
Piątek, 6 grudnia 2013 roku, godzina 14:20 – Wyjeżdżamy „piątką” z Bydgoszczy do Poznania. W samochodzie osobowym wiozę dwójkę dzieci w wieku 1,5 i 5 lat oraz ich matkę. Świeci słońce, młodszemu Jankowi, siedzącemu z tyłu w foteliku, prosto w oczy. Za Rynarzewem wszyscy zwalniają, jezdnia staje się śliska, piaskarek nie widać. Po 20 kilometrach stajemy pierwszy raz w korku, za obwodnicą Szubina samochody przesuwają się po kilka metrów. Widzimy w rowie pierwszą ciężarówkę, potem następną. Robi się ciemno. Z przeciwka falami nadjeżdżają wolno samochody. Ani śladu piaskarek. Przed Żninem widzimy w polu (?) strażaków. Na środku jezdni, na szczycie wzniesienia, „rozkraczona” ciężarówka z przyczepą, samochody próbują omijać ją z dwóch stron.