Dakar to jeden z największych wyzwań dla każdego kierowcę rajdowego. Niestety na tyle niebezpiecznym, że od czasu do czasu na trasie tego wyścigu giną jego uczestniczy. Ofiarami wypadków zdarzają się nie tylko wybitni kierowcy, ale także widzowie, oraz sam twórca tego wyścigu Thierry Sabine.
Dakar, choć jest przygodą, to jest niebezpieczna. O tym wie każda osoba, która planuje wziąć w nim udział. W przeciągu 35 lat trwania wyścigu na Dakarze zginęło 70 osób. 35 z nich to byli uczestnicy. Pozostali to byli fani, bądź zwykli przechodnie, którzy znaleźli się w niewłaściwym miejscu, o niewłaściwej porze.
Pierwszą ofiarą najsłynniejszego rajdu świata był Francuz Patrice Dodin, który rozbił się na swoim motorze. Motocyklista podjeżdżając na start poprawiał swój kask, jednak stracił równowagę i uderzył głową o skałę. Mimo szybkiej reakcji organizatorów i przetransportowania go do szpitala w Paryżu to Dodin zmarł.
Z 35 uczestników, którzy zginęli w tym wyścigu 18 było motocyklistami. To oni mają najwięcej trudności na trasie i najczęściej mają groźne wypadki. Również ostatnia ofiara tego wyścigu, Eric Palante jeździł na pojeździe jednośladowym. Belg 10 stycznia b.r. nie dojechał do linii mety. Organizatorzy tegorocznego wyścigu wysłali ekipę poszukiwawczą, która znalazła jego ciało. Tego samego dnia zginęło dwóch argentyńskich dziennikarzy, którzy rozbili się jadąc za kolumną rajdową.
Na Dakarze śmierć pilnuje równowagi. Jest na razie tyle samo ofiar po stronie uczestników, jak i nieuczestników. Pierwszymi widzami, którzy zginęli na Dakarze było trzech Włochów. Andrea Carisi, Giuseppe De Tommaso i Franco Druetta to odpowiednio agent marketingowy, dziennikarz i mechanik. Rozbili się w 1981 roku w Algierii śledząc Rajd Dakar w Fiacie Campagnoli.
Mówiąc o samej śmierci, która jakby spaceruje pomiędzy samochodami, trzeba powiedzieć, że również twórca Dakaru został jej ofiarą. Thierry Sabine zginął w 1986 roku. Francuz, wraz z czterema osobami, wliczając w to pilota, wybrał się na rutynową kontrolę kolumny rajdowej. Niestety po drodze trafili na burzę piaskową i pilot stracił kontrolę nad maszyną. Helikopter rozbił się o wydmę. Wszyscy zginęli na miejscu.
Śmiertelny licznik na razie stoi na 70 osobach. Miejmy nadzieję, że już się nie powiększy. Jednak w przypadku takiego wyścigu, jak Dakar, raczej należy w to wątpić. Wyścig ten tak jak zabierał życia, tak będzie to robił. Miejmy nadzieję, że śmierć jak najrzadziej będzie się pojawiała na trasie.