Premier Viktor Orbán osobiście negocjował na Kremlu z Władimirem Putinem w sprawie rozbudowy przez rosyjską firmę elektrowni atomowej w węgierskim Paks. Projekt zostanie sfinansowany z wartej 10 mld euro pożyczki, które Węgrom udzieli Moskwa. Komentatorzy mówią o zwrocie antyrosyjskiego od lat Orbána, opozycja krzyczy “zdrada”. A co na to polscy piewcy Orbána?
– Węgry idą na wschód – podsumowuje środowe doniesienia rosyjskich mediów prof. Bogdan Góralczyk z Centrum Europejskiego UW. Chodzi o ważną umowę, jaką osobiście wynegocjował na Kremlu z prezydentem Władimirem Putinem węgierski premier Viktor Orbán. W jej ramach Rosja pożyczy Węgrom niebagatelną kwotę 10 mld euro na budowę dwóch nowych bloków energetycznych atomowej elektrowni Paks – projekt, który realizować będzie... rosyjska firma Rosatom.
– Ta umowa nie jest zaskoczeniem. Orbán dokładnie od roku rozmawiał z Putinem w sprawie elektrowni Paks – zauważa prof. Bogdan Góralczyk. Wedle jego informacji umowa została sfinalizowana dzięki niemieckim pośrednikom, a spłatę pożyczki rozłożono na 30 lat. Jej oprocentowanie nie przekroczy 5 proc.
– To precedens i pierwsza tego typu inwestycja, jaką Rosja będzie realizować na terenie Unii Europejskiej – zauważa ekspert Centrum Europejskiego. – To także polityczna wolta o 180 stopni. Przed rokiem Orbán nie dałby złamanego grosza za współpracę z Putinem – dodaje prof. Góralczyk.
“Sprzedał kraj Rosji?”
András Schiffer, jeden z liderów liberlanej partii LMP, ostatnią decyzję Orbána podsumował słowami: – Rząd, który mieni się patriotycznym obrońcą wolności sprzedaje właśnie swój kraj Rosji – powiedział.
Bogdan Góralczyk nie ma złudzeń, że za swoją nagłą zmianę frontu Orbán może zapłacić we własnym kraju wysoką polityczną cenę. Trzeba bowiem pamiętać, że obecny premier, który na węgierskiej scenie politycznej zaistniał w 1989 roku, gdy jako studencki aktywista żądał na wielotysięcznym wiecu opuszczenia kraju przez radzieckie wojska, przez lata konsekwentnie grał na antyrosyjskich nutach.
– Jednocząca się przed nadchodzącymi wyborami opozycja bez mrugnięcia okiem przypomni premierowi kilka cytatów z jego przeszłości. Jestem niemal pewien, że będą one jednym z przebojów kampanii – mówi prof. Góralczyk. Jakie to cytaty?
Wystarczy wspomnieć jeden ze sztandarowych sloganów Orbána – “koniec z kolonizacją Węgier”, albo jego słowa z 2007 roku o “najweselszym baraku w obozie Gazpromu”, którym miały się stać kraj po jednej z decyzji premiera Ferenca Gyurcsany’ego.
Orbán atakował wówczas lewicowy gabinet za wspieranie projektu gazociągu South Stream, twierdząc, że to powrót kraju do rosyjskiej strefy wpływów – tyle że tym razem opartej nie na militarnej sile, ale ekonomicznej zależności. Ten sam polityk na wtorkowym spotkaniu z Putinem podkreślał natomiast, że... Węgry w pełni popierają South Stream.
Co na to polska prawica?
Twarda, niezależna polityka zagraniczna gabinetu Orbána, który od lat sprawnie dystansował się tak od Brukseli, jak i Moskwy, zawsze wzbudzała entuzjazm polskiej prawicy stając się niedoścignionym wzorem tego, jak dbać o interesy narodowe swojej ojczyzny.
“Orbán zerwał z polityką uległości wobec Rosji”, “Orbán wywołał furię rosyjskich polityków, gdy podczas kampanii wyborczej odwiedził Gruzję i wziął udział w wiecu Micheila Saakaszwilego”, “Orbán jest prawdziwym politic-makerem. Gdziekolwiek się nie pojawi, definiuje politykę tak, jak tego chce. Jest prawdziwym liderem” – ekscytowała się niezalezna.pl, “GPC” wybrała go człowiekiem roku 2013, a PiS w chwilach konfliktu Węgier z Brukselą organizował wiece poparcia i wyjazdy do Budapesztu.
Czy dobicie przez premiera Węgier z Putinem 10-miliardowego targu dotyczącego kluczowego dla państwa sektora nie powinno wywołać podejrzliwości przedstawicieli polskiej prawicy? Jak na tę sprawę patrzy Zbigniew Kuźmiuk, który z podziwem pisał kiedyś w portalu braci Karnowskich, że “Orbán w samym środku kryzysu (...) wyrwał MOL z łap Rosjan za miliard euro”?
Kuźmiuk dodaje też w rozmowie z naTemat, że wobec konfliktu Węgier z międzynarodowymi instytucjami finansowymi nie powinno dziwić, iż Orbán zwrócił się w kierunku Rosji. A co by było, gdyby to polski, a nie węgierski premier, podpisał z Rosją tak duży kontrakt? Czy nie pojawiłyby się zaraz oskarżenia o zdradę?
– Trudno porównywać Polskę i Węgry. To zupełnie inne warunki. My nie mamy elektrowni atomowej, Węgrzy mają, a co więcej, jest ona oparta na radzieckiej technologii. Nie dziwi, że to Rosjanie będą ją modernizować – ucina spekulacje poseł PiS.
Dokładnie w tym samym duchu w obronie Orbána wystąpił już portal Prawy.pl, tłumacząc, że wobec faktycznej “wojny rządu Orbána z Unią”, która “postawiła sobie za cel ujarzmienie Węgrów”, polityk nie miał wyboru. Publicystka portalu posiłkując się dość karkołomną konstrukcją logiczną rozprawia się też z krytykującą premiera opozycją.
Lekcja politycznego pragmatyzmu
Gdzie leży prawda? Czy Orbán naprawdę “sprzedał kraj Rosji”? – Nie sądzę. Ta umowa nie oznacza wcale realnego uzależnienia Węgier od Kremla. Ilość energii produkowanej w jednej elektrowni atomowej nie jest przecież aż tak duża – ocenia dr Artur Wołek z Instytutu Studiów Politycznych PAN. Jego zdaniem umowa z Rosją to raczej polityczny sygnał: – Orbán chce w ten sposób pokazać Unii Europejskiej, że jego kraj ma poza nią innych zagranicznych partnerów – mówi.
Co jednak wobec najnowszego projektu Orbána mają począć jego najbardziej zagorzali polscy apologeci z prawicy, będący przecież jednocześnie równie zagorzałymi wrogami jakiejkolwiek współpracy z Rosją? Byłoby dobrze, gdyby skorzystali z lekcji politycznego pragmatyzmu, której udzielił im właśnie Orbán i ugryźli się w język, gdy następnym razem będą chcieli na własnym podwórku zakrzyknąć o kolejnej “zdradzie narodowej”.
Węgry postępują w imię swojego dobrze pojętego interesu. Być może to była po prostu najtańsza złożona propozycja. Jestem pewien, że nie chodzi tu o kwestie geopolitycznego wyboru, tylko pieniądze. To po prostu posunięty do bólu pragmatyzm.
Prawy.pl
Ta typowa gra na postsowieckie fobie nie może jednak przynieść konkretnych efektów, ponieważ to właśnie socjaliści kojarzeni są z niegdysiejszą kolaboracją ze Związkiem Sowieckim oraz demontażem państwa podczas swoich rządów w okresie niepodległości. CZYTAJ WIĘCEJ