Bojkot Tesco jest wyśmiewany przez komentatorów i polityków. – To nie jest wygłupianie. Dochodzę do wniosku, że taki masowy, obywatelski akt protestu w ważnych sprawach przynosi skutek – przekonuje w "Bez autoryzacji" Eugeniusz Kłopotek z PSL. I dodaje, że sam do propozycji Jana Burego się zastosuje.
Już ma rozgłos. Trafiła na pierwszą stronę "Financial Times".
Ooo, bardzo dobrze, bardzo dobrze.
Ale czy dobrze, że w charakterze kuriozum?
Nie jako kuriozum. Jeżeli David Cameron zaczyna się wygłupiać, to my pokażmy, że też mamy swój honor i pokażmy, że brytyjskie firmy mogą być przez nas omijane z daleka. Zobaczymy jak oni na tym wyjdą.
Myślałem, że dokończy pan zdanie "Jeżeli Cameron zaczyna się wygłupiać, to my też zacznijmy".
To nie jest wygłupianie. Dochodzę do wniosku, że taki masowy, obywatelski akt protestu w ważnych sprawach przynosi skutek. Pamięta pan ACTA? Wtedy rząd zmiękł, prawda? Takie obywatelskie nieposłuszeństwo może przynosić skutek, dlatego ja to popieram. Teraz będę tylko pilnował, żeby żona mi do Tesco nie poszła. (śmiech)
Czym innym jest protest przeciwko rządowi, a czym innym przeciwko prywatnej firmie. W jaki sposób szefowie Tesco są winni tego, co mówi ich premier?
Nawet jeżeli to prywatna firma, to niech Brytyjczycy zarządzający tymi spółkami powiedzą szefowi swojego rządu: "Chłopie, przestań się wygłupiać, bo my na tym też tracimy". Teraz jest na to moment.
Chciałby pan, żeby premier Tusk też był sterowany przez wpływowych przedsiębiorców?
To nie ma nic wspólnego ze sterowaniem. Każdy funkcjonuje w konkretnym państwie, jest jego obywatelem, podlega jego mechanizmom i ma prawo wyrażać swoje opinie na temat funkcjonowania tego państwa. To normalne, także w Polsce.
Tesco przypomina, że stworzyło kilkadziesiąt tysięcy miejsc pracy w Polsce. Jeśli bojkot przyniesie skutek firma padnie. Co pan wtedy powie tym ludziom?
Nie, nie padnie, bo Polacy i tak będą chodzić do Tesco. Może nie wszyscy, ale firma na pewno nie padnie. Ja na pewno nie będę chodził, będę pilnował czy żona nie idzie, dziennikarze pójdą za mną i sprawdzą, czy rzeczywiście mnie słucha. To nie jest groźne dla firmy, ale to sygnał, który odbił się echem także na Wyspach i bardzo dobrze, o to chodzi. Może Cameron się zreflektuje.
Działacze PSL-u dostaną jakieś wytyczne? Będzie obowiązek bojkotu?
Nikt nie będzie wysyłał żadnych poleceń, żadnych listów. Ale ja będę omijał Tesco dopóki Cameron nie zmądrzeje.
Co zmieniły dwie wczorajsze rozmowy – premiera Tuska i prezesa Kaczyńskiego – z Davidem Cameronem?
Obawiam się, że nic one nie dały. Każdy pozostał na swoim stanowisku i robi dobrą minę do złej gry. Myślę, że Cameron będzie dalej brnął w tym kierunku. Pytanie tylko, czy ktoś będzie w stanie go zatrzymać. Wydaje mi się, że nie.
Czyli prezes i premier zagrali PR-owo?
Musieli to zrobić. A rezultaty nie zależą od nich, bo ani jeden ani drugi nie jest w stanie postawić Camerona na baczność i powiedzieć, że ma zrobić tak i tak. Tak samo byłoby w drugą stronę. Nie mam zbyt wielkich nadziei, że coś się w postawie Camerona i dużej części Brytyjczyków wobec imigrantów zmieni. Myślimy nie tylko o sprawie zasiłków, ale generalnie od dłuższego czasu odbieramy sygnały, że imigranci są dla nich obciążeniem. Tak, jakby zapomnieli, że są w Unii Europejskiej, gdzie obowiązuje swobodny przepływ kapitału, ludzi i usług.
To może zamiast bojkotować, obrażać się i odwracać się plecami powinniśmy opowiadać Brytyjczykom ile zyskują na tym, że przyjęli imigrantów z Polski.
Ależ to jest pokazywane. Niektórzy potrafią to zrozumieć i docenić fakt, że pomnażamy ich dochód narodowy. A takie apele jak ten Jana Burego nie są przecież przymusowe, choć mają mieć swój wydźwięk. I dobrze, że o tym się mówi, również w brytyjskiej prasie. Popieram ten pomysł nie tylko dlatego, że padł od przedstawiciela PSL-u, bo gdyby on padł z PiS, to też bym bojkotował Tesco.
Jak patrzy pan na dyskusję o gender? Mamy mały wyścig, bo poseł Jaworski organizuje w Sejmie wykład na ten temat, posłanka Kempa zakłada zespół parlamentarny do walki z gender. Co pan o tym sądzi?
Uważam, że to groźne i trzeba to zwalczać. Będę temu przeciwdziałał jak będzie tylko to możliwe.
Dołączy pan do zespołu posłanki Kempy?
Nie, do żadnego zespołu nie będę przystępował. Wyrażam swoją opinię i tyle. Cały ten ruch jest groźny dla porządku moralnego i naturalnego.
Nie lepiej zająć się w tym czasie czymś, co ma realny wpływ na życie Polaków?
Jedno drugiemu nie przeszkadza. Można zajmować się takimi i takimi tematami. Zespołów parlamentarnych jest od groma, jedne pracują, inne tylko udają. To dobrowolna decyzja posłów, czy wstępują do tych posłów.