
Dwa lata temu ówczesny prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew zapowiedział, że wrak samolotu TU-154M w pierwszą rocznicę katastrofy smoleńskiej będzie w Polsce. Nadchodzi druga rocznica tej tragedii, a wrak wciąż nie został zwrócony. Dlaczego poważny polityk, prezydent Federacji Rosyjskiej, nie dotrzymuje tak istotnej obietnicy?
REKLAMA
Dmitrij Miedwiediew podczas ostatniej wizyty w Polsce w grudniu 2010 roku zapowiedział, że wrak tupolewa wróci w pierwszą rocznicę katastrofy smoleńskiej. Obietnicy nie dotrzymał. Resztki samolotu wciąż znajdują się w rękach Rosjan. Nadal nie wiadomo, kiedy ewentualnie zostaną zwrócone polskim władzom.
- Dzisiaj widzimy, ile są warte takie deklaracje - mówi w wywiadzie dla Radia RMF minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. Zapowiedział, że w maju wybierze się do Rosji, by rozmawiać z tamtejszymi władzami na temat powrotu TU-154M do Polski.
To nie pierwsza inicjatywa Miedwiediewa, która spełza na niczym.
- Na sprawę powrotu samolotu trzeba patrzeć przez pryzmat specyfiku systemu w Rosji. Miedwiediew niejednokrotnie wychodził publicznie z własnymi propozycjami, których nie realizował. Przypomnę, że m.in zapowiadał także, że osobiście obejmie nadzór nad śledztwem katyńskim. Takich kwestii, w których wysunął się o krok przed innymi politykami rosyjskimi, było więcej. Ale gdzieś to zawisło, pozostało w sferze zapowiedzi - podkreśla Wojciech Materski, sowietolog z Polskiej Akademii Nauki.
Jak w takim razie można traktować ówczesne słowa Miedwiediewa?
- Ja osobiście odbierałbym tamtą wypowiedź dotyczącą powrotu wraku w pierwszą rocznicę, za rzeczywistą, szczerą chęć współpracy i spełnienia tej obietnicy. Ale to nie przez niego jest sterowany cały system. Trzeba bowiem rozdzielić jego kompetencje teoretyczne od praktycznych. Miedwiediew miał w zasadzie tylko te pierwsze - twierdzi Materski.
Maszyna znajduje się w dyspozycji Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej. Rosjanie podkreślają, że jest ona dowodem również w ich śledztwie i chcieliby ją zatrzymać do końca postępowania. - Raport Anodiny nie zamyka bowiem całej sprawy. Postępowaniem zajmuje się także rosyjski wymiar sprawiedliwości. Wrak jest jednym z elementów śledztwa, które nie wiadomo, czy i kiedy się skończy - wskazuje Materski.
Polski rząd jest od wielu miesięcy krytykowany przez opozycję za to, że nie jest w stanie wpłynąć na stronę rosyjską. Od października 2010 roku wrak stoi ogrodzony na płycie lotniska Siewiernyj. Od stycznia tego roku jest dodatkowo osłonięty wiatą.