Koran jest jak Mein Kampf, islam należy zdelegalizować, a muzułmanów, jeśli będzie taka konieczność, siłą usuwać. To poglądy członków Polskiej Ligi Obrony (Polish Defence League) – organizacji, która powstała, by ustrzec Polskę przed islamskim zagrożeniem. Choć coraz głośniejsza i coraz bardziej aktywna, ma jeden kłopot, który może pokrzyżować ambitne "plany". Jest zbyt radykalna, nawet dla zdeklarowanych krytyków islamu...
Mężczyzna w biało-czerwonej kominiarce z naszywką Polish Defence League stoi przed warszawskim meczetem i przemawia: "Chcę przekazać wiadomość dla muzułmanów w Polsce i Europie. My Polacy nie życzymy sobie tego, co reprezentujecie w krajach Europy Zachodniej, a mianowicie żadnego prawa według waszego Koranu. (…) Jeżeli będziecie chcieli przyjść do naszego kraju i robić demonstracje (…) to my wyjdziemy na ulice i pokażemy wam naprawdę, jak należy się zachowywać. (…) Będziecie mieli w kraju taki dżihad, jaki zrobił Jan III Sobieski pod Wiedniem".
Taką scenę przedstawia zamieszczony na YouTube film, pod którego przesłaniem, jak przekonuje zamaskowany członek Polskiej Ligi Obrony, podpisuje się cała organizacja. I w sumie trudno mieć co do tego wątpliwości, bo te kilka zdań - łącznie z odniesieniem do dżihadu i Sobieskiego – może służyć za streszczenie całego przekazu PDL.
Chcą mieć posłów do obrony przed islamem
Działalność tej powstałej w 2010 roku organizacji dziś wyraźnie nabiera rozpędu. To już nie tylko prężna internetowa kampania, która polega na rozpowszechnianiu dowodów na zbrodniczość islamu, a której elementem jest wspomniany filmik. Ledwie tydzień temu działacze Polskiej Ligi Obrony zorganizowali w warszawskiej kawiarni dyskusję "Nie dla nowych, wahabickich, meczetów w Polsce". Gościem specjalnym był Nick Griffin, lider Brytyjskiej Partii Narodowej, który kilka lat temu został skazany za kłamstwo oświęcimskie i nazwał Holocaust "Holobujdą".
"Chcemy organizować konferencje, spotkania, wywiady, nagrywanie filmów. Skupimy się na edukacji, m.in. na uświadamianiu kobiet o ich prawach w islamie. Mamy nadzieję na szerzej zakrojoną akcję, nie tylko ulotkową, być może w porozumieniu z ambasadami polskimi" – tak, według relacji "Gazety Wyborczej", mówiła podczas spotkania Izabela Burnat-Gurunt z zarządu Polish Defence League.
PDL uaktywniła się też w lipcu tego roku, kiedy w Puławach odbywał się zjazd muzułmanów (w naTemat pisaliśmy o nawołujących do przemocy komentarzach internautów). Przy tej okazji zorganizowano spotkanie sympatyków organizacji, w którym uczestniczył jej szef Dariusz Brodzik. Mówił o ambitnych planach: "Musimy stworzyć ruch oporu, Polak ma być mądrzy przed szkodą, zanim oni do nas przyjdą. Trzeba, byśmy zmienili prawo. Musimy mieć swoich posłów w Sejmie, którzy będą o to walczyć" – przekonywał.
Z jego wystąpienia można było się także dowiedzieć, że: każdy niewierny, który przejdzie na islam, dostaje 3 tys. euro z Arabii Saudyjskiej; wielu muzułmanów uważa, że ziemia jest płaska; w Mekce muzułmanie chodzą dookoła grobu Mahometa [w rzeczywistości okrążają świątynię AL-Kabę - red.); wyznawcy islamu uprawiają czasem seks z trupami; Koran to jak Mein Kampf.
Prewencja albo dżihad
Chciałem zapytać Brodzika o te słowa i o działalność PDL. Nie odbierał telefonu. Na prośbę o kontakt nie odpowiedziała też Izabela Burnat-Gurunt. Porozmawiać zgodził się tylko jeden z lokalnych działaczy organizacji (anonimowo, bo nie jest uprawniony). – Odwołujemy się nie tylko do działań Sobieskiego, ale także do tradycji żołnierzy września 1939 roku. Jesteśmy patriotami i walczymy o to, by w Polsce muzułmanie się nie panoszyli. Walczymy o kraj wolny od islamu – podkreśla.
Nie zniechęca go fakt, że w Polsce żyje ledwie 25-30 tys. muzułmanów (to m.in. polscy Tatarzy), którzy stanowią mniej niż 0,1 proc. ludności i nie widać, by się "panoszyli". Przeciwnie, jak mówił w rozmowie z naTemat ksiądz Rafał Starkowicz, wzorowo współpracują z lokalnymi społecznościami i z Kościołem. – Bo jesteśmy na pierwszym etapie. Okrągłe słówka są po to, by zamydlić oczy. Potem przyjdzie czas na szariat, terroryzm, przebieranie kobiet w burki, ucinanie głowy i wszystko, co wiąże się z islamem – stwierdza działacz PDL.
Jaka na to to rada? Na przykład pobieranie odcisków palców imigrantów z krajów muzułmańskich. – Sprawdza się to chociażby w Kanadzie, gdzie w tym roku zarządzono, że muzułmanie nie dostaną wizy, póki nie dadzą odcisków palców. Poza tym uważam, że konieczna jest całkowita delegalizacja islamu – dodaje.
"Dżihad"? Przemoc wobec wyznawców Allaha? – Może jako ostateczność. Nie pozwolimy, by zaprowadzali tu swoje . Na razie trzeba jednak zapobiegać – ucina.
Pogróżki zamiast argumentów?
Największym problemem Polskiej Ligi Obrony nie jest jednak to, że wiele osób uważa ją za skrajnie islamofobiczną, a czasem wręcz nawołującą do ataków na muzułmanów. Prawda jest bowiem taka, że nawet w środowiskach krytycznych wobec islamu organizacja ta nie ma jednogłośnego poparcia. W tym kontekście warto przypomnieć historię powstania PLD i szybki rozłam, jaki tam nastąpił.
Opowiada Jan Wójcik, twórca portalu euroislam.pl: – Polish Defense League powstała po odejściu grupy członków od powstałego przed kilku laty ugrupowania o tej samej nazwie, które powiązane jest z macierzystą English Defense League. Członkom tej grupy przeszkadzała zaakcentowana obecność Żydów i środowisk LGBT w tym pierwszym PDL. Dzisiaj ta nowa organizacja w środowiskach krytycznych wobec islamu reprezentuje skrajną prawicę.
Jak przyznaje Wójcik, on i koledzy z "euroislamu" wystrzegają się współpracy z Polish Defence League. – Kilkakrotnie byliśmy zapraszani przez PDL i organizacje narodowe do współpracy i wspólnych inicjatyw, jednak odrzucamy je z góry ponieważ nasza krytyka islamizmu wychodzi z pozycji liberalnych, a nie tożsamościowych. Nie będziemy mogli chronić praw człowieka, czy tolerancji poprzez uciekanie do postaw nietolerancyjnych i negujących prawa jednostek. Przed tym też przestrzegaliśmy i przestrzegamy, brak poważnego traktowania problemu przez państwa europejskie, będzie prowadził do zawłaszczania go przez środowiska skrajne – mówi.
Bo krytyka islamu swoją drogą, ale "pogróżki, paradowanie w kominiarkach czy zapraszanie na spotkania antysemitów" to już co innego. A taki właśnie profil przyjęła Polska Liga Obrony.
– To wszystko szkodzi krytyce islamu. Już teraz mamy problem z nierzetelnością "Gazety Wyborczej", która zdjęciem naszej demonstracji przeciwko meczetowi islamistów z Bractwa Muzułmańskiego sprzed 4 lat, ilustruje artykuł o wulgarnych komentarzach i pogróżkach, które pojawiają się na stronach antyislamskich niepowiązanych z nami. Najlepszą analogią jest spalenie budki pod ambasadą rosyjską przez tzw. "patriotów". Sprawie Polski na pewno się to nie przysłużyło – ocenia Wójcik.