Polacy na Igrzyskach Olimpijskich. Bez sponsorów nie byłoby emocji, wzruszeń i sukcesów
Paweł Rymszewicz
23 stycznia 2014, 09:53·5 minut czytania
Publikacja artykułu: 23 stycznia 2014, 09:53
Igrzyska Olimpijskie w Soczi tuż, tuż. Nasi zawodnicy przygotowują się pełną parą. W historii Igrzysk Olimpijskich Polska zdobyła 14 medali. Przedstawiamy najpiękniejsze momenty w historii zimowych igrzysk.
Reklama.
- Mamy pierwszą olimpijską sensację. Po pierwszej kolejce skoków prowadzi Polak, Fortuna! - tak telewizyjny komentator relacjonował Igrzyska Olimpijskie w Sapporo w 1972 roku. Tamta impreza zapisała się w historii polskiego sportu dosłownie złotymi literami: był to pierwszy raz na IO, kiedy Polak zdobył złoty medal. Na najwyższym podium stanął Wojciech Fortuna.
Na pierwszy medal czekaliśmy 32 lata
Ekscytacja, jaka towarzyszy zawodom i zdobywaniu medali, nie powinna nikogo dziwić. A ci, którzy nie wierzą, powinni dać sobie szansę, bo emocji nie brakuje.
Igrzyska mają wielką magię. Dobrze zna ją najlepszy polski łyżwiarz Paweł Zygmunt. Zygmunt wystąpił na igrzyskach w Lillehammer w 1994, Nagano w 1998, Salt Lake City w 2002 i Turynie w 2006. - Na Igrzyskach występują tylko najlepsi, dla mnie za każdym razem były wielkim przeżyciem - wspomina Zygmunt.
Polacy do najlepszych należą od samego początku Igrzysk. Swoją reprezentację wystawialiśmy już w 1924 roku.
Na pierwszy medal musieliśmy trochę poczekać - do 1956 roku, gdy w Cortina d'Ampezzo Gąsienica Groń zdobył brązowy medal w kombinacji norweskiej. Później jeszcze były Elwira Seroczyńska i Helena Pilejczyk – pierwsza ze srebrnym, druga brązowym medalem z łyżwiarstwa szybkiego w 1960 roku w Squaw Valley. Ale dopiero Fortuna przywiózł do Polski złoto.
Małysz wskoczył do naszych domów!
Od tamtych zamierzchłych czasów, musieliśmy długo czekać na kolejne sukcesy naszych sportowców. Co symboliczne, w 2002 roku, równo 30 lat po skoku Fortuny, w Salt Lake City znowu była to wygrana w skokach narciarskich – tym razem Adama Małysza. Niestety, nie udało mu się wówczas powtórzyć losu Fortuny – i ostatecznie nasz skoczek wrócił z brązowym (skocznia K-90) i srebrnym (K-120) medalem. Małysz później jeszcze dwa razy powodował radość w sercach kibiców: w Vancouver w 2010 roku dwukrotnie zdobył srebrny medal.
W międzyczasie, w 2006, swoją medalową karierę rozpoczęła też jedna z najbardziej znanych dziś polskich zawodniczek narciarskich Justyna Kowalczyk. Wtedy, w Turynie, wywalczyła brąz w biegu na 30 kilometrów techniką dowolną. To był jeden z dwóch polskich medali w ogóle na tamtych Igrzyskach – drugi, srebrny, udało się zdobyć biatloniście Tomaszowi Sikorze.
Justyna Kowalczyk zdobywa medal w Turynie
Cztery lata później, gdy same Igrzyska, ale i ich popularność – choćby ze względu na rozwój mediów – były zdecydowanie inne, Polska świętowała kilka sukcesów. W Vancouver Justyna Kowalczyk pokazała, że jej poprzedni medal nie był przypadkowy – i zdobyła kolejne trzy, w tym złoto. Dwa srebrne przywiózł jeszcze Adam Małysz. I do tego dochodzi brąz łyżwiarek: Katarzyny Bachledy-Curuś, Katarzyny Woźniak i Luizy Złotkowskiej, które swoją wspaniałą formą zaskoczyły wszystkich.
Polki w biegu drużynowym
Polaków na Igrzyskach nie będzie bez sponsorów
Warto tylko podkreślić przy tym, że żaden z tych sukcesów nie byłby możliwy bez... sponsorów, o czym mówi mi Adam Krzesiński, członek zarządu Polskiego Komitetu Olimpijskiego. - Polska reprezentacja olimpijska i jej wyjazd do Soczi są finansowane tylko i wyłącznie przez sponsorów. Na ten cel nie są wykorzystywane żadne środki publiczne – podkreśla.
Sponsorzy finansują wszystko: od sprzętu, ubrań, przez cały proces przygotowania, aż do zabezpieczenia wszelkich potrzeb olimpijczyków. Podatnika to nie kosztuje nic – dodaje Krzesiński. Przy czym warto wspomnieć, że na środki dla naszych olimpijczyków składa się... bardzo wielu Polaków. Sponsorem generalnym PKOl-u jest bowiem Totalizator Sportowy, czyli LOTTO. Firma wspiera polski sport od 58 lat.
Z każdych 3 zł, przeznaczanych na loterie, 46 groszy wędruje do Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej. W ten sposób, w 2012 roku, Totalizator przeznaczył do Fundusz Rozwoju Kultury Fizycznej ponad 600 milionów złotych. Na Igrzyska składa się też kilkanaście mniejszych firm. - Nasz związek z szeroko rozumianą Ideą Olimpijską, co za tym idzie - także współpraca z PKOL, nie jest przypadkiem a konsekwentnym działaniem na rzecz rozwoju polskiego sportu. Mam nadzieję, że jest to oczywiste dla wszystkich. Chciałbym przy tej okazji z całą mocą podkreślić, że świat sportu, w tym kibice, mają w Totalizatorze Sportowym wiernych przyjaciół. Tak było i będzie powiedział prezes Totalizatora Wojciech Szpil.
Totalizator sponsoruje Polską Reprezentację Olimpijską od 1994 roku. Firma wspierała polskich olimpijczyków na igrzyskach w Lillehammer (1994), w Atlancie (1996), w Salt Lake City (2002), w Atenach (2004), w Pekinie (2008) oraz w Vancouver (2010) i Londynie (2012).
Sponsoring olimpijski
fragment tekstu PKOL
Sponsoring olimpijski nie jest zjawiskiem nowym. Współpraca międzynarodowego ruchu olimpijskiego z jego partnerami marketingowymi datuje się od V Igrzysk w Amsterdamie (1928 rok). Największą jednak dynamikę osiągnął on w ostatnim dwudziestoleciu. Stanowi on o potędze i niezależności sportu olimpijskiego. Jego podstawowymi celami są:
Zapewnienie ruchowi olimpijskiemu stabilnej niezależności finansowej i możliwości jego rozwoju,
Stworzenie ciągłego, długofalowego programu marketingowego,
Zapewnienie wszystkim na świecie bezpłatnego dostępu do transmisji telewizyjnych z Igrzysk Olimpijskich,
Przeciwdziałanie niekontrolowanej komercjalizacji Igrzysk i zachowanie równości wnikającej z dekalogu olimpijskiego,
Podkreślenie znaczenia wsparcia udzielanego przez partnerów marketingowych dla promocji olimpizmu i ideałów olimpijskich
Nawet bez medalu jesteśmy najlepsi
Niektórzy bagatelizują te dokonania, mówiąc, że medali i tak mamy niewiele, a do Amerykanów to dopiero nam daleko. Ale prawda jest taka, że z naszej reprezentacji olimpijskiej powinniśmy być zawsze, z sukcesami czy bez, dumni. Dlaczego?
- Dzisiaj zakwalifikowanie się tam to wielka sztuka. Od dawna już nie jest tak, że kto chce, to jedzie. Na Igrzyska dostają się tylko najlepsi z najlepszych, a kwalifikacje są często trudniejsze niż nawet mistrzostwa świata – mówi mi Adam Krzesiński. - Oczywiste jest, że wśród tych najlepszych ktoś musi być pierwszy, a ktoś ostatni. Ale nawet zajęcie ostatniego miejsca to na swój sposób sukces, bo to ostatnie miejsce wśród ścisłej czołówki – wskazuje nasz rozmówca.
Docenić polskich sportowców należy tym bardziej, że przygotowania do Igrzysk to długi i męczący proces – który wcale nie gwarantuje, że ostatecznie pojedzie się na same Igrzyska. - Zawodnik, który przygotowuje się do najważniejsze imprezy sportowej, robi to cały czas, przez 4 lata – wskazuje Paweł Zygmunt, wybitny polski łyżwiarz, działacz PKOL. Nasz rozmówca wyjaśnia, że teraz zawodnicy są już skupieni praktycznie tylko na olimpiadzie. I nawet jeśli są w tym czasie jakieś inne zawody, to wiadomo, że forma na IO jest najważniejsza – ma być najwyższa.
Igrzyska Olimpijskie są najważniejszym i największym wydarzeniem sportowym na świecie. Przygotowanie do nich zaczynają się dużo przed nimi. To oczywiste. Zaczyna się od infrastruktury. Młodzi sportowcy muszą mieć gdzie ćwiczyć. Dopiero potem można mieć nadzieję na sukcesy. Czasem te najpiękniejsze, bo olimpijskie. I tu, na tym początkowym etapie, także nie będzie sukcesów bez sponsorów. Gracze Lotto i inne loterie dokładają się do budowy setek hal sportowych, bieżni, basenów, sztucznych lodowisk, torów wioślarskich, kortów tenisowych i innych obiektów sportowych. Totalizator Sportowy jest jedyną firmą powołaną do wspierania sportu. Mało kto wie, ale to dzięki pieniądzom z Totalizatora powstała część obiektów Centralnego Ośrodka Sportu i Akademii Wychowania Fizycznego. Także dzięki tym środkom udało się wyremontować i przebudować trasy narciarskie i biegowe w Zakopanem (prawie 2 mln złotych), zbudować instalację sztucznego mrożenia rozbiegu i i trybun ziemnych na Wielkiej Krokwi (ponad 1 milion złotych), czy wyremontować zaplecze skoczni w Szczyrku.
Igrzyska to emocje
- Kiedy jest się tam pierwszy raz, to szok, coś nieprawdopodobnego. Amerykanie mówią o tym "olympic dream", chociaż prawda jest taka, że żadnego dream często nie ma – dodaje Zygmunt. Jak wyjaśnia, wielu sportowców jedzie na IO mając świadomość, że o medal będzie bardzo trudno, że są silniejsi. Ale i tak jest to wielkie przeżycie, nieporównywalne do niczego innego.
- Trudno to przekazać, ale dźwięki, zapach na obiekcie, klimat, to wszystko jest inne, specyficzne i niesie ze sobą bardzo duży ładunek emocjonalny – opowiada mój rozmówca. Przy czym emocji nie brakuje również widzom – nie raz i nie dwa na Igrzyskach zdarzały się rzeczy, które nawet filozofom się nie śniły.
Polskie łyżwiarki z medalem. "Nigdy tego nie zapomnę"
Tak jak w Vancouver w 2010 roku w biegu łyżwiarskim. Wtedy Katarzyna Bachleda-Curuś, Katarzyna Woźniak, Luiza Złotkowska zdobyły brąz, a emocje przy ich wygranej sięgały zenitu, bo "nikt na nie nie stawiał". Paweł Zygmunt mówi, że cieszył się wtedy "jak dziecko". Najlepiej oddaje to relacja radiowa z tamtego wyścigu:
Ten moment wspomina też Adam Krzesiński z PKOl: - Nigdy nie zapomnę, jak w Vancouver nasze łyżwiarki zdobyły brązowy medal. To były zawodniczki, o których nikt oprócz kilku specjalistów nawet by nie pomyślał. A one nieoczekiwanie zdobyły brąz. To jest całe piękno sportu.