![[url=http://shutr.bz/1dNioUd]"Blue Monday" to bzdura. Sami możecie sobie wybrać "najbardziej depresyjny dzień roku"[/url]](https://m.natemat.pl/96a78ddb032e618f276b7a5dd13a2f79,1680,0,0,0.jpg)
Reklama.
"Blue Monday" zadebiutował w 2004 roku, kiedy psycholog dr Cliff Arnall zademonstrował światu pseudowzór, przy pomocy którego można rzekomo wskazać najbardziej depresyjny dzień roku. "Wzór" (dostępny chociażby na Wikipedii) uwzględnia tak niejasne czynniki, jak pogoda czy "niskie poziomy motywacji".
W swoich rozważaniach Arnall brał także pod uwagę czas, jaki upłynął od Bożego Narodzenia, poziom zadłużenia oraz smutek wywołany niedotrzymaniem postanowień noworocznych. Czynniki, które dla wielu ludzi nie mają żadnego znaczenia. Po przemyśleniu sprawy psycholog uznał, że najbardziej depresyjnym dniem roku jest poniedziałek wypadający w ostatnim pełnym tygodniu stycznia.
Splendoru wyliczeniom Arnalla dodawały jego związki z Uniwersytetem Cardiff. W wielu relacjach medialnych Arnall był wręcz przedstawiany jako poważny pracownik naukowy tej uczelni. Jednak, jak podkreślił dwa lata temu na łamach "Guardiana" dr Dean Burnett, Arnall prowadził tam tylko wieczorowe zajęcia, a jego przygoda z Uniwersytetem Cardiff dość szybko się zakończyła (Arnall nie pracuje tam co najmniej od 2006 roku).
Od jego wyliczeń zdystansowała się zresztą także sama uczelnia, podkreślając, że Arnall był zatrudniony w niepełnym wymiarze godzin i nie brał udziału w projektach naukowych. Co więcej, niektórzy (np. lekarz Ben Goldacre) przekonują, że "Blue Monday" powstał w jednej z agencji PR-owych. Arnall miał jedynie użyczyć jej swojego nazwiska, otrzymując w zamian pieniądze. Według tej wersji wydarzeń koncepcja najbardziej depresyjnego dnia roku była potrzebna nieistniejącej już stacji Sky Travel.