Race raczej nie są bezpieczne
Race raczej nie są bezpieczne Fot: Grzegorz Celejewski/Agencja Gazeta

Wojewoda mazowiecki zamknął stadion Legii, by oduczyć kibiców używania rac. Fani sportu argumentują, że race stanowią stały element oprawy stadionowej. Rzeczywiście mają pewne walory artystyczne. Mogą być jednak niezwykle niebezpieczne i stanowić zagrożenie dla zdrowia.

REKLAMA
Rozpoczyna się mecz. Nagle cała trybuna tonie pod wielką flagą. Kiedy flaga znika, wśród kibiców widać zamaskowane osoby. Odpalane są race. Gdy gasną, ludzie w kominiarkach zazwyczaj wyrzucają je na boisko, czasami w stronę kibiców gości. Znowu olbrzymia flaga zakrywa cały sektor. Pod jej osłoną znikają ludzie w kominiarkach. Nie wiadomo kto odpalił race, ani kto je przemycił na stadion.

To typowy obrazek na wielu stadionach w całej Europie. Kibice twierdzą, że race wcale nie są niebezpieczne. Przekonują, że osoby odpalające race wiedzą co robią i nikogo nie poparzą. Czy aby na pewno? W końcu temperatura płonącej racy sięga 1600 stopni Celsjusza. To więcej niż temperatura topnienia stali.
Jak płonie raca
Dziennikarze Weszlo.com przeprowadzili testy, by sprawdzić, czy race są bezpieczne. Po odpaleniu ich nad firankami patrzyli na to, czy materiał zapali się od iskier, czy nie. Firanka spłonęła, podobnie jak mogłyby spłonąć ubrania kibiców. Jednak wnioski obu dziennikarzy przeprowadzających eksperyment były różne. Obejrzyjcie materiał i sami oceńcie, czy race są groźne.
Zapytaliśmy się przedstawiciela Ultrasów jednego z klubów Ekstraklasy, jak podchodzi do kwestii bezpieczeństwa związanego z racami. – Wszyscy wokół wiedzą, co się zaraz wydarzy, więc się odsuwają od ognia. Dzięki temu zapobiegamy ewentualnym podpaleniom. A co do używania ich w tłumie? Spójrz na Marsze Niepodległości. Tam też były odpalane, ale nikomu nie stała się krzywda – mówi nasz rozmówca.

Kibice chcą zalegalizować race, władze niekoniecznie
Taki sam argument przytaczają kibice w całej Europie. Mimo, że praktycznie wszędzie race są zakazane, to i tak są stałym elementem oprawy stadionowej. Odpalają je zarówno fani Legii Warszawa, jak i Bayernu Monachium. Nawet poszczególni piłkarze, jak chociażby Kevin Grosskreutz z Borussii Dortmund, opowiadają się za nimi. Kibice za wzór stawiają Norwegów, którzy parę lat temu zezwolili na odpalanie rac na stadionach.
Tyle, że w tym roku użycie rac w Norwegii zostało ograniczone. Czemu? Mimo dosyć liberalnych reguł kibice nie przestrzegali zasad bezpieczeństwa. Odpalali race wśród flag, często wyrzucali je na murawę, zamiast gasić w specjalnych wiadrach ze żwirem. To stanowiło zagrożenie dla zdrowia zarówno piłkarzy, obsługi meczowej, jak i kibiców. Obecnie race mogą być w Norwegii wykorzystywane przez kibiców w oprawie, ale muszą być odpalone przed trybuną w asyście strażaków.

Race są niebezpieczne. Co jakiś czas słyszymy o tym, że piłkarz został trafiony jedna z nich. Dochodzą informacje o poparzonych kibicach. Zdarza się, że race są wykorzystywane jako „broń” stadionowa - po prostu rzuca się odpaloną racą w kierunku sędziego, czy sektora gości. Sam rozmawiałem kiedyś z osobą, która znalazła się w niewłaściwym miejscu na stadionie i jej kurtka została podpalona.
Skąd w ogóle to przywiązanie kibiców do rac? John Curran, przedstawiciel Holmesdale Fanatics, grupy ultrasów klubu Crystal Palace odpowiada: – Dla nas to przejaw buntu przeciwko nowoczesnemu futbolowi. Piłka nożna się zmieniła. Jest za bardzo komercyjna, nastawiona na kasę. Race są jednym z elementów sprzeciwu wobec tej komercjalizacji. Dlatego chętnie je odpalamy, by pokazać władzom wała. Chcemy by ludzie widzieli, że wolimy stare dobre czasy. Zresztą to nie problem przemycić, czy odpalić racę. Nikogo z nas nie złapali – opowiada Curran.

Jak race trafiają na stadion?
Poza samym zakazaniem palenia rac należy zwrócić uwagę na to, jak zapobiec przemyceniu ich na stadiony. Jak to się robi? Popularną metodą jest schowanie racy pomiędzy pośladkami. Podczas przeszukania setki osób i dłużących się kolejek przed wejściem, ciężko jest przeprowadzić dokładną rewizję. Jest też metoda „na dzieciaka”. Polega na tym, że race na stadion wnoszą dzieci, które nie są tak rygorystycznie przeszukiwane jak ich opiekunowie.
Nie zaprzeczamy, że race ładnie wyglądają. Wybuchające wulkany to równie piękny widok, co nie znaczy że są one bezpieczne. Nie każda raca wyrządzi komuś krzywdę, ale wystarczy mały wypadek i ktoś może skończyć z wielkimi poparzeniami. Lepiej stawiać na bezpieczeństwo zamiast nad efektowną oprawę. Zresztą i bez rac można zrobić coś niesamowitego, wystarczy przykład fanów Fortuny Dusseldorf.