Maczystowski zawodnik MMA, przy którym “każda świnia krzyczy”. Z dnia na dzień stał się hitem internetu. Kim jest Trybson z Warsaw Shore? Błaznem, chłopcem do (a może od?) bicia czy nową figurą pogardzanej męskości?
Ze swojego wejścia do willi “Warsaw Shore” uczynił największą atrakcję sezonu. “No i jest Trybson, he he” - to zdanie zwiastujące najbardziej wyśmianą przez internet postać telewizyjną ostatnich lat. Naprawdę nazywa się Paweł Trybała, ma 22 lata i jest z Sosnowca. Głównym impulsem do jego pojawienia się w programie była nieszczęśliwa miłość - narzeczona zostawiła go w sierpniu tego roku, więc Paweł postanowił odreagować w programie. W końcu nie ma nic do stracenia, nie?
Gąski Trybson
Trybson, niczym Jan Kiepura, lubi brunetki, blondynki, czasami też rude. W sumie to wszystkie mu się podobają, byleby chciały pójść do niego do domu. Jak widzi ładną “laleczkę” to atakuje, czasem też pozwoli się zaatakować “zaj*bistej foczce” - wystarczy żeby była “ładna, śliczna” i miło się uśmiechała.
Ale ma swoje zasady: jak przyjaciel Trybsona wyrywa sobie jakąś” gąskę”, to on mu jej nie “zabiera”. Potrafi być słodki, a czasem też niegrzeczny - seks to dla niego przede wszystkim dobra zabawa. Ma tatuaż, tribala, który przedstawia “duszę wojownika”, bo sam jest wojownikiem. Ćwiczy MMA (choć klub w oficjalnym oświadczeniu się od niego odcinał), wygląda jak superman z białymi zębami. I to by było na tyle.
Jest “głosem” Warsaw Shore - przed każdym odcinkiem mówi, że treści są “nieodpowiednie dla niepełnoletnich i niektórych dorosłych”, a program ogląda się “na własną odpowiedzialność”. Dlaczego akurat on? Agnieszka Odachowska z MTV Polska mówi, że Trybson idealnie wpisał się w klimat produkcji.
– Jest szczery, prawdziwy, bardzo pozytywny, nie udaje kogoś, kim nie jest, jest odpowiedzialny – również w kontekście grupy – no i lubi dobra zabawę, dokładnie takich osób szukaliśmy – mówi Odachowska. – Oczywiście, aparycja też miała znaczenie, ale to raczej nie tajemnica zważywszy na obsadę pozostałych edycji formatu – dodaje.
Popeye
Rzeczywiście: Trybson dla koleżanek z programu wygląda trochę jak Popeye, postać z popularnej kreskówki. Ma wyrazistą rzeźbę mięśni i – jak sam mówi – przywiązuje ogromną wagę do swojego wyglądu. Chce być “jeszcze trochę większy”, pakuje na siłowni i hoduje bicepsy wielkości arbuzów. Atawistyczny macho?
– Z tego co widzę to on by przeleciał wszystko, no wszystko co się rusza – skarży się na Trybsona Ania, jedna z uczestniczek programu. Przybił z nią "pakiet obietnicy", że nie będzie "zarywał" do innych dziewczyn. Niestety, potem "polało się dużo wódy" i "dużo się działo". Potrafi zachwycić każdą, a po "chodź spać ze mną ku**a i przestań tyle pier****ć" lub "idziesz spać, bo się nie wyśpisz ku***a" wszystkie są jego.
Trybson a kultura
Na tej ostatniej amant z MTV, niczym prawdziwy celebryta, jest włączany w konteksty tzw. kultury wysokiej - jego roześmiane lico zastępuje twarz Laookona, Dawida, Sfinksa czy Chopina z Warszawskiego pomnika. Łącznie parodystyczne fanpage Trybsona “lubi” na facebooku kilkadziesiąt tysięcy (!!!) osób.
Żaden z innych uczestników lub uczestniczek Warsaw Shore nie doczekał się takiej internetowej sławy. Dlaczego akurat Trybson? – To pytanie raczej do medioznawców oraz samych internautów – ich należałoby zapytać, dlaczego tak zainteresowali się właśnie Trybsonem - mówi Agnieszka Odachowska z MTV.
I sama obstawia, że może chodzić o jego prawdziwość i naturalność. Nawet jeśli jest kontrowersyjna.
– A także soczysty język, poczucie humoru oraz dystans zarówno do siebie, jak i do świata – dodaje Odachowska. Ponadto zauważa, że z komentarzy jednoznacznie wynika, że obok żartów dotyczących jego powiedzonek, internauci widzą w nim zabawnego, sympatycznego chłopaka.
Trybson to idealny przykład internetowo-telewizyjnego supermana, który jest dostępny na wyciągnięcie ręki. Według dr Mirosława Pęczaka z Uniwersytetu Warszawskiego, reality show wprowadziło nowy typ bohatera i jest to tzw. "każdy". – To nowy bohater masowej wyobraźni, udaje codzienność i robi to przed dziesiątkami tysięcy widzów – mówi Pęczak.
– Figura "mięśniaka" w kulturze popularnej jest już bardzo mocno przepracowana, mieliśmy Conana Barbarzyńcę czy chociażby liczne postaci grane przez Arnolda Schwarzeneggera – mówi Pęczak. Zwraca również uwagę na cykliczność pojawiania się tego typu postaci: im społeczeństwo jest bardziej konserwatywne, tym jest ich więcej. – W Stanach nastąpił "odpływ" tego typu figur w latach 60., to oczywiście było związane z kontrkulturą, pojawili się ponownie w czasach prezydentury Reagana – mówi Pęczak.
Kto się śmieje
Dlaczego internet aż tak bardzo śmieje się z Trybsona? – Chyba dlatego, że na Facebooku wypowiadają się postacie wcale nie reprezentatywne dla naszego społeczeństwa – mówi Pęczak. – To osoby z ponadprzeciętnym kapitałem kulturowym, które w internecie dają upust swojej ironii i sarkastycznemu poczuciu humoru – dodaje Pęczak.
A co na to producenci programu? Agnieszka Odachowska z MTV mówi, że wyprodukowanie kabaretu nie było ich zamiarem. – Nie przyszłoby mi na myśl intencjonalne wyszydzanie czy żartowanie sobie z któregokolwiek z uczestników. Odbiorcą programu są z pewnością, poza widzami i sympatykami MTV i samego formatu, osoby zainteresowane „nową twarzą” pop-kultury, obserwatorzy rynku telewizyjnego, trendów i tego, co na przestrzeni ostatnich lat dzieje się w polskich mediach – mówi Odachowska. Jej zdaniem to naturalne, że wokół programu toczy się tak burzliwa dyskusja. Zresztą to nie pierwszy raz w przypadku produkcji MTV.
A co z "prześmiewcami" samego Trybsona? Według Klaudii Rachubińskiej, doktorantki z Instytutu Kultury Polskiej UW, istnieje całkiem spore prawdopodobieństwo, że osoby o wyższym kapitale kulturowym w Trybsonie widzą aspiracje "niższych" klas i śmiejąc się z niego podkreślają swoją odmienność.