Ataki maczetą zdarzają się już nie tylko w Krakowie, ale również w Gdańsku i na Podlasiu.
Ataki maczetą zdarzają się już nie tylko w Krakowie, ale również w Gdańsku i na Podlasiu. Fot. Dusty J / Flickr.com (CC BY 2.0)

Maczetą nie rozwiązują już problemów tylko pod Wawelem. Gigantyczne ostrze z meksykańskim rodowodem służy dziś obronie specyficznie pojmowanego honoru właściwie w całej Polsce. W sobotę z maczetą na policjantów rzucił się młody gdańszczanin, a podobnych doniesień nie brakuje również ze Śląska, Wielkopolski i Podlasia. - To efekt złego prawa, słabnących więzi społecznych i po prostu złych wzorców z popkultury - ocenia "maczetową paranoję" kryminolog, dr Paweł Moczydłowski.

REKLAMA
Dotąd maczety kojarzyły się z przemocą na krakowskiej Nowej Hucie. Gangi spod Wawelu coraz częściej posługują się jednak tym charakterystycznym dla nich narzędziem w centrum miasta. Popularność maczety jako sposobu na rozładowanie agresji lub rozwiązanie nieporozumień dość dynamicznie rośnie też w całym kraju. W statystykach policyjnych nie ma ostatnimi czasy miesiąca, w którym nie byłoby co najmniej kilku poważnych zdarzeń, w których główną rolę odegrała właśnie maczeta.
Polowanie
Jej popularność dotarła także nad Bałtyk. W poniedziałek pomorska policja poinformowała o zdarzeniu, do którego doszło w minioną sobotę na ulicach gdańskiej dzielnicy Stogi. Młody mężczyzna najpierw zastraszał maczetą mieszkańców swego osiedla, a później rzucił się z nią w kierunku policjantów. Miał szczęście, że ci woleli z nim negocjować niż szybko zneutralizować zagrożenie.
Gangster? Co prawda w jego mieszkaniu funkcjonariusze znaleźli kilka działek narkotyków, ale w tej okolicy Gdańska podobne znalezisko można bez trudu ujawnić przy wielu przypadkowo napotkanych chłopakach. Jego atak z maczetą w ręku był właśnie efektem wyrwania się z pod kontroli emocji, które zrodziły się w nim po zażyciu zbyt wielu używek. Skąd zwykły chłopak z osiedla miał więc tak niebezpieczną broń, z którą rzucił się na policjantów?
Odpowiedź jest banalnie prosta. W Krakowie, Gdańsku, Warszawie czy nawet Sokołowie Podlaskim, gdzie ostatnio maczeta okazałą się modnym dodatkiem na zwykły spacer, młodzi ludzie zaopatrują się zwykle w tym samym miejscu. Nie u tajemniczego dealera, a na licznych aukcjach internetowych, gdzie markowa i wytrzymała maczeta w przedświątecznej promocji to wydatek kilkudziesięciu złotych.
To przecież nie broń...
Dlaczego policja i prokuratura się z tym nie rozprawią? Wszystko przez lukę w prawie, która sprawia, iż maczeta nie jest traktowana jako broń. Mimo iż nad Wisłą słyszymy ostatnimi czasy o ofiarach, które straciły życie lub zdrowie po ataku maczetą częściej niż o tragicznych strzelaninach, w świetle prawa maczeta nie różni się od zwykłego domowego noża. Nie ma jej bowiem na zamkniętej liście z ustawy o broni i amunicji. Co prawda wśród karnistów trwają spory nad zaliczaniem maczety do kategorii tasaków, o których prawo wspomina, ale to rozważania czysto akademickie, a nie sądowe.
Sprzedawcy bez obaw zbijają zatem interes na handlu "świetnymi narzędziami na ryby lub polowanie" zupełnie nie przejmując się, iż często ich asortyment służby do polowania na ludzi. A policja podnosi te same prawne argumenty tłumacząc, dlaczego interweniuje skutecznie dopiero wówczas, gdy uliczne polowanie z maczetą tragicznie się kończy.
Skąd jednak w ogóle wzięła się popularność maczet nad Wisłą? Jeszcze kilka lat temu była to przecież głównie pamiątka z Ameryki Łacińskiej. Dziś jeden z najpopularniejszych w Polsce producentów maczet działa pod Poznaniem. Zdaniem kryminologa, dr. Pawła Moczydłowskiego, popularyzacja maczety to efekt spiętrzenia się trzech czynników. Luki w prawie, która pozwala bezkarnie biegać po ulicy z wielkim ostrzem, którym jednym ruchem można ściąć głowę, nabrzmiewającej agresji i... czynników popkulturowych.
Z ziemi meksykańskiej do Polski
- Maczeta ważną rolę w porachunkach zaczęła odgrywać w Meksyku. Tam jest symbolem sprzeciwu wobec wojny z narkotykami. Taką symbolikę zyskała także jakiś czas temu w Stanach Zjednoczonych. A to, co modne w USA natychmiast rozprzestrzenia się na cały świat. I tak zamiłowaniem do maczet zarazili się także młodzi Polacy, którzy chcą się prawu, które im się nie podoba - tłumaczy dr Moczydłowski.
W ocenie kryminologa, paradoksalnie to właśnie w Polsce sfrustrowana młodzież będąca na bakier z prawem najchętniej szuka wzoru w bestialstwie zza oceanu, gdzie rozwiązywanie problemów przy pomocy ostrza uchodzi za najbardziej honorowe. Na krakowskiej Nowej Hucie czy na gdańskich Stogach budzą się podobne emocje, bo w tamtejszym środowisku honor ma teoretycznie najważniejsze znaczenie w życiu. - W rzeczywistości chodzi oczywiście tylko o proste czerpanie przyjemności z daleko idącej agresji - stwierdza ekspert.
Paweł Moczydłowski przypomina również, że nie bez znaczenia jest popkultura.
- Bardzo popularny w Polsce był przecież film "Maczeta", w którym ten rodzaj broni służy bohaterowi walczącemu o prawdziwą sprawiedliwość - ocenia kryminolog. A wszyscy pamiętamy, jak kilka lat temu hitem sieci był amatorski (a właściwie niezwykle amatorski...) klip rapera Ważki G. "Życie ostre jak maczeta" to głównie obrazki wymachujących ostrzami młodych mężczyzn i uciekających przed kręcącą ten klip ekipą policjantów.
Maczeta znaczy honor
Ważka G - "Życie ostre jak maczeta"
Raper po wyroku chwali rolę maczety w walce o honor...

- Za rosnącym problem z maczetami ostatecznie stoi jednak właśnie pochwała przemocy i tego, by się dzięki niej wyżyć. Kibolskie ustawki to przecież nic innego niż popisy. Wszystko zaczyna się jednak od stanu więzi w Polsce. Z komunizmem uwewnętrznialiśmy przemoc, potem przyszło odreagowanie. Elementem składowym przestępczości tamtych czasów była wolność do brutalności i przemocy. I dziś to nadal pokutuje - ocenia dr. Moczydłowski.
Ekspert nie ma też wątpliwości, że za rozpowszechnianie się naprawdę brutalnej agresji na ulicach wielką winę ponoszą ci, którzy pogłębiają podziały w polskim społeczeństwie. - Także w konfliktach politycznych jest dziś już zbyt wiele przemocy. To jednocześnie właśnie obrazuje fatalny stan więzi społecznych w Polsce i ten stan tylko pogarsza. Dlatego wielu woli sięgnąć po łatwo dostępną broń niż rozmawiać - ocenia.