Paweł Dunin-Wąsowicz twierdzi, że dzisiaj "mityczni prawdziwi warszawiacy" to potomkowie ludzi, którzy po wojnie przyjechali ze wsi do stolicy
Paweł Dunin-Wąsowicz twierdzi, że dzisiaj "mityczni prawdziwi warszawiacy" to potomkowie ludzi, którzy po wojnie przyjechali ze wsi do stolicy Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
Reklama.
Dunin-Wąsowicz twierdzi, że prawdziwych warszawiaków prawie nie ma - a ci, którzy za takich się dzisiaj podają, są... potomkami ludzi ze wsi.
Paweł Dunin-Wąsowicz
W wywiadzie dla "Newsweeka"; 30.12.2013

Ci mityczni prawdziwi warszawiacy to najczęściej potomkowie tych, którzy tuż po wojnie przyjechali tutaj ze wsi. To oni dziś najbardziej wyrzekają na „słoiki” i uważają się za lepszych. A tu nikt nie jest lepszy. Co to jest warszawskość? Dla mnie coś tak oczywistego, że nie potrafię jej zdefiniować.


Pisarz wspomina o tym po dyskusji na temat „fajności” części warszawiaków. Jak podkreśla, on sam „chodzi raczej po obrzeżach”. I dodaje, że mimo swoich korzeni, nie zachowuje się, jak by miasto należało do niego i nie krytykuje "słoików". Pisarz przypomina bowiem, że w Warszawie jest sporo ludzi, którzy „parciem w górę potrafią zdominować innych”. I na przykład w Sadach Żoliborskich, gdzie sam mieszka, „co lepsze miejscówki wykupują ludzie, którzy odnaleźli się w korporacjach, agencjach reklamowych i całym tym kreatywnym biznesie”.
Dla Dunina-Wąsowicza naturalne jednak jest, że tak się dzieje w mieście i nie widzi on powodu, by buntować się „przeciw temu, że to inni budują tę nową społeczność warszawską i są motorem takich inicjatyw jak targi śniadaniowe”. Pisarz uważa, że takie targi są „niby fajne”, ale to „manifestowanie takiej fajności, za którą nie przepada”.
Paweł Dunin-Wąsowicz
W wywiadzie dla "Newsweeka", 30.12.2013

Którą (fajność – przyp. red.) ludzie sobie wykupili dzięki sukcesom. Często zresztą zasłużonym, ale – bo ja wiem – może zbyt ostentacyjnie obnoszonym? Pewnie przemawia przeze mnie niesłuszna zazdrość. Ale dawny Żoliborz był formacją niepodległej Polski, zupełnie wyjątkową, stworzoną głównie przez ludzi takich jak mój lwowski dziadek, którzy przyjechali do stolicy nie dlatego, że tu się świetnie kręci biznes, tylko dlatego że to było centrum nowej polskiej państwowości.


W wywiadzie pisarz zaznacza też, że Warszawa „nie miała szczęścia do prezydentów”, bo do tej pory nie miała prezydenta, który kojarzył by się z pozytywnymi zmianami w mieście – jak Dutkiewicz we Wrocławiu czy Adamowicz w Gdańsku. Dunin-Wąsowicz podkreślił też, że Hanna Gronkiewicz-Waltz także „nie jest udana” jako głowa miasta.

Źródło: "Newsweek"