
Stary chwyt retoryczny wykorzystała grupa blogerów wolnościowych i sprowadziła dyskusje o opłacie audiowizualnej ad absurdum. Chcą, by minister Bogdan Zdrojewski zapłacił każdemu z nich po 100 zł rocznie za możliwość czytania ich blogów w sieci, nawet jeśli z tej możliwości nie korzysta. Dokładnie tak samo działać będzie opłata audiowizualna – będziemy płacić na media publiczne, nawet jeśli nie oglądamy TVP i nie słuchamy Polskiego Radia
W związku z przedstawionym przez Pana ministerstwo projektem opłaty audiowizualnej, (…) wzywamy Pana do zapłaty za możliwość czytania naszych blogów umieszczonych w Internecie, nawet jeśli Pan faktycznie z tej możliwości nie korzysta. Wszyscy bowiem powinni być równi wobec prawa i nikt nie powinien być dyskryminowany. CZYTAJ WIĘCEJ
Internauci nawiązują tym samym do mechanizmu funkcjonowania opłaty audiowizualnej, którą będzie ponosił każdy, nawet ci, którzy nie oglądają telewizji i nie słuchają radia. Bo płacić się będzie nie za korzystanie z usług publicznych mediów, ale za taką możliwość. Blogerzy proponują, aby minister zapłacił każdemu z nich (podpisało się 47 autorów 44 blogów) po 100 złotych rocznie i namówił do tego kolegów z rządu i z partii. Sprowadzenie dyskusji ad absurdum to doskonale znany zabieg retoryczny. Ale na Zdrojewskiego chyba nie podziała.
Źródło: Wykop.pl

