Stanisław Kostrzewski to jedna z ważniejszych postaci w PiS. Z braćmi Kaczyńskimi jest związany od lat 90-tych. Choć nie występuje w pierwszej linii, to pełni jedną z najważniejszych funkcji w partii – decyduje o jej wydatkach. Potrafi odrzucać kampanijne pomysły kolejnych spin-doktorów, nie dlatego że są zbyt kosztowne, ale dlatego, że mu się nie podobają. "Newsweek" pisze kim jest człowiek odpowiedzialny za finanse PiS-u.
Kostrzewski – mimo wzlotów i upadków – ma niepodważalną pozycję w Prawie i Sprawiedliwości. Tylko on dokładnie wie, ile pieniędzy znajduje się na koncie partii. Do tego jedynie skarbnik PiS ma realny wpływ na wydatki tego ugrupowania. Kiedy coś w politycznych planach mu się nie podobało, po prostu nie przeznaczał na wskazany cel pieniędzy.
Z najnowszego "Newsweeka" dowiadujemy się, że "jedyną osobą, która umiała w takich sytuacjach postawić go do pionu – i to nie zawsze – był Jarosław Kaczyński. Z nim Kostrzewski też się zresztą wykłócał. Zawsze ostentacją".
Wśród powodów, dla których skarbnik PiS ma tak mocną pozycję w partii, tygodnik sugeruje fakt, że dba on także o osobiste sprawy prezesa. Kostrzewski kontroluje wydatki Kaczyńskiego, od ochrony, po prawników zajmujących się śledztwem ws. katastrofy smoleńskiej.
Mimo pojawiających się znaków zapytania dotyczących działalności skarbnika PiS, jego pozycja w partii zdaje się być niepodważalna. Przykłady? Parę lat temu Mariusz Kamiński przeprowadził audyt wewnętrzny, który nie wypadł pomyślnie dla Kostrzewskiego. Sam Kostrzewski nie był wtedy w stanie podać Kaczyńskiemu stanu konta PiS-u.
Mimo tych problemów, skarbnik cały czas zajmuje wysokie stanowisko w władzach PiS. Być może to dlatego, że jest niezastąpiony. Kiedy parę lat temu zażądano jego dymisji, Kaczyński zaproponował zastąpienie go swoją zaufaną współpracownicą Janiną Goss. Rywalka Kostrzewskiego jest jednak mniej popularna od niego, więc jego przeciwnicy postanowili go nie odwoływać.
Ostatnio jednak zbierają się nad nim czarne chmury. Pojawiły się plotki, jakoby Kostrzewski nie został wybrany na kolejną kadencją. Jarosław Kaczyński zapewniał, że nic takiego nie miało miejsca i skarbnikiem PiS-u jest ciągle ta sama osoba.