
"Mała sobota" oznacza, że następnego dnia czeka nas normalny dzień pracy. Jednak – jak tłumaczy menadżerka krakowskiego klubu "Stalowe magnolie" – w środę imprezują ci, którzy mogą pozwolić sobie na dłuższy sen. – Nie mam pojęcia jak dają radę, ale bawią się do drugiej, trzeciej nad ranem. Zazwyczaj są to ludzie dojrzali i dorośli, którzy nie prowadzą studenckiego życia. W środy mamy gości, którzy są raczej na kierowniczych stanowiskach i mogą sobie pozwolić, aby pójść do pracy na 10.00, a nie na 8.00 – tłumaczy Elżbieta Stodolak.
Czwartek od dawna jest dniem studenckim, dlatego kluby zwracają się w ten dzień właśnie do nich, a środa jest już właśnie początkiem weekendu i jest nazywana "małą sobotą".
Właściciele klubów od lat walczą o to, by przyciągać klientów także w środku tygodnia. – Zawsze istniał studencki czwartek i od tego się zaczęło – mówi Radosław Sadurski. – Klub jest silnie związany z modą, a ta trwa najczęściej 18 miesięcy, a później popularność miejsca zaczyna spadać. Menadżerowie zwracają uwagę, aby nie skupiać się tylko na weekendzie – mówi Sadurski.
Rosnąca od lat popularność imprezowych śród to nadal zjawisko "dla wybrańców". Niektórzy o środingu nie słyszeli, inni nie rozumieją tego miejskiego trendu. I z tego co mówi menadżerka klubu "Stalowe Magnolie", wynika, że odprężenia w środku tygodnia szuka konkretna i stała grupa osób.
Środa minęła i już z górki do weekendu CZYTAJ WIĘCEJ
A czy Wy chodzicie na środowe imprezy, czy cierpliwie czekacie na piątek?