Seria wyborczych porażek nie zniechęciła Jarosława Kaczyńskiego. Jak ujawnia pismo braci Karnowskich, to właśnie prezes Prawa i Sprawiedliwości będzie kandydatem tej partii w przyszłorocznych wyborach prezydenckich.
"To Jarosław Kaczyński rzuci wyzwanie Komorowskiemu" - krzyczy tytuł okładki najnowszego numeru pisma redagowanego przez braci Karnowskich. Tygodnik zapewnia, że będzie to wielki "rewanż prezydencki" i tym razem prezes Prawa i Sprawiedliwości wygra wybory. Dla brata śp. Lecha Kaczyńskiego byłoby to pierwsze zwycięstwo w wyborach od 2005 roku. Nie licząc ostatnich starć samorządowych, ani on, ani kierowana przez niego partia nie wygrała bowiem żadnych wyborów.
Od roku większość sondaży wróży jednak szanse na przełamanie złej passy w wyborach parlamentarnych, które również powinny odbyć się w roku 2015. Powtórzy się wówczas sytuacja za roku 2005, gdy łącznie trwały kampanie przed wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi. Był to najlepszy rok w historii PiS, gdy najpierw partia wygrała starcie o parlament, a później Lech Kaczyński pokonał Donalda Tuska w walce o fotel prezydenta. To zapewne zachęca byłego premiera do postawienia wszystkiego na jedną kartę.
Nie chce, ale musi...
Nie bez znaczenia dla prezesa są na pewno także wspomnienia z kampanii prezydenckiej z roku 2010. W pierwszej turze przerywał on z Bronisławem Komorowskim o zaledwie pięć punktów procentowych. Miewał świetne wystąpienia i całkiem nieźle radził sobie w debatach. Niesiony tymi sukcesami postanowił nawet budować przyszłe kontakty międzynarodowe. Jego najbliższym sojusznikiem poza krajem był wtedy premier Wielkiej Brytanii David Cameron.
Ocieplenie wizerunku sprawiło, że podczas drugiej tury wyborów zdobył poparcie aż 46 proc. Polaków. Był to wynik o wiele lepszy od ówczesnych notowań Prawa i Sprawiedliwości. Kilkanaście miesięcy po wyborach Jarosław Kaczyński zapewniał jednak, że nigdy nie będzie już ubiegał się o fotel prezydenta.
- Nigdy nie ukrywałem, że prezydentura to nie jest mój główny cel polityczny - przekonywał. W połowie roku 2012 zaczął jednak sugerować, że i tym razem może zmienić zdanie. - Jestem pod naciskiem partii - mówił Bogdanowi Rymanowskiemu na antenie TVN24.