpoczęcia światowego kryzysu. Wytyczne nic nie mówią natomiast o zamachu terrorystycznym w Biesłanie, zatonięciu okrętu podwodnego "Kursk", uwięzieniu Michaiła Chodorkowskiego oraz wymierzonych w Putina protestach.
Dzieci będą uczone, że interesy państwa zawsze mają pierwszeństwo przed interesami poszczególnych obywateli. W praktyce oznacza to, że państwo może arbitralnie poświęcać ludzi oraz ich wolność, aby osiągnąć własne cele. Nowy podręcznik zmierza do hodowania posłusznych służących państwa, nie samodzielnych i wolnych obywateli demokratycznej Rosji.
Władimir Ryżkow
Podobnie jak podręczniki skrojone na miarę interesów carów i sowieckich liderów, nowy podręcznik sprzyja interesom Putina i jego wewnętrznego kręgu. Nowy podręcznik do historii równie dobrze mógłby być pisany w Ministerstwie Prawdy z powieści George'a Orwella "1984".