Reklama.
- Prawdziwych warszawiaków prawie nie ma – ogłasza Paweł Dunin-Wąsowicz, pisarz i wydawca, warszawiak od pokoleń. Jak zaznacza w wywiadzie dla „Newsweeka”, chodzi mu o warszawiaków z dziada, pradziada. Zaś "mityczni prawdziwi warszawiacy" to, jego zdaniem, "potomkowie tych, którzy tuż po wojnie przyjechali tutaj ze wsi".
Ci mityczni prawdziwi warszawiacy to najczęściej potomkowie tych, którzy tuż po wojnie przyjechali tutaj ze wsi. To oni dziś najbardziej wyrzekają na „słoiki” i uważają się za lepszych. A tu nikt nie jest lepszy. Co to jest warszawskość? Dla mnie coś tak oczywistego, że nie potrafię jej zdefiniować.
Którą (fajność – przyp. red.) ludzie sobie wykupili dzięki sukcesom. Często zresztą zasłużonym, ale – bo ja wiem – może zbyt ostentacyjnie obnoszonym? Pewnie przemawia przeze mnie niesłuszna zazdrość. Ale dawny Żoliborz był formacją niepodległej Polski, zupełnie wyjątkową, stworzoną głównie przez ludzi takich jak mój lwowski dziadek, którzy przyjechali do stolicy nie dlatego, że tu się świetnie kręci biznes, tylko dlatego że to było centrum nowej polskiej państwowości.