Popadnięcie w paranoję, konieczność przeprowadzki i ciągły strach - to główne następstwa publikacji tzw. "revenege porn", o których najczęściej opowiadają same ofiary okrutnej zemsty byłych partnerów. Z relacji osób nią dotkniętych wynika, że głęboko poniżające nie musi być wcale opublikowanie w sieci ostrej pornografii. Internet jest tak okrutny, że do zlinczowania za wystarczą zdjęcia w bikini.
Zjawisko "revenge porn" stało się w ostatnich latach w sieci wręcz powszechne. Wraz upowszechnieniem aparatów cyfrowych na pikantne sesje podczas seksu pozwala sobie coraz więcej osób. Niestety dzięki mediom społecznościowym te materiały zbyt często stają się dziś hitami sieci. Wystarczy, że jeden z kochanków w ramach zemsty na partnerze postanowi je opublikować. O "revenge porn" napisano już wiele. Amatorską pornografią publikowaną bez wiedzy występujących na zdjęciach lub filmach osób równie chętnie zajmują się media plotkarskie, co poważni naukowcy.
Niczym gwałt
Dopiero amerykański serwis Reddit postanowił jednak sprawdzić, jak naprawdę publikacja takich materiałów wpływa na osoby utrwalone na pornograficznych zdjęciach. Jak się okazuje, wśród milionów użytkowników z całego świata znalazło się mnóstwo osób, które stał się ofiarami osławionego "revenge porn". I kiedy opisują one swoje doświadczenia, wyraźnie widać, że tego typu zemsta sieje niezwykle spustoszenie w psychice ofiar.
Najczęściej osoby, których nagie zdjęcia byli (a w niektórych przypadkach nawet aktualni...) partnerzy zamieścili bez ich wiedzy w sieci wspominają o tym, iż czuły się wówczas przede wszystkim głęboko poniżone. O wiele silniej to uczucie towarzyszyło podobno tym osobom, których "revenge porn" opublikowano na portalach społecznościowych, a nie jednej ze stron z amatorską pornografią, gdzie jednak tak wielu nie zagląda.
Niestety są serwisy internetowe, które umożliwiają łatwą publikację pornografii opisanej pełnymi danymi przedstawionej na zdjęciach, czy filmach osoby. Podanie imienia i nazwiska, e-maila, a nawet adresu potrafi więc wpędzić w strach nie tylko przed poniżeniem, ale i realną obawą o własne bezpieczeństwo. Ofiary dotknięte aż taką okrutnością wspominają, że "revenge porn" po prostu zmusiło je do przeprowadzki z dawnego miejsca zamieszkania, a nawet życia w ukryciu.
To nie musi być hardcore...
Tego typu doświadczenia wśród wielu wywołują także paranoję. Nawet, gdy pornograficzne materiały udaje się usunąć, ofiary przed długi czas potrafią z uporem maniaka przeszukiwać internet w poszukiwaniu wyników ze swoimi danymi lub analizować, czy jeden z nowych hitów stron z amatorską pornografią nie jest właśnie filmem z ich udziałem.
Paranoiczny lęk wywołany przez publikację materiałów typu "revenge porn" odbija się na dotkniętych tym osobach także problemami z ułożeniem sobie życia intymnego z nowym partnerem. Pozostaje bowiem strach przed tym, że i nowy ukochany lub ukochana z ukrycia utrwala zbliżenie. Niektórzy zaczynają się tymczasem obawiać, iż ich seks nagrywać może ktoś zupełnie obcy.
Okazuje się też, że "revenge porn" ma niejedno imię. Większości z nas wydaje się zapewne, że to prawdziwy dramat głównie, gdy mowa o materiałach zawierających naprawdę intymne sceny. Spore spustoszenie w psychice mogą wywołać jednak materiały, które można uznać za naprawdę delikatne. Szczególnie najmłodsi użytkownicy Reddit podkreślają, że dla nich poniżeniem było, gdy przyjaciel wrzucił do sieci ich zdjęcia np. w kostiumie kąpielowym. Dla wielu internautów tyle wystarczy, by zwymyślać młodą dziewczynę od "dziwek" i wyjątkowo krytycznie komentować niedoskonałości jej figury, co na nastolatce może odbić się bardzo silnie.
W tym kontekście warto przypomnieć, że w Polsce autorzy "revenge porn" nie mogą być tak spokojni jak ci, którzy publikują podobne materiały w krajach dopiero odkrywających nowe zagrożenie. Art. 191a kodeksu karnego wyraźnie mówi bowiem o tym, że na wniosek pokrzywdzonego ściga się każdego, kto rozpowszechnia wizerunek nagiej osoby lub osoby w trakcie czynności seksualnej bez jej zgody. Za to przestępstwo można spędzić za kratami nawet 5 lat.