"Ci ludzie, oprócz tego, że mają focha na wszystko, zazdroszczą mi sukcesu, ale mam nadzieję, że kiedyś przestaną drążyć, wymyślać spiskowe teorie dziejów, zrobią coś dobrego dla innych" – mówi o prawicowych krytykach WOŚP Jerzy Owsiak.
Założyciel Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w wywiadzie dla Wirtualnej Polski odnosi się do ataków prawicowych komentatorów, które mają miejsce przed każdym finałem WOŚP. Z nazwiska wymienia Łukasza Warzechę, publicystę, który najostrzej go krytykuje. Kilka miesięcy temu napisał, że "wali się mit Owsiaka, skrzyżowania Matki Teresy z Janem Pawłem II i Mahatmą Gandhim".
"Doskonale to rozumiem, bo gdy pierwszy raz jechałem do Jarocina i miałem 30 lat też zazdrościłem tym wszystkim artystom, uczestnikom festiwalu. Stałem za płotem i chciałem być taki jak oni. Cztery lata później zostałem dyrektorem artystycznym festiwalu. I myślę, że Warzecha ma podobnie, główkuje: jak ja bym chciał prowadzić taki sztab, powiedzieć coś przez mikrofon na scenie, marzę, by to wszystko działo się wokół mnie. Więc powiem mu tyle: jak bardzo czegoś chcesz, być może to ci się wydarzy. Zamiast biadolić na innych, weź się do roboty" – komentuje Owsiak.
Pytany o to, czy zaprosiłby Warzechę na Przystanek Woodstock, odpowiada: "Jak go rodzice puszczą. Tak zawsze powtarzam swoim przeciwnikom, których zapraszam".
Założyciel WOŚP w rozmowie z wp.pl wypowiada się też na inny temat, który ostatnio go poruszył. To przemoc wobec dzieci. WOŚP w grudniu zainicjowała "Akcję MIŚ", w ramach której w miejscach publicznych wykładano pluszowe zabawki z dołączoną ulotką z napisem: "nie bij mnie, kochaj mnie". W ten sposób chciała zwrócić uwagę na ten problem.
Owsiak w rozmowie z "WP" narzeka, że niektórzy mają go za "karetkę pogotowia" – zwracają się do niego z każdą sprawą i oczekują interwencji. Tak jak jeszcze niedawno alarmował w sprawie krytycznego stanu ratownictwa medycznego, tak dziś musi przejmować rolę innych, którzy powinni reagować na historie skatowanych dzieci - tych, którzy jak Kościół i Rzecznik Praw Dziecka "mają dużo większą tubę".
"Dziwię się, dlaczego Marek Michalak [RPD - red.] nie odwiedził chłopca z Bytomia. Powinien przejąć się tą sprawą. (...) Być może jest dobrym urzędnikiem, ale na tym stanowisku potrzeba szeryfa, takiego Jurka Owsiaka" – podkreśla. Zaraz jednak zaznacza, że nie widzi siebie na tym stanowisku. Ma innego kandydata.
"Doskonale by się sprawdziła Dorota Stalińska. To osoba, która wiele zrobiła podczas kampanii dotyczącej bezpieczeństwa pieszych na drodze. Wchodziła ze swoimi pomysłami jak taran. I apeluję, by zapytać jej czy podjęłaby to wyzwanie! Nie zapominajmy, że kobiety świetnie się sprawdzały na stanowisku RPD, np. Ewa Łętowska, do której miałem ogromny szacunek, cieszyła się autorytetem belfra, miała charakter. A u tego gościa nie widzę charyzmy. Nie chce z nim wojować, ale uważam, że powinien wyjść zza biurka" – komentuje.