To on jest jednym z twórców kontrowersyjnej propozycji zaostrzenia prawa antyaborcyjnego. Świetny prawnik i profesjonalista, który wiary i poglądów nigdy nie przenosi na sprawy służbowe – mówią o nim znajomi i współpracownicy. Czy ekspert Episkopatu Polski ds. bioetycznych, autor książki, wywiadu rzeki z arcybiskupem Hoserem i "świecki mnich" benedyktyński, na pewno może być obiektywny? – powątpiewają krytycy.
Przy okazji ostatniej afery z pomysłami Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego (chodzi o zaostrzenie przepisów antyaborcyjnych) wiele osób pewnie po raz pierwszy usłyszało, że jednym z wiceministrów sprawiedliwości jest profesor Michał Królikowski. Od razu w negatywnym kontekście, bo jego i innych członków komisji oskarżono o stronniczość.
"Gazeta Wyborcza" przypomniała, że dawał wykłady w młodzieżowym ośrodku Opus Dei przy ul. Filtrowej w Warszawie (co ma sugerować "związki" z tą organizacją). Z kolei dr Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka w rozmowie z naTemat oburzał się, że wiceminister napisał ostatnio książkę z arcybiskupem Henrykiem Hoserem: – W tym momencie, kiedy pełni funkcję publiczną, powinien się moim zdaniem ograniczyć z manifestowaniem swoich poglądów. W takich sytuacjach zaciera się rozdział Kościoła od państwa, co ma szczególne znaczenie w kontekście wpływu na proces legislacyjny, w tym poprzez nadzór nad Komisją Kodyfikacyjną Prawa Karnego – przekonywał.
Doradca biskupów
Kiedy pytam o ministra tych, którzy go znają i mieli okazję z nim pracować, wszyscy mówią jedno: to bardzo wierzący, gorliwy katolik, który mocno angażuje się w życie Kościoła. W tym sensie blisko mu do dwóch znajomych polityków: obecnego szefa resortu sprawiedliwości Marka Biernackiego i byłego ministra Jarosława Gowina. – Oczywiście ta jego kościelna działalność jest znana. Natomiast nigdy nie zauważyłem, by przenosił to na sprawy służbowe. To jest jego sprawa i nie łączyłbym jej z ostatnimi wydarzeniami wokół Komisji Kodyfikacyjnej – zaznacza w rozmowie z naTemat prof. Piotr Kruszyński, kolega Królikowskiego z Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego.
Na czym ta działalność polega? Królikowski jest członkiem Zespołu Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych, któremu przewodzi właśnie arcybiskup Hoser. Jakie zdanie kościelni eksperci mają na temat aborcji czy in vitro, łatwo się domyślić. W jednym z oświadczeń zespołu czytamy na przykład, że "wszyscy posłowie zatroskani o ochronę praw człowieka powinni podjąć działania zmierzające do całkowitego zakazu metody in vitro, a gdyby jednak takie rozwiązanie prawne zostało odrzucone, etycznym obowiązkiem jest aktywność, by maksymalnie ograniczyć szkodliwe aspekty tej regulacji".
Jak twierdzi Joanna Piotrowska, założycielka Fundacji Feminoteka, tych wytycznych nie da się oddzielić od działalności wiceministra, także w Komisji Kodyfikacyjnej. – Naiwnością jest twierdzenie, że opinie Episkopatu nie mają wpływu na wypowiedzi Królikowskiego jako ministra. On w każdej sprawie, jak choćby też przy zmianie trybu ścigania gwałtów czy konwencji o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet, stoi na stanowisku dokładnie takim jak Kościół – ocenia.
Mnich w ministerstwie
Ciekawe są też inne aktywności Królikowskiego. Profesor jest członkiem katolickiego think tanku - laboratorium WIĘZI, i… oblatem benedyktyńskim. Oblat, jak można się dowiedzieć ze strony Benedyktynów, to "forma życia, w której człowiek nie zmieniając swego stanu, ale wiążąc się przyrzeczeniami z konkretną wspólnotą benedyktyńską, kieruje się w codzienności tą samą Regułą, co mnisi żyjący w klasztorze".
– To wszystko nie jest oczywiście żadnym problemem, tak jak nie jest wielkim problemem jego doradzanie Episkopatowi. Problem zaczyna się wtedy, kiedy osoby o innej wierze czy poglądach są w mniejszości, a katolicy przesądzają o decyzjach. Proszę zauważyć, że w Polsce wszystko się konsultuje z Kościołem. Ja nie mam pretensji do ministra o wyznanie, ale uważam, że w tym przypadku przekraczana jest cienka granica – zaznacza Piotrowska.
Zupełnie innego zdania jest Jacek Żalek, parlamentarzysta partii Polska Razem Jarosława Gowina, który z Królikowskim współpracuje jako członek komisji sprawiedliwości. Wręcz oburza się na pytanie o stosowność połączenia prac nad bioetycznymi projektami z członkostwem w zespole ekspertów Episkopatu.
– W Polsce już nie obowiązują komunistyczne reguły państwa totalitarnego, gdzie przekonania mogłyby dyskredytować kogokolwiek. Jedyne kryterium to jest kryterium kompetencji, a nie wiary. Czym innym jest świecki charakter państwa, a czym innym wykluczanie z życia publicznego wierzących. Za niedopuszczalne i dyskryminujące w tym kontekście uważam pytanie o stosunek do wiary. Tak praktyka godzi w konstytucyjne wolności sumienia i standardy państwa prawa – twierdzi.
Młody doktor na wojnie z feministkami
Co do wiedzy prawniczej, to w przypadku Królikowskiego żadnych wątpliwości nie ma. Jego dokonania są imponujące: w wieku 36 lat został doktorem habilitowanym nauk prawnych, opublikował kilka książek i kilkadziesiąt opracowań naukowych, a od 2006 roku jako dyrektor Biura Analiz Sejmowych odpowiadał za doradztwo przy tworzeniu ustaw.
– Z jego poglądami można się zgadzać albo nie, ale mam do niego wielki szacunek ze względu na dokonania i osobistą sympatię, bo też dobrze się znamy. Szczególnie cenię go za postawę przy okazji reformy Kodeksu Postępowania Karnego: wyrwał się z ciasnych ram zakreślonych przez Komisję Kodyfikacyjną i dzięki temu postępowanie przygotowawcze odeszło od sowieckiego modelu – komentuje prof. Kruszyński.
– Minister Królikowski jako prawnik kładzie nacisk na profesjonalizm swoich działań. Nigdy w pracy w Sejmie nie zdradzał zainteresowania tematami wiary czy przekonań światopoglądowych. Pracowaliśmy w komisjach sejmowych nad merytorycznymi zagadnieniami i choć jestem konserwatystą często się z nim nie zgadzałem, szczególnie jeśli chodzi o kwestie otwarcia dostępu do zawodów prawniczych – dodaje Żalek.
Feministki jednak wiedzą swoje: po Gowinie i Biernackim, Królikowski to kolejny minister konserwatysta, który znalazł się na celowniku. Sam nie pozostaje im dłużny. W ostatnim wywiadzie dla KAI mówił o "dyktacie agresywnego feminizmu". "Gdy spojrzy się na działalność organizacji feministycznych, takich jak Feminoteka czy Babieloty – zobaczymy wyraźnie, że wyjaskrawione postulaty grożą radykalną rewolucją społeczną" – stwierdził.
Ale z drugiej strony, czy normalna jest sytuacja, w której ekspert najpierw doradza Kościołowi, by potem w tej samej sprawie zgłaszać propozycje zmian w prawie?
Zajęcia Ministra w jego wolnym czasie, jeśli oczywiście nie robi czegoś nagannego, są jego osobistą sprawą. Jeśli Minister byłby publicysta np: "GW" to już byłoby dobrze, a jeśli angażuje się w sprawy Kościoła to już jest przekroczenie normy bezstronności? Ekspertem zostaje się z uwagi na kompetencje, w tym przypadku potwierdzone stopniami naukowymi. Trudno winić Ministra za to, że Episkopat docenił Jego wiedzę prawniczą.