Bluzg na generała Wojciecha Jaruzelskiego w wykonaniu aktora Emiliana Kamińskiego to dla wielu wręcz symbol obchodzonej 13 grudnia rocznicy wprowadzenia stanu wojennego. Choć powstał 30 lat temu, dziś jest chętnie oglądany i udostępniany w sieci, a młodzi stworzyli nawet własną wersję. – Ten bluzg to było symboliczne osądzenie Jaruzelskiego. Tego zakapiora sprzed lat, a nie dzisiejszego, starego generała – mówi w rozmowie z naTemat Kamiński.
Wywiad został przeprowadzony w 2013 roku. W marcu 2014 roku gen. Jaruzelski zmarł.
Jest pan zaskoczony, że pana "Bluzg na Jaruzelskiego" robi taką karierę i powraca każdego roku przy okazji rocznicy wprowadzenia stanu wojennego?
To jest znak tamtego czasu, mój krzyk, zamanifestowanie innego zdania w sposób bardzo ewidentny i dynamiczny. Ten tekst nie pozostawia wątpliwości, a że ma tak atrakcyjną dla młodzieży formę, to także dzisiaj jest puszczany i słuchany. Ja zawsze jednak mówię, że dzisiejszy generał Jaruzelski to jest zupełnie ktoś inny, starzec, który mierzy się już z inną rzeczywistością. Ten bluzg nie pasuje do dzisiejszego, starego pana Jaruzelskiego. Jest do zakapiora sprzed lat.
W jakich okolicznościach on powstał?
Powstał w stanie wojennym, a więc w czasie, który oznaczał zatrzymanie naszego życia. To nas, aktorów Teatru Domowego, bardzo bolało, dlatego szukaliśmy takiego tekstu, który by to oddał. Znaleźliśmy bluzg idealnie odzwierciedlający złość, chęć wykrzyczenia Jaruzelskiemu i jemu kumplom, co o nich sądzimy.
Nie mieliście obawy przed tak ostrymi słowami?
Nie, Teatr Domowy to była nasza wolność - nasz wybór i też nasze ryzyko. Różne reperkusje były, ale w tej chwili nie chcę o nich rozmawiać. W sumie to mieliśmy dużo takich rzeczy: wierszy i piosenek napisanych w podobnym tonie przez różnych artystów. Wyśmiewaliśmy tych głąbów komunistów.
A kto napisał bluzg?
Podejrzewamy, że Jacek Kaczmarski, ale on nigdy nie chciał się do tego przyznać. Dlatego od tamtego czasu mówimy, że autor jest nieznany.
Bluzg powrócił po latach, kiedy w 2008 roku trafił do sieci. Nie dostało się panu wtedy?
Jakieś tam negatywne komentarzy były, ale generalna wymowa była taka, że cacy, fajnie. Ja jestem aktorem i mogę sobie na coś takiego pozwolić. Nie jestem człowiekiem bojaźliwym, więc krytyki na pewno się nie boję.
Dziś młodzi recytują te same słowa w "Bluzgu 2013". Tyle że są skierowane do dzisiejszego Jaruzelskiego...
Absolutnie każdy ma do tego prawo, ale dla mnie osobiście to jest biedny, stary człowiek. Mam specjalny stosunek do starości. To jest tak, że mogę się bić z kimś, kto jest sprawny, a nie z człowiekiem, który nie ma szans. Wtedy, w stanie wojennym, mogłem się z Jaruzelskim bić. Dzisiaj nie mogę go nawet obrażać, bo on już patrzy prawdopodobnie na inny świat. On ma karę w swoim sumieniu, w nienawiści ludzi, także młodych, którzy tą nienawiść dzisiaj wyrażają. Widziałem na pasku w telewizji wezwania, by go wtrącić do więzienia, zdegradować. On już jest w więzieniu starości i ja bym dał mu spokój.
Ale kilka lat temu w jednym z wywiadów podkreślał pan, że dobrze byłoby, gdyby został osądzony.
Tak, bo osądzić, to co innego. Osądzić to nazwać rzeczy po imieniu. Ja go w każdej chwili osądzam. Ten bluzg to było symboliczne osądzenie Jaruzelskiego. Dla mnie generał jest już osądzony. Ja go nawet w swojej świadomości ukarałem.
Wygłosi pan jeszcze swój bluzg?
Tak, dziś wieczorem w Teatrze Kamienica. IPN ma tam spotkanie i ja tam normalnie ten bluzg mówię. Ale wyłącznie jako zjawisko historyczne.