Twój zakład może dotknąć redukcja etatów? Francuscy pracownicy właśnie znaleźli sposób, by łatwo oddalić w takiej sytuacji widmo zwolnienia. Wystarczy przecież... porwać tych, którzy zwolnienia mogliby podpisać. Czy wzorem francuskich kolegów pójdą niedługo polscy związkowcy?
Francuzi od dawna słyną z fascynacji Stanami Zjednoczonymi i amerykańskim stylem życia. Niestety od dekad nie chce to zadziałać także w drugą stronę. Zwłaszcza, gdy chodzi o uprawianie biznesu Amerykanie inwestujący nad Sekwaną rwą włosy z głowy na widok francuskiego stylu pracy. To prowadzi tymczasem do częstych tarć między osławionymi francuskimi związkami zawodowymi a amerykańskimi inwestorami.
Ostatnia taka wojna toczy się przeciw koncernowi Goodyear. Jeden z największych producentów ogumienia na świecie zatrudniał dotąd tysiące Francuzów. Niedawno zarządzający francuskimi fabrykami Goodyear Maurice Taylor niezbyt pochlebnie wyraził się jednak o swoich podwładnych. Amerykanin stwierdził, że Francuzi są po prostu leniwi i pracują być może ledwie trzy godziny. Resztę czasu spędzają bowiem na jedzeniu i pogawędkach.
Wówczas Taylor poinformował również, że fabryka we Francji opon zapewne zostanie wkrótce zamknięta, a prawie dwa tysiące francuskich "leniów" wyląduje na bezrobociu. Co prawda od miesięcy decyzja ta jest odwlekana, ale szefostwo firmy nieustannie redukuje liczbę pracowników. Tego nie byli w stanie zaakceptować francuscy związkowcy. Dlatego postanowili zwabić na spotkanie odpowiedzialnych za kadry dyrektorów fabryki w Aimen i... wziąć ich za zakładników.
Dyrektor Michel Dheilly i szef działu human resources Bernard Glesser zostali uwięzieni w sali, w której mieli spotkać się ze związkowcami. Za tym kuriozalnym porwaniem stoją przedstawiciele najbardziej wpływowej we Francji Powszechnej Konfederacji Pracy (CGT), która walczy o prawa pracownicze już od 1895 roku. Po tak ostre środki jak porwanie sięga jednak tylko w wyjątkowo dramatycznych przypadkach.
Michael Warmen z CGT w rozmowie z francuskimi mediami przekonuje, że to właśnie jedna z tych najtrudniejszych sytuacji. - Zwalniają wszystkich dokoła i nawet nie pytają nikogo o zdanie - oburzał się związkowiec. I potwierdził, że jego koledzy pilnują, by szefowie nie opuścili prowizorycznego więzienia w fabryce nim nie zrozumieją, że są w błędzie wykonując polecenia amerykańskich przełożonych. Opuszczenie biura skutecznie utrudnia im jednak przede wszystkim ciężka opona do ciągnika, którą pracownicy zablokowali wyjście...