Na ulicach Londynu były islamskie patrole, teraz są patrole antymuzułmańskie – tyle że nie w Wielkiej Brytanii, a w popularnych warszawskich klubach. Członkowie Polskiej Ligi Obrony chodzą tam w weekendy, by przestrzegać kobiety przed kontaktami z wyglądającymi na wyznawców islamu mężczyznami. Czasem rozdzielają nawet bawiące się pary.
"W pewnym momencie wyostrzyłem percepcję, rozejrzałem się dookoła i naliczyłem już koło siedmiu muzułmanów. Wiadomo, po co przychodzą. Niektórzy nawet elegancko ubrani. Jakby chcieli zatrzeć ślady tego, skąd przyszli. Po około godzinie zabawy znalazło się już około 15 muzułmanów. Piętnastu imigrantów chcących poużywać sobie Polek, z czego pewnie połowa szuka obywatelstwa i jest radykalna" – pisze Jarek Niesłuchowski, działacz Polskiej Ligi Obrony, który bierze udział w patrolach.
Uwodzić jak muzułmanin
W podobnym tonie utrzymane są inne relacje z wizyt aktywistów PLO w klubach. Od początku grudnia zorganizowano ich kilka, a celem był znany klub studencki Hybrydy. Tam "misja" jednak już się zakończyła, a działacze PLO zapowiadają, że przeniosą się do klubu Opera, "gdzie od dłuższego czasu dochodzą pogłoski o dużej liczbie bawiących się tam muzułmanów".
Jak wyglądają takie patrole w obronie godności Polek? Ich historia, wraz z opisem uczuć, jakie targają członkami PLO, kiedy widzą w klubie mężczyzn o innej karnacji, dokładnie przedstawiona jest na stronie Ligi. Zaczęło się na początku grudnia, kiedy podczas jednej z imprez działacze mazowieckiej dywizji organizacji zobaczyli "sporą grupkę muzułmańskiej społeczności podrywającą coraz to nowe Polki". W kolejny weekend postanowili, że muszą zainterweniować, bo jeden z domniemanych muzułmanów zadał się z polską dziewczyną.
"Stwierdziliśmy, że trzeba się odezwać i nakreślić jej sytuację. Podeszliśmy do niej z myślą zabrania jej maksymalnie 30 sekund, lecz temat zaciekawił ją i spędziliśmy na rozmowie dłuższy czas. Informacje, jakie od niej uzyskaliśmy, spowodowały mocniejsze bicie serca. Wiemy już, dlaczego większość Polek tak się nimi [muzułmanami] interesuje" – czytamy w relacji.
No więc: czemu? Okazuje się, że Polak, mimo że nachalny, przestaje, kiedy kobieta mówi "dość", a muzułmanin dalej "idzie w zaparte". Co więcej, jest też coś takiego jak "muzułmański charakter": "usilne wyciąganie numeru telefonu, natarczywość, wrogość do wszystkich dookoła".
Szturm na dziewczyny
Już po tych pierwszych doświadczeniach Polska Liga Obrony zaapelowała o to, by w klubach podejmować obywatelską inicjatywę uświadamiania kobietom, na czym polega islam i co może kryć się za niewinnym tańcem. Sami działacze podczas kilku kolejnych patroli w Hybrydach mieli sporo okazji, by to robić.
"W granicach godziny 3.00 jeden z muzułmanów postanowił uwieść pewną piękną, lecz niestety mocno upojoną drinkami dziewczynę. W momencie, gdy ta przystała na propozycje tańca z jego strony, zdecydowaliśmy się wkroczyć. Kiedy tylko owa kobieta udała się do toalety, jeden z nas czekał przed wejściem, by tylko zamienić z nią kilka słów. Rozmowa trwała blisko 15 minut i nie zakończyła się pozytywnie. Dziewczyna wróciła do swojego „wybranka” jeszcze bardziej potulna" – relacjonuje jeden z nich.
"Ligowcy" nie dali za wygraną. Z relacji wynika, że podjęli drugą, tym razem skuteczną próbę rozmowy o zagrożeniach islamu, a potem ubrali kurtkę z logo PLO, zrobili "rajd po klubie" i w końcu odprowadzili dziewczynę do domu. "Odbiliśmy jedną z rodaczek z muzułmańskich rąk oraz wpłynęliśmy na znaczne obniżenie liczebności imigrantów w klubie" – cieszą się na stronie.
Podobnych interwencji, które nie ograniczają się wyłącznie do słów, było zresztą więcej. "Na miejscu zastaliśmy kilku wyznawców religii Mahometa, którzy zaczynają standardowo wprowadzać swoje metody podrywu, czyli zamawianie drinków oraz obserwację naszych rodaczek. (…) W międzyczasie kilku muzułmanów przypuściło kolejny szturm na bawiące się w klubie dziewczyny. Byli tak zaabsorbowani ich omamianiem, iż nie przewidzieli reakcji z naszej strony. Weszliśmy między tańczące towarzystwo i skutecznie je rozdzieliliśmy" – brzmi fragment ostatniej relacji z patrolu.
Agresja odstrasza
Chciałem, by ktoś z szefostwa Polskiej Ligi Obrony wytłumaczył, jaki jest sens takich działań i odpowiedział na pytanie, czy walcząc z islamem PLO nie upodabnia się przypadkiem do tych islamskich ekstremistów, którzy sami organizują patrole w obronie moralności. Podobnie jak przy poprzednim tekście Dariusz Mazurek z Ligi obiecał, że skontaktuje mnie z odpowiednią osobą, a potem przestał odbierać telefon.
W imieniu PLO nie wypowie się już też Izabela Burnat-Gurung, która niedawno jako wiceprezes organizacji współorganizowała spotkanie pod hasłem "Nie dla budowy nowych wahabickich meczetów w Polsce", Okazuje się, że od grudnia nie pełni już tam żadnych funkcji. Zrezygnowała. Powód? "Postawy prezentowane przez niektórych liderów, a także osoby z zarządu - ich wpisy, poglądy, a także i zachowanie - nie przystoją żadnej osobie posiadającej podstawy dobrego wychowania i kultury osobistej, a już na pewno nie osobom kreującym się na przedstawicieli poważnej organizacji" – tłumaczy.
Patrole w klubach na pewno nie dodają PLO powagi, ale, jak mówi w rozmowie z naTemat dr Katarzyna Górak-Sosnowska, islamistka z warszawskiej SGH, składają się na szersze zjawisko niechęci części Polaków do muzułmanów.
– Na pewno obserwujemy zwiększenie się tej niechęci i jest to zjawisko przeszczepione z krajów Europy Zachodniej. Ta intensyfikacja wiąże się z ostatnimi zamachami w Bostonie i zabójstwem żołnierza maczetą w Londynie. Polska Liga Obrony to "nowa jakość", bo wychodzi poza zacisze internetu. Dobrze chociaż, że w środowisku krytyków islamu są podziały i jest np. Euroislam.pl, który do przemocy nie nawołuje, a nawet zdaje się odcinać od działań PLO – podkreśla.
Według ekspertki polscy muzułmanie mają poczucie zagrożenia, jakiego nie doświadczali wcześniej. – Na przykład pod blokiem mojej koleżanki pojawiło się ostatnio antymuzułmańskie grafitti. Takiego czegoś wcześniej nie było. Nawet ja, jako osoba zajmująca się muzułmanami, na własnej skórze odczuwam to wzmożenie. Dostaję niewybredne listy, a na stronie PLO zostałam określona jako "Goebbels islamu" – dodaje Górak-Sosnowska.
Mnie się patrole PLO bardzo nie podobają. W żadnym wypadku nie wyobrażam sobie takiej formy kontroli, narzucania czegokolwiek osobom trzecim. To tak jakby ktoś widząc otyłego powiedział: "nie podchodź do niego, bo będziesz miał otyłe dzieci", albo jakby przestrzegał przed kontaktami z niepełnosprawnymi. To godzi w dobra osobiste takiego człowieka. Kobieta sama wie najlepiej, jakie zachowanie odbiera jako nachalne, a jakie nie. Nie można generalizować, że muzułmanie mają określony sposób bycia w stosunku do kobiet. Zresztą pytanie, jak Polska Liga Obrony sprawdza, kto jest muzułmaninem.