Zdolni, wykształceni, bezrobotni. Czy młodzi Polacy są jak bohaterowie "Dziewczyn"?
Nikodem Pankowiak
19 grudnia 2013, 15:23·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 19 grudnia 2013, 15:23
Monika, od kilku miesięcy na stażu w agencji zajmującej się organizacją koncertów. Marta, od urzędu do urzędu, od jednej firmy do drugiej – wszystko za "dziękuję". Rafał, odkąd zrezygnował ze stażu w agencji PR, szuka pracy – ma dość ofert "obrażających jego inteligencję". Czy właśnie tak wyglądają współcześni dwudziestolatkowie? Czy młodzi Polacy żyją jak bohaterowie "Dziewczyn" HBO?
Reklama.
Partnerem sekcji jest HBO
Oglądając "Dziewczyny", możemy przekonać się, że nas i dwudziestokilkuletnich Amerykanów więcej łączy niż dzieli. Wystarczy pierwsza scena serialu HBO. Hannah (Lena Dunham) dowiaduje się od rodziców, że nie będą jej już wspierać finansowo. Wielkie marzenia o wydaniu książki i zostaniu głosem pokolenia w jednej chwili zostają odłożone na bliżej nieokreśloną przyszłość.
Chcesz, to pracuj. Za darmo
Hannah, pracująca przez kilka miesięcy jako stażystka, postanawia upomnieć się o swoje i mówi szefowi, że jeśli nie zacznie otrzymywać pensji, poszuka innego zajęcia. Żeby wiedzieć, co w tym momencie robi pracodawca, nie trzeba znać serialu. W Polsce jest tak samo, jak w "Dziewczynach". – Mogę siedzieć tutaj na stażu, jak długo chcę, ale nie ma szans, bym kiedykolwiek została zatrudniona. Robię to dla własnej satysfakcji, muszę zarabiać w kawiarni, żeby móc pracować tutaj. Gdybym zaczęła rozmowę o pieniądzach, na moje miejsce zaraz znajdzie się ktoś inny – mówi Monika.
Ładnie wyglądający w CV staż czy realne pieniądze zarobione w mniej satysfakcjonującej pracy – przed takim dylematem staje mnóstwo młodych ludzi. Właśnie w takim miejscu ląduje główna bohaterka "Dziewczyn" i nawet nie stara się udawać, że nie ma wszystkiego dość. Jej frustracja rośnie z każdym dniem, zaczyna wyładowywać się na innych.
Pasmo upokorzeń
Kolejne kłótnie o niezapłacony czynsz odbijają się na przyjaźni między Hannah i Marnie, jej najlepszą przyjaciółką i współlokatorką (Allison Williams). Niemal nierozłączne, nagle znajdują się na dwóch różnych biegunach. Hannah staje się tą nieodpowiedzialną, która nie potrafi wziąć się w garść i znaleźć sposobu na utrzymanie, natomiast Marnie, pracownica poważnej galerii sztuki, wciąż ma perspektywy.
Ale i jej sen w końcu staje się koszmarem, gdy z powodu cięć budżetowych w galerii zostaje zwolniona. Od tego momentu zaczyna się pasmo upokorzeń i wyrzeczeń. Praca hostessy może i przynosi niezłe zyski, ale nie daje żadnej satysfakcji. Zderzenie z rzeczywistością jest trudne. Odrobina zdobytego doświadczenia nie gwarantuje, że pracodawcy zaoferują więcej niż pracę za "Bóg zapłać".
Z takiej zapłaty zrezygnował kilka miesięcy temu Rafał, który kończy kulturoznawstwo. – Strasznie wkurzało mnie to, że pracuję za darmo, choć miałem fajniejsze pomysły od połowy ludzi tam zatrudnionych. Nie miałem znajomości, więc byłem bez szans na etat i umowę. Nawet śmieciową. Podziękowałem i teraz szukam czegoś innego. Nie interesuje mnie jednak praca za pół darmo w kawiarniach czy hotelach. Byle jaka praca to koszmar – mówi.
Na pytanie, jak udaje mu się utrzymać, odpowiada: – Mam kredyt, do tego pomagają mi rodzice. Czuję ich wsparcie, wiedzą, że stać mnie na więcej. Nie dam się już wykorzystać żadnej firmie.
Jak żyć, panie premierze?
Postępowaniu pracodawców, nastawionych na wykorzystywanie młodych ludzi, trudno się dziwić, skoro zły przykład idzie z samej góry. Bezrobocie wśród osób poniżej 25. roku życia wynosi 27,6 proc. (w Niemczech to tylko 7,5 proc.), tymczasem nawet Kancelaria Premiera poszukiwała stażystów będących do dyspozycji przez trzy miesiące za darmo. W tej sytuacji wypada tylko zapytać: jak żyć, panie premierze?
Ale chętnych na rozpoczęciu stażu nie brakuje. Studenci i absolwenci wyższych uczelni zgadzają się na pracę za darmo, bo tylko w ten sposób mogą zdobyć doświadczenie. Pracodawcy, widząc w nich tanią siłę roboczą, nie decydują się na stałe zatrudnienie, od wiedzy i doświadczenia u pracownika ważniejsze staje się to, żeby był darmowy. Łatwowiernych, dających się nabrać na możliwość podpisania umowy o pracę po okresie próbnym, jest wielu.
Marta, prawdziwa rekordzistka w liczbie odbytych stażów, nie ma złudzeń: – Nie wierzę, gdy ktoś mówi mi o szansie podpisania umowy o pracę. Jeszcze nigdy nie okazało się to prawdo. Ale muszę coś robić, zdobywać doświadczenie. Ciągle wierzę, że to kiedyś to coś da.
(Bez)nadzieja
Ta sama wiara towarzyszy bohaterom "Dziewczyn". Elijah (Andrew Rannells) rozpoczyna darmowy staż w pracowni artystycznej z myślą o tym, że "może się przekształcić w coś poważnego". Kiedy praca nie przynosi zysków, szuka innego źródła utrzymania – w tym wypadku jest to związek ze starszym mężczyzną.
Taki związek może mieć jednak nie tylko finansowe podłoże. Przedstawione w serialu pokolenie jest zupełnie zagubione – ich rodzice, przeżywający swoją młodość w zupełnie innej epoce, nie są dla nich żadnym autorytetem. Przedstawiciele straconego pokolenia, jak zdążono już określić współczesnych dwudziestoparolatków, są zdani na siebie. Życia uczą się, odnosząc drobne sukcesy i popełniając wiele błędów.
"Błąd" to słowo, które przy opisywaniu życia bohaterów "Dziewczyn" można odmieniać przez wszystkie przypadki. Nieudane małżeństwa, toksyczne związki, problemy finansowe i zdrowotne – taki bagaż doświadczeń na życiowym starcie mógłby być dla wielu osób przygniatający.
Oczywiście, nie wszyscy młodzi są tacy sami, nie wszyscy bezskutecznie szukają zatrudnienia. Utalentowani, pewni siebie, z sukcesami na koncie – chyba każdy z nas słyszał takie historie. Jednemu z bohaterów "Dziewczyn", Charliemu (Christopher Abbott), również udaje się odnieść sukces, ale więcej w tym przypadku, niż dobrze przemyślanych działań. Wydźwięk serialu Leny Dunham generalnie jest mało optymistyczny. Tak jak życie przedstawionego w nim pokolenia.