
Reklama.
W swoim najświeższym tekście, który przeczytać można na łamach serwisu Niezalezna.pl, Piotr Lisiewicz zauważył, że w ostatnich latach polscy raperzy coraz chętniej sięgają po tematy patriotyczne, wychwalając tzw. żołnierzy wyklętych, powstańców warszawskich, Armię Krajową czy Narodowe Siły Zbrojne. Ich przekaz trafia do tysięcy młodych ludzi, więc antypolsko nastawione władze nie mogą bagatelizować tego nurtu.
Stąd też, jak przekonuje Lisiewicz, TVN lansuje usilnie Donatana, "wielbiciela słowiańskich biustów, a przy okazji Armii Czerwonej", który sprytnie stara się przeciągnąć młodzież z rapowego obozu patriotycznego na stronę antypolskiego panslawizmu.
Lisiewicz przypomniał, że 29-letni Donatan przez osiem lat mieszkał w Rosji. Co więcej, w wywiadach mówił o "żołnierzach rosyjskich, którzy zginęli, wypierając wojska niemieckie z Polski", oraz fotografował się w ubraniach ozdobionych sierpem i młotem. Nie stronił też od przypisywania polskiej kulturze wschodnich, niezwiązanych z katolicyzmem korzeni.
Panslawizm, którego wyrazicielem w rozrywkowej formie jest Donatan, był od XIX w. używany przez Moskwę do walki z niepodległościowymi aspiracjami Polski. W gruncie rzeczy każde pokolenie polskich patriotów już od powstania styczniowego miało do czynienia z próbą wciśnięcia mu panslawistycznych Donatanów, próbujących zastąpić patriotyzm polski słowiańskim. CZYTAJ WIĘCEJ
Czytając te słowa, myślicie o ogarniętych antyrosyjską obsesją "oszołomach z 'Gazety Polskiej'", którzy wszędzie widzą agenturalne macki? Lisiewicz przewidział taką reakcję. Dlatego podkreślił, że nie twierdzi, iż Donatan (czy Jerzy Owsiak) jest rosyjskim agentem. – Stwierdzam tylko, że obaj idealnie wpisują się w rosyjską strategię, lansowani są przez promoskiewskie media, szkodzą zaś tym, którzy są dla establishmentu niebezpieczni – napisał publicysta "Gazety Polskiej".
źródło: Niezalezna.pl