
Reklama.
W rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Dorota Kania podkreśliła, że wymienione w książce osoby pochodzą "z domów funkcjonariuszy komunistycznych służb specjalnych, działaczy Komunistycznej Partii Polski czy PZPR". Dziennikarka dodała, że bohaterowie "Resortowych dzieci" nie mieli problemów z odnalezieniem się w nowej, postkomunistycznej rzeczywistości, co opisano w książce.
"Resortowe dzieci" nie spodobały się oczywiście dziennikarzom, których za takowe uznano. Jacek Żakowski już pozwał wydawnictwo Fronda, domagając się m.in. zadośćuczynienia w wysokości 20 tysięcy złotych, usunięcia swojego wizerunku z okładki książki oraz opublikowania przeprosin. Publicysta przekonuje, że w książce nie przedstawiono żadnych dowodów na to, że on czy jego rodzice współpracowali z "resortem", czyli służbami PRL.
Kania stwierdziła, że żądania Żakowskiego zmierzają do wprowadzenia cenzury, zaznaczając, iż jego teksty wskazują na mentalną przynależność do systemu.
– Odsyłam do tekstów pana Żakowskiego z lat 80., dotyczących stanu wojennego czy usprawiedliwiania komunistycznego generała Wojciecha Jaruzelskiego, a także do tych w III RP - o Kościele, lustracji i dekomunizacji, rozwiązaniu WSI oraz katastrofie smoleńskiej. Chodzi o pewną mentalność ludzi, którą Jacek Żakowski reprezentuje – oznajmiła Kania.
– Odsyłam do tekstów pana Żakowskiego z lat 80., dotyczących stanu wojennego czy usprawiedliwiania komunistycznego generała Wojciecha Jaruzelskiego, a także do tych w III RP - o Kościele, lustracji i dekomunizacji, rozwiązaniu WSI oraz katastrofie smoleńskiej. Chodzi o pewną mentalność ludzi, którą Jacek Żakowski reprezentuje – oznajmiła Kania.