Na jednym z warszawskich portali ukazał się wywiad. I to nie byle jaki wywiad. Trzy mieszkanki Warszawy napotkane w klubie (przyjezdne Marta i Weronika, oraz rodowita Sylwia) żalą się na warszawskich mężczyzn. Co dziewczynom najbardziej w nich przeszkadza? Brudne buty, fochy, lans i szpanowanie pieniędzmi, a z drugiej strony studenckie zagubienie finansowe utrudniające spełnianie kobiecych zachcianek. Problem z mieszkańcami stolicy pojawia się także w łóżku, gdzie warszawiacy są podobno samolubni i krótkodystansowi. Cóż za żałosne i smutne podejście.
Morze żalu, pretensji i roszczeń ze strony dziewczyn jest śmiesznie głębokie, a narysowany przez nie obraz warszawiaka wręcz przerażający. Aż strach wyjść na ulicę, skoro faceci, stanowiący prawie połowę mieszkańców stolicy, wyglądają w taki sposób, jak opisani we wspomnianym wywiadzie. To brzydcy, beznadziejni, nudni, strzelający fochy manipulanci chcący tylko seksu, w którym dodatkowo są bardzo kiepscy. I tak dalej, i tak dalej.
Takiego chłopaka
No dobrze... wiemy już, czego Sylwia, Weronika i Marta najbardziej nie lubią w warszawskich facetach, zatem warto byłoby dowiedzieć się, co im się podoba. Jakiego mężczyzny szukają te trzy, jak wspomniano we wstępie, piękne i wykształcone dziewczyny? – Wystarczy dobry, uczciwy partner. Taki do wspólnego zamieszkania. Wykształcony, żeby było o czym rozmawiać wieczorami. Mający podobny pomysł na resztę życia. Rozumiejący kiedy jest czas na zabawę, a kiedy trzeba być poważnym – uważa jedna z dziewczyn.
Czytając to, od razu myślę o hymnie poszukujących kobiet, czyli o piosence „Takiego chłopaka” Micromusic, której tekst brzmi: „Gdzie znajdę takiego pięknie dobrego? Daj chłopaka, nie wariata, daj nie palacza, nie biedaka, daj nie pijaka, nie Polaka, daj nie brzydala.” I wiecie gdzie dziewczyny z wywiadu na WawaLove myślą, że znajdą swojego „pięknie dobrego” wybranka? W Platinium, Enklawie i Operze!
Gwoździe w pizzerii
Szukanie porządnego mężczyzny w klubie, a szczególnie w wyżej wymienionych klubach, nastawionych na niby drogą korpo-zabawę i jednorazowe swatanie, to jak pójście na dyskurs filozoficzny do rzeźni. To jak próba kupienia gwoździ w pizzerii, jak odwiedzenie sklepu AGD i poproszenie o manicure. Podobne przykłady można mnożyć i mnożyć, a wciąż nie pobije się poziomu absurdu, który zaserwowały nam trzy urocze damy. Do tego momentu wywiadu było mi ich nawet trochę szkoda, że tak się starają i ciągle trafiają na buców bez serca. Teraz już wiem dlaczego poszukiwania dziewczyn zawsze kończyły się fiaskiem.
Próbując jednak nie zwracać uwagi na tę wypowiedź, najgorsze w tym całym dzieleniu mężczyzn na „kogucików”, „prezesów” i „studentów-pierdoły” jest określanie ich jako „warszawiaków”. Niewielu jest rodowitych mieszkańców stolicy, z dziada pradziada, jak dumna Sylwia. Większość z nich do Warszawy przyjechała na studia bądź do pracy, a wychowywała się i zbierała szlify w trudnej sztuce podrywu w Poznaniu, Białymstoku czy miasteczku pod Krakowem. Zatem ich obraz, powinien być tak naprawdę portretem całej Polski, a nie stolicy, której niepotrzebnie się obrywa. Nie sądzę, aby przesiąknięte smogiem warszawskie powietrze zmieniało w człowieku cokolwiek, oprócz ogólnego stanu płuc.
Prezesi i koguciki? Nie znam
Poza tym, szczerze? Warszawiacy nie są do d*py. Nie znam takich facetów jak wyżej opisani. Nie mam z nimi kontaktu. Nie kojarzę wśród swoich znajomych żadnych „prezesów” szukających łatwej kochanki, żadnych łowców dziewczyn, które pomogą im spłacić kredyt. Nie znam gości, którym wystaje słoma z butów, szczęśliwie nie wiem też nic o „krótkodystansowości”. Może to dlatego, że nie chodzę do takich miejsc, jak bohaterki wywiadu. Każdy ma takie towarzystwo, jakie sam sobie wybierze.
Nie chciałabym, aby mój krótki tekst był odbierany jako trochę bardziej rozwinięty hejterski komentarz (których w tym momencie jest pod tekstem 262 i wszystkie są mocno negatywne) – cała sprawa po prostu mnie martwi. Taki sposób myślenia wśród kobiet jest niestety spotykany dość często, a w tej chwili został po prostu brutalnie unaoczniony. Internauci mają się z czego pośmiać.
Nie wiem co Sylwia, Weronika i Marta mają warszawiakom do zaprezentowania, oprócz swojej roszczeniowej postawy, oraz wymagań z cyklu: pieniądze, dobry samochód i zagłaskiwanie na każdym kroku, ale powinny przede wszystkim zmienić w swoim życiu dwie rzeczy: hierarchię wartości i... miejsca, w których szukają facetów.