Setki tysięcy Ukraińców nie opuszcza kijowskiego Majdanu Niepodległości, by zaprotestować przeciwko rezygnacji ich państwa ze starań o stowarzyszenie z Unią Europejską. Jak nieoficjalnie donoszą media, wciąż rozważane jest wprowadzenie stanu wyjątkowego. Na Euromajdanie protestujący rozstawiają natomiast namioty. Ukraińskie media spekulują, że w nocy może dojść do pacyfikacji demonstracji. Pomimo, iż wcześniej donoszono o przygotowywanych negocjacjach.
Także w niedzielę specjalne oddziały ukraińskiej milicji brutalnie próbowały spacyfikować protestujących przeciwko rezygnacji ze stowarzyszenia z Unią Europejską. Popołudniu pojawiły się informacje, iż prezydent Wiktor Janukowycz zwołał naradę w sprawie wprowadzenia stanu wyjątkowego, dzięki któremu w świetle prawa mógłby zdecydować się na ostrzejszą reakcję wobec demonstracji. Wieczorem zamiast informacji o stanie wyjątkowym pojawiły się doniesienia na temat planowanych rozmów władzy z opozycją.
Do spotkania przedstawicielu reżimu z liderami protestów ma dojść już w poniedziałek - donosi agencja ITAR-TASS. W rozmowie z dziennikarzami pisma "Ukrainska Pravda" szef ukraińskiej dyplomacji Leonid Kożara zapowiedział, iż w najbliższych dnia z Kijowa wyleci specjalna delegacja, która podejmie rozmowy z przedstawicielami Unii Europejskiej.
Jednocześnie nadal pojawiają się budzące obawy informacje na temat mobilizacji służb. ukraińscy dziennikarze potwierdzili w MSW, iż z Charkowa do stolicy jedzie aż czterdzieści autokarów z kursantami szkoły wojskowej. Alarm miał zostać ogłoszony także wśród wojskowych z południowej Ukrainy.
Agencja ITAR-TASS donosi, że poważne obrażenia odniosło co najmniej sto osób.
Obecnie sytuacja staje się coraz bardziej napięta. Nieoficjalnie, ukraińskie media podają, że w nocy może dojść do próby pacyfikacji demonstracji, a najprawdopodobniej jutro zostanie ogłoszony stan wyjątkowy.
Co z tą rewolucją?
Tymczasem najczęściej wznoszonym hasłem na ukraińskich ulicach jest wciąż "rewolucja". I z doniesień zza naszej wschodniej granicy wynika, że coraz większa liczba Ukraińców na prawdziwą rewolucję jest dziś gotowa. We Lwowie, Iwanofrankowsku i Tarnopolu milicjanci poinformowali, iż nie zamierzają brać udziału w rozpędzaniu lokalnych manifestacji. W Kijowie do dymisji podał się natomiast komendant policji. Jego rezygnacja związana jest prawdopodobnie z brutalnym tłumieniem protestów.
W obronie protestujących we Lwowie stanął też tamtejszy mer. "Jeśli ktokolwiek ma zamiar powtórzyć to we Lwowie, naprzeciwko stanie nie tylko kilka tysięcy studentów, którzy są teraz na lwowskim Euromajdanie. We Lwowie wyjdzie całe miasto" - napisał na Facebooku Andrij Sadowy.
Lojalność wobec Wiktora Janukowycza i jego rządu utrzymują jednak stołeczne służby. - Masowe zamieszki? Milicja nie może nie reagować na coś takiego. Czy chcemy iść drogą Libii, Tunezji? - pytał retorycznie minister spraw wewnętrznych Ukrainy Witalij Zacharczenko. Mimo takich butnych zapowiedzi popołudniu milicji nie udało się powstrzymać protestujących przed przejęciem gmachu Rady Miasta w Kijowie. Wieczorem AFP poinformowało, że demonstranci zajęli także biuro kijowskiego mera.
Traktorami próbowano tymczasem sforsować zabezpieczenia przed siedzibą ukraińskiego prezydenta. W tym samym czasie na Majdanie Niepodległości przewodzący protestom Witalij Kliczko porwał zgromadzony tam tłum wzywając obecne władze do rezygnacji. - Uczynimy Ukrainę państwem europejskim. Oszukano nas i skradziono nasze nadzieje - grzmiał legendarny bokser, a zarazem lider opozycyjnej partii Udar. Niedługo później ogłoszona na Ukrainie strajk generalny.
Polska wspiera
O skradzionych nadziejach naszych wschodnich sąsiadów mówił w Kijowie również Jarosław Kaczyński. Prezes Prawa i Sprawiedliwości udał się na Ukrainę, by na miejscu wesprzeć protestujących. - Ludziom zabrano marzenia, zabrano bardzo ważne marzenie - mówił były premier w rozmowie z polskimi dziennikarzami. - Docenia odwagę Ukraińców. Próba zastraszenia się nie udała. Patrzę na to z optymizmem, z radością - podkreślał Kaczyński. - Liczę, że nasze dwa narody będą razem, a razem to znaczy w UE - podsumował.
Wbrew nadziejom Jarosława Kaczyńskiego, na Ukrainę nie wybrał się z nim ani szef MSZ Radosław Sikorski, ani wysłannicy Parlamentu Europejskiego na Ukrainę - Aleksander Kwaśniewski i Pat Cox. Na tzw. Euromajdanie UE reprezentuje jednak wiceprzewodniczący PE Jacek Protasiewicz. - Polska zawsze będzie wspierać Ukrainę w jej drodze do UE (...) Pomimo faktu, że prezydent Janukowycz odmówił podpisania układu o stowarzyszeniu z UE, drzwi dla Ukrainy pozostają otwarte - mówił do zgromadzonych.
"Polacy powinni być zjednoczeni w sprawie Ukrainy. Dziękuję za wspólny i mocny głos w Kijowie Jacka Protasiewicza i Jarosława Kaczyńskiego" - skomentował tymczasem na Twitterze ostatnie wydarzenia w Kijowie premier Donald Tusk.
Walka trwa
Pod siedzibą prezydenta Janukowycza cały czas trwają obecnie zamieszki. W stronę specjalnego oddziału milicji Berkut poleciały tam kamienie i petardy. Organizatorzy protestów twierdzą, ze szturm na siedzibę Wiktora Janukowycza to jednak prowokacja ze strony władzy.
W trakcie zamieszek ranny w głowę został polski dziennikarz Paweł Pieniążek, który relacjonuje wydarzenia dla "Krytyki Politycznej".
Swoją solidarność z protestującymi wyraziły również słynące z kontrowersji aktywistki Femenu, które... oddały mocz na zdjęcie prezydenta Wiktora Janukowycza.
Po tym happeningu pojawiło się w sieci równie wiele komentarzy, co na temat zamieszek w Kijowie. Wielu komentujących akcję Femenek oceniało ją jako niesmaczną. Pojawiły się także ostrzejsze określenia: