Paweł Aksamit, z wykształcenia aktor, postanowił na 14 dni opuścić swoją rodzinę, zostawić dotychczasową pracę, pieniądze i zamieszkać na ulicach Warszawy. "Projekt bezdomny" to pierwsza w Polsce próba stworzenia interaktywnego filmu dokumentalnego o bezdomności. Co jedzą i piją? Gdzie śpią? Jaki mają stosunek do życia? Na te, i wiele innych pytań główny bohater starał się odpowiedzieć w ciągu dwóch tygodni, realizując swój niecodzienny projekt.
Ma dom, rodzinę, pracę. Paweł Aksamit, to niewątpliwie ciekawa postać. Z wykształcenia aktor, ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Krakowie, wydział aktorski zaś we Wrocławiu. Jest producentem, bywa na planach polskich seriali, tworzy autorski teatr. Obecnie koordynuje trzy produkcje filmowe, jest także szczęśliwym ojcem. 7 grudnia 2013 roku zdecydował się zamieszkać na ulicy przez 14 dni. Po co?
Bezdomny z wyboru
Autor projektu sam o sobie mówi, że jeśli w coś się angażuje, to na sto procent. Dlatego też, kręcąc pierwszy w Polsce interaktywny dokument "Projekt bezdomny" postanowił, że przez dwa tygodnie będzie żył na warszawskich ulicach. – Angażując się w różne produkcje natknąłem się na problem bezdomności. Pomyślałem, że to może być alternatywą dla mojej dotychczasowej działalności, a przy okazji moim osobistym głosem w dyskusji – skomentował.
Co jedzą i piją bezdomni? Gdzie śpią? Jak dbają o swoją higienę? Jaki mają stosunek do życia? Paweł próbował przetrwać na ulicy odpowiadając przy tym na wszystkie możliwe pytania dotyczące życia bezdomnych. Starał się także sprawdzić i przetestować do czego zdolny jest człowiek w sytuacjach ekstremalnych. Aby było ciężej, na ulicy zamieszkał w środku zimy, 7 grudnia 2013 roku.
Założeniem "Projektu bezdomny" była realizacja pierwszego w Polsce interaktywnego filmu dokumentalnego, którego scenariusz powstał w oparciu o życie na ulicy. Wszystkie zdarzenia oparte zostały na ciągu przyczynowo-skutkowym. – Niczego nie planowaliśmy, zdaliśmy się na zrządzenie losu – mówi autor projektu. Poczynania Pawła śledzić można było na bieżąco na Facebooku i YouTubie, gdzie codziennie dodawane były zdjęcia, wpisy, oraz krótkie filmiki ukazujące co ciekawsze zdarzenia z udziałem zarówno bezdomnych, jak i samego bohatera. Aksamitowi podczas projektu towarzyszyło pięciu operatorów i ukryta kamera. Kiedy zapadał zmrok, kończyły się zdjęcia, operatorzy szli do domu, a Paweł zostawał na ulicy zupełnie sam.
7 grudnia Paweł ląduje na ulicy. Jakie zatem były jego początki jako bezdomnego? Jak sam przyznaje - było ciężko. Po wyjściu na warszawską ulicę nie bardzo wiedział jak się zachować, w którą stronę pójść – Wyszedłem z domu, nie wiedziałem co mam robić. Poszedłem w prawo - bez sensu, poszedłem w lewo - też bez rewelacji. Posiedziałem w parku na ławce. Ale po co? W końcu poszedłem ogrzać się do muzeum – komentuje pierwszy dzień projektu. Później również nie było lekko. Paweł próbował przespać się na ławce, ale jako że w tym dniu szalał orkan Ksawery i było przenikliwie zimno, po półtorej godziny jego operator ściągnął go z niej w obawie, że do rana może zamarznąć. – Później, gdy opowiadałem o tym bezdomnym, to usłyszałem, że jestem głupek, bo każdy przede wszystkim dba o to, by znaleźć jakieś ciepłe miejsce do spania. Bezdomni, wbrew pozorom, są świetnie zorganizowani – mówi.
Paweł rozpoczyna więc swoją przygodę z bezdomnością, poznaje innych mieszkańców warszawskich ulic, sypia na klatkach schodowych, w zsypie, koło bankomatu. Przyznaje, że w większości miejsc było mu ciepło, ale czasem budziły go w środku nocy kopniaki w plecy niezadowolonych z jego obecności mieszkańców.
Nie taki bezdomny biedny…
Jednym z założeń projektu było także obalenie pewnych mitów dotyczących bezdomności. Czy się udało? Aksamit przyznaje, że nie nabrał jeszcze do tego wszystkiego odpowiedniego dystansu. Zaznacza, że wielu z nas nie ma pojęcia ilu bezdomnych ludzi mijamy codziennie na ulicy. To nie tylko ci brudni i śmierdzący, ale także tacy, którym nie powiodło się w życiu i stracili dom, jednak wciąż starają się dbać o higienę, sypiają w noclegowniach. Według Pawła bezdomność to w większości przypadków nie konieczność, a wybór. – Zawsze można wybrać, czy chce się w niej tkwić, czy nie. Jeśli ktoś chce wyjść z bezdomności, to z niej wyjdzie. Wykonałem kilka telefonów w sprawie pracy. Mówiłem, że jestem bezdomnym, jednak w dziewięciu przypadkach chciano mnie zatrudnić – podkreśla Aksamit. Dlaczego więc nie korzystają oni z możliwości podjęcia pracy? – Nie chce się, "dupa do ziemi przyrosła", jak mi powiedział jeden z nich – konkluduje bohater projektu.
Ciężkie życie na ulicy
Paweł Aksamit na ulicy przetrwał głównie dzięki wędkowaniu, czyli żebraniu. Najpierw próbował zbierać złom, ale zarabiał grosze, a praca była ciężka, więc postanowił wykorzystać swoje aktorskie zdolności i zacząć żebrać. – Średnio zarabiałem po 15-20 złotych na godzinę. Wystarczyło klęknąć na ulicy z kartką, że zbierasz na jedzenie – mówi. Szybko dodaje jednak, że sam pieniędzy bezdomnemu nigdy już nie wrzuci. – Ci, którzy dają pieniądze bezdomnym, tak naprawdę ich krzywdzą, bo utrwalają ich w tej sytuacji. Dlatego wiem już, że nigdy nie wrzucę do kubeczka pieniędzy bezdomnemu. Jedyne, co mogę dla nich zrobić, to się nad nimi pochylić, porozmawiać – mówi.
Paweł jedną z nocy spędził w najgorszym warszawskim przytułku. Został pogryziony przez pluskwy, do dzisiaj zmaga się ze śladami po ugryzieniach i infekcją, która rozniosła się na całą nogę. Pytany o to jakie jest życie na ulicy, nie ma wątpliwości – Życie na ulicy jest ciężkie, ale jeśli jesteś zaradny, to sobie poradzisz – mówi. Z jego obserwacji wynika, że życie na ulicy rządzi się swoimi prawami i ma własny rytm, wolniejszy od trybu życia człowieka, który ma własny kąt. – Bezdomny wędkujący, czyli taki, którzy żebrze, zagoniony zbytnio nie jest. On tak naprawdę przez 10 godzin stoi w jednym miejscu, w swoim rewirze, i prosi ludzi o pieniądze – opowiada.
Home Sweet Home
Bohater "Projektu bezdomny" nie ukrywa zadowolenia z powrotu do domu. – Byłem zmęczony, chory, tęskniłem za rodziną i marzyłem o tym, by się umyć. Przez dwa tygodnie nie zdejmowałem przecież butów. To był trudny czas – mówi z przekonaniem. Ostatniego dnia na Facebooku zamiast codziennego wpisu pojawiła się jedynie biała, niezapisana kartka. "To koniec… ten etap jest już zamknięty". Napisali autorzy projektu. Czy się udało? Zdaniem Pawła tak. Poznał kulisy bezdomności od podszewki, miał szansę wsiąknąć w tę społeczność, żyć ich rytmem. Na dwa tygodnie odmienił swoje życie by przekonać zarówno siebie, jak i całą Polskę, jaka tak naprawdę jest bezdomność i jakimi prawami się rządzi.
Materiał z 14 dni pobytu Pawła Aksamita na ulicy zostanie zmontowany jako film dokumentalny, który będzie można obejrzeć w kinach studyjnych na terenie całej Polski.