Środing, czyli "mała sobota" w oczekiwaniu na piąteczek
Środing, czyli "mała sobota" w oczekiwaniu na piąteczek Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
Reklama.
"Środa minie, tydzień zginie" mówi powiedzenie popularne wśród imprezowiczów, dla których każdy zwykły dzień tygodnia jest walką o przetrwanie. A właściwie o dotrwanie, bo weekendowe imprezy to żywioł młodych. Nie godzą się oni na schemat "praca - dom" oraz na jakiekolwiek przejawy monotonii. To właśnie dla nich została wymyślona mała sobota, coraz popularniejsza w klubach w całym kraju.
Pisaliśmy niedawno w naTemat o tym, że środy powinny być wolne od pracy. Zanim jednak to nastąpi, warto sprawdzić, jak przemycić w ten dzień choć odrobinę luzu. Odrobinę, bo o "małych niedzielach", czyli czwartkach jeszcze nic nie wiadomo, dlatego "mała sobota" nie powinna oznaczać imprezy na całego zakończonej kacem.
Studenckie czwartki
"Mała sobota" oznacza, że następnego dnia czeka nas normalny dzień pracy. Jednak – jak tłumaczy menadżerka krakowskiego klubu "Stalowe magnolie" – w środę imprezują ci, którzy mogą pozwolić sobie na dłuższy sen. – Nie mam pojęcia jak dają radę, ale bawią się do drugiej, trzeciej nad ranem. Zazwyczaj są to ludzie dojrzali i dorośli, którzy nie prowadzą studenckiego życia. W środy mamy gości, którzy są raczej na kierowniczych stanowiskach i mogą sobie pozwolić, aby pójść do pracy na 10.00, a nie na 8.00 – tłumaczy Elżbieta Stodolak.
– W środy jest zdecydowanie więcej imprez niż w poniedziałek lub we wtorek – mówi Radosław Sadurski z serwisu internetowego informującego o imprezach pitupitu.info.
Niemniej, dla wielu osób kreowanie "małej soboty" to bzdura. – W środę mała sobota? – dziwi się mój kolega. – To trochę zaburza mój tryb myślenia, bo zawsze myślałem że czwartek to mały piątek, co czyniłoby z piątku małą sobotę. Poza tym praktykuję każdy dzień tygodnia jak jest okazja – mówi mi 26-letni Kuba z Warszawy.
Radosław Sadurski
Serwis internetowy informujący o organizowanych imprezach

Czwartek od dawna jest dniem studenckim, dlatego kluby zwracają się w ten dzień właśnie do nich, a środa jest już właśnie początkiem weekendu i jest nazywana "małą sobotą".


Właściciele klubów od lat walczą o to, by przyciągać klientów także w środku tygodnia. – Zawsze istniał studencki czwartek i od tego się zaczęło – mówi Radosław Sadurski. – Klub jest silnie związany z modą, a ta trwa najczęściej 18 miesięcy, a później popularność miejsca zaczyna spadać. Menadżerowie zwracają uwagę, aby nie skupiać się tylko na weekendzie – mówi Sadurski.
Aby przyciągnąć ludzi do klubu w środę, ich menedżerowie organizują specjalne promocje. Najczęściej w środy kobiety wchodzą za darmo, albo mają darmowego drinka. – Chodzi o to, aby zachęcić jak najwięcej kobiet, bo wiadomo że jak są kobiety to przyjdą i mężczyźni, więc klub będzie pełen – wyjaśnia Radosław Sadurski.
"Małe soboty" nie istnieją?
Rosnąca od lat popularność imprezowych śród to nadal zjawisko "dla wybrańców". Niektórzy o środingu nie słyszeli, inni nie rozumieją tego miejskiego trendu. I z tego co mówi menadżerka klubu "Stalowe Magnolie", wynika, że odprężenia w środku tygodnia szuka konkretna i stała grupa osób.
– To nie jest przypadkowa klientela. W osiemdziesięciu procentach są to ci sami goście, którzy nie przychodzą na imprezy w weekendy. Oni po prostu bawią się w środy – mówi Elżbieta Stodolak.
"Środa to mała sobota"

Środa minęła i już z górki do weekendu CZYTAJ WIĘCEJ


A czy Wy chodzicie na środowe imprezy, czy cierpliwie czekacie na piątek?