Porachunki pseudokibiców, w których w ruch idą maczety, siekiery i noże. Bójki na Starym Mieście i w okolicach modnych klubów, gdzie zobaczyć można ofiary ze złamanymi nosami i rozbitymi głowami. "W Krakowie już od dawna nikt nie pyta: 'jak się masz?'. Raczej 'za kim jesteś?' albo 'masz jakiś problem?'".
Ostatni wtorek. 20-latek napadnięty przez pięciu mężczyzn na krakowskim Prokocimiu i zaatakowany maczetą. Policja przypuszcza, że to pseudokibice Wisły i Cracovii wyrównywali swoje rachunki.
Koniec marca. Nowohucki raper Papug śmiertelnie pobity pod jednym z bloków na Osiedlu Szkolnym. Policja: efekt kłótni. Internauci: wojna kiboli.
Październik 2012. Krakowska "Wyborcza" donosi: "Bicie głową o chodnik, złamane nosy, zakrwawione ofiary. To sceny nie z peryferyjnych dzielnic, ale samego centrum Krakowa. Czy pęka mit o bezpiecznym, Starym Mieście?".
22 maja. Wojciech Mucha, pochodzący z Krakowa dziennikarz "Gazety Polskiej", pisze: "Samonakręcająca się spirala agresji w ostatnich miesiącach wyraźnie przyspieszyła. (…) Sytuacja spowszedniała do tego stopnia, że niektórzy żartują, że w herb miasta trzeba by wpisać nóż".
Nie tylko kibolska przemoc
O tym, że Kraków to "stolica kiboli", gdzie regularnie dochodzi do krwawych porachunków, mówi się nie od dziś. Temat powraca przy okazji głośnych zabójstw, takich jak wspomnianego rapera czy "Małpy", fana sprzymierzonej z Cracovią Korony Kielce, którego w 2007 roku zakatowali Wiślacy.
"Nie jestem idiotą i nie wierzę w pojednanie między kibicami, ale do jasnej cholery - zabijajcie się na ustawkach, lejcie się tam maczetami i czym popadnie, ale zostawcie stadiony i normalnych ludzi w spokoju. Leczcie swoje chore kompleksy we własnym gronie" – apelował kilka miesięcy temu Andrzej Iwan, były piłkarz Wisły i komentator sportowy, a prywatnie przyjaciel kibica "Białej Gwiazdy", który zginął w jednej z bójek.
Od dłuższego czasu słychać jednak, że przemoc na ulicach Krakowa nie sprowadza się tylko do wybryków kiboli. Coraz częściej z najbardziej niebezpiecznych dzielnic takich jak Nowa Huta czy Kurdwanów przedziera się do centrum. "Użycie noża w ulicznej bójce spowszedniało do tego stopnia, że o pomniejszych incydentach, jak ten sprzed tygodnia, gdy od ciosów kastetem mojemu znajomemu przestawiono nos, szczękę, kość jarzmową, podbito oczy i przecięto wargę, szkoda wspominać" – skarży się w swoim tekście na plwolnosci.pl Wojciech Mucha.
I wylicza inne przypadki: atak nożowników podczas juwenaliów, pobicie kilkunastoletniej dziewczynki przy użyciu kija od łopaty i historię jeszcze jednego kolegi, który wizytę na ulicy Szpitalnej przy Teatrze im. Słowackiego "zakończył z dwoma ranami kłutymi podudzia".
"Mordobicia, pobicia…"
Coś rzeczywiście się dzieje czy to tylko jednostkowe przypadki, których znajdziemy mnóstwo także w innych dużych miastach? – pytam Agnieszkę Karbowską ze Stowarzyszenia Kraków-Prawo-Bezpieczeństwo. – Rzeczywiście można się bać. Ogólna atmosfera w Krakowie jest agresywna i nieprzyjemna. Tyle że to nie jest tak, że idąc ulicą ktoś może od razu dostać nożem pod żebra. To są raczej bójki wewnętrzne, między bywalcami klubów i pseudokibicami. Co nie zmienia faktu, że w przypadku przyjezdnego wzbudza to dyskomfort i niepewność – odpowiada.
Jak twierdzi, Kraków jest pod tym względem wyjątkowy – na przykład w Warszawie aż takiego problemu nie ma. – Kraków ma inną strukturę. Stolica jest bardziej rozrzucona, jest tam kilka czy kilkanaście centrów. Kraków to jest Rynek, okolice Plant i pierwszej obwodnicy. Tam się koncentruje 90 proc. wszystkich "instytucji kulturalnych". Tyle że nie słychać filharmonii czy teatru, a raczej ludzi, którzy piją i palą na zewnątrz klubów. Przez to miasto zaczyna się wyludniać. Znam ludzi, którzy w ostatnich latach pozbywali się mieszkań i wyprowadzali, by po prostu móc żyć. Albo wyjeżdżają z Krakowa na weekend, by móc spać – mówi.
Według Muchy złą sławą cieszy się szczególnie ulica Szewska, czyli "zagłębie klubów nocnych".
– Czy tam jest niebezpiecznie? Zależy jak na to spojrzeć, Ja nigdy nie spotkałem się z jakąś nieprzyjemną sytuacją, ale liczba klubów i "elementów" jest tak duża, że takie przypadki mogą się zdarzyć. Powodem jest częściej pijaństwo niż porachunki kryminalne – podkreśla w rozmowie z naTemat Patryk Salamon, zastępca redaktora naczelnego portalu LoveKrakow.pl.
Liczby kontra "niebezpieczne miasto"
Jak te wszystkie relacje wypadają w starciu ze statystykami? Z raportu filmy konsultingowej PricewaterhouseCoopers z 2011 roku wynika, że w rankingu bezpieczeństwa Kraków nie dociąga do krajowej średniej i przegrywa chociażby z Wrocławiem, Warszawą i Białymstokiem.
Eksperci z PwC przyjęli liczbę 100 jako średnią, jeśli chodzi o poczucie bezpieczeństwa mieszkańców. Kraków uzyskał 89,6 pkt. To mało. Podobny pod względem wielkości Wrocław uzbierał 99,6, a prawie dwumilionowa Warszawa 125,2 pkt.
Policja odpowiada na to jednak, ze z roku na rok przestępczość powoli spada. "Badania wskazują, że poczucie bezpieczeństwa wśród krakowian jest wysokie, podobnie jak zaufanie do policji. Nie można oceniać poczucia bezpieczeństwa na podstawie liczby przestępstw. Jest ono subiektywne i nie zależy od tych wielkości" – dowodził w rozmowie z "Gazetą Krakowską" Dariusz Nowak, rzecznik małopolskiej policji.
Rozmówcy naTemat są innego zdania. – Na pewno problem bezpieczeństwa istnieje. Policja i straż miejska nie potrafią skoordynować swoich działań. Jeżeli chodzi o obrzeża, to jest to teren wręcz opuszczony przez funkcjonariuszy – podkreśla Patryk Salamon.
– W Krakowie wszyscy decydenci wiedzą o problemie, ale nie ma absolutnie żadnego zainteresowania. Nam przecież nie chodzi o to, by w ogóle nie było knajp, alkoholu i imprez. Można się bawić, ale to co się dzieje w Krakowie, to już przesada. Miasto w weekendy zamienia się w wrzeszczące, pijane tabuny Polaków i obcokrajowców – dodaje Agnieszka Karbowska.
Mordobicia, pobicia, a nawet egzekucje to chleb powszedni. Coraz częściej nie są to już zwyczajne dla centrów miast, kończące się podbitym okiem awantury o dziewuchę, wylanego drinka, czy nawet odmienne sympatie klubowe.
Agnieszka Karbowska
Stowarzyszenia Kraków Prawo Bezpieczeństwo
Cały Kraków jest po prostu nieprzyjemny do życia. Człowiek na ulicy jest narażony na tłum pijanych i agresywnych grup wylewających się z dyskotek.