"Klin klinem" to znana domowa metoda radzenia sobie z uzależnieniem. Dotąd nie przekonywała jednak specjalistów, którzy co dnia starają się pomagać ludziom, którzy w uzależnieniu sięgnęli dna. Od roku darmowym alkoholem powrót do normalnego życia próbują zapewnić bezdomnym alkoholikom pracownicy społeczni z Amsterdamu. Przekonują, że ich sposób daje świetne efekty.
Wciąż nie znaleziono złotego środka, który sprawiłby, że ludzi uzależnieni i bezdomni mogliby wrócić do normalnego życia. W wielu miejscach na świecie nikt się nawet nimi nie interesuje. W Europie i Ameryce Północnej przyjęto tymczasem zasadę, że prawo powrotu na łono społeczeństwa otrzymają tylko dzięki trzeźwości. Do większości schronisk nie wpuszcza się więc nikogo pod wpływem alkoholu. Tym bardziej nie daje się im szans na pracę. To wszystko sprawia, że ulice największych miast wciąż są pełne ludzi, którzy sądzą, że nie czeka ich w życiu już nic dobrego.
Koniec z poprawnością polityczną...
Nieco inaczej jest tymczasem od roku w Amsterdamie. Holendrzy kolejny raz postanowili bowiem zerwać z utartymi regułami i postawić na rozwiązanie zdające się być zupełnie kuriozalnym. Amsterdamscy pracownicy społeczni jak wszędzie postanowili zająć bezdomnych alkoholików pracą. Ci sprzątają więc ulice i parki stolicy Niderlandów. Zamiast pieniędzy czy dachu nad głową otrzymują tymczasem smaczny obiad, papierosy i... piwo.
Holendrzy uznali bowiem, że wymaganie od takich osób przede wszystkim trzeźwości nie ma najmniejszego sensu. Niewielu to pomaga wyjść z kłopotów, a jest podobno jedynie polityczną poprawnością. Finansowana ze środków publicznych organizacja Regenboog Groep nie boi się więc wyciągać do alkoholików pomocnej dłoni, w której znajduje się puszka zimnego piwa.
Tylko piwo działa
- Próbowaliśmy wszystkiego innego, ale to wreszcie jedyny sposób, który działa - przekonywała w rozmowie z BBC Janet van de Noord z Regenboog Groep. - Może nie czyimi ich w ten sposób lepszymi ludźmi, ale dajemy im lepszą jakość życia i jest to lepsze dla otoczenia. Oni oddają też coś społeczeństwu - tłumaczyła. Organizacja w ten sposób pomaga jednak tylko bezdomnym alkoholikom. Tych, którzy przychodzą popracować za piwo choć mają dom i rodzinę odsyłają na klasyczną terapię.
Jej zdaniem, zupełnie nieuprawnione są też głosy oburzenia na finansowanie piwa z publicznych pieniędzy. Te sam środki idą bowiem na utrzymanie więźniów, którzy zakłócają spokój na ulicach. Tymczasem ten wyjątkowo odważny projekt społeczny działa od roku i w tym czasie amsterdamska policja otrzymała znacznie mniej zgłoszeń dotyczących zakłócania spokoju przez tzw. kloszardów niż bywało to wcześniej.