Życie i status emerytowanej gwiazdy sportu kosztuje ponad milion złotych rocznie, dlatego Robert Lewandowski i jego doradcy biznesowi będą musieli wymyślić coś lepszego niż inwestycja w portale dla szafiarek. Boniek ma farmy wiatrowe, Tomasz Iwan, pensjonat, dyskotekę i restaurację w Zakopanem, a Kuba Błaszczykowski z Jerzym Brzęczkiem leją piwo w pubie.
Lista przedsięwzięć, z którymi Lewandowski łączy swoją przyszłość jako udziałowiec funduszu Protos, może rozczarować. Program lojalnościowy Kekemeke, to kalka Freebee, Michała Niemczyckiego o którym niedawno pisaliśmy. Allani.pl – to portal, którego użytkowniczki codziennie publikują najciekawsze modowe stylizacje. Tyle, że te branżę opanowały już z sukcesem szafiarki z Kasią Tusk i Julią Kuczyńską na czele. Trudno powiedzieć, który z pozostałych serwisów mógłby się zmienić we wschodząca gwiazdę internetu, dając w przyszłości milionowe profity.
Dzięki kontraktowi z Bayernem Robert Lewandowski w cztery lata będzie mógł zarobić w sumie 180 mln zł. Jeśli nie wyda wszystkiego, mógłby wskoczyć na listę najbogatszych Polaków. Czy za 10-15 lat zobaczymy go wśród rekinów polskiej giełdy? Historia przypomina zarówno o gwiazdach, które tak jak Mike Tyson rozpuściły swoje miliony aż do ostatniego centa, jak i zapobiegliwych mistrzach, którzy dzięki pieniądzom zarobionym w sporcie trafili do ekstraklasy biznesu.
O przejściu na piłkarską emeryturę Tomasz Iwan, kiedyś zawodnika Lecha Poznań powiedział, że to jeden z najtrudniejszych momentów kariery: - Większość piłkarzy długo szuka sobie zajęcia odpowiedniego na resztę życia. A ci którzy nie znajdą pomysłu na siebie są skazani na zawód trenera - mówi w wywiadzie dla serwisu Businessandbeauty.pl
43-letni Iwan, część pieniędzy jakie zarobił jako gwiazda ligi holenderskiej, zainwestował w Zakopanem. Jest właścicielem pensjonatu, dyskoteki a także restauracji przy Krupówkach. Największy biznes Iwana to agencja eventowa MyPlace – udziałowcem i prezesem jest Adam Górko. Organizuje ona między innymi gale i konferencje na zlecenie firmy PZU. Współpracowała przy ubiegłorocznej edycji Maratonu Warszawskiego. Rocznie ma 11 mln złotych przychodów i prawie 800 tys. zysku na czysto.
W branży rozrywkowo-gastronomicznej inwestują Kuba Błaszczykowski i Jerzy Brzęczek, którzy w Opolu otworzyli centrum Kubatura. Można tam pograć w kręgle, napić się piwa w pubie albo potańczyć w klubie muzycznym. Czy będą z tego duże pieniądze? Trudno powiedzieć, biznes ma dopiero 4 miesiące.
Boniek: Przeminęło z wiatrem
Przez kila lat los skazańca-trenera zagrażał Zbigniewowi Bońkowi. Po zakończeniu kariery w klubie AS Roma bez powodzenia trenował we Włoszech dwie drużyny, z którymi spadał do niższych lig. Kiedy słynny Zibi obejmował stanowisko prezesa PZPN, mówiło się, że to milioner, który z wprawą biznesmena pokieruje organizacją.
We Włoszech zainwestował w elitarny klub tenisowy Parioli, stadninę koni wyścigowych, restauracje i firmę deweloperską. Boniek nie chce jednak o tym opowiadać. Więcej wiadomo o jego interesach w Polsce. W 2006 roku założył spółkę BonOil, która w Kedzierzynie Koźlu miała zająć się produkcją biokomponentów do paliw. Z biznesu zbudowanego pod ustawę o obowiązkowych biopaliwach niewiele wyszło. Spółka od lat notuje po kilkadziesiąt tys. złotych straty.
Od kilku lat Zbigniewowi Bońkowi pieniądze ma przynieść wiatr napędzający śmigła wiatraków firmy Bonwind. Buduje ona farmy wiatrowe w Kamienicy, Łyszkowicach i Lipnie w woj. łódzkim. Problem jednak w tym, że mieszkańcy Lipna w referendum opowiedzieli się przeciwko inwestycji, skutecznie ją blokując. Oby nie skończyło się jak z duńskimi piłkarzami z którzy utopili miliony euro na inwestycjach w niemieckie farmy wiatrowe.
Bokser z puszką
O tym, że fortuny zarobione na boisku, korcie czy ringu sportowców bywają nietrwałe przekonuje historia Dariusza Michalczewskiego, wielokrotnego mistrza świata wagi półciężkiej. Tajemnicą poliszynela było, że z 80 mln zł, jakie Michalczewski zarobił na ringu, zostało niewiele. Dlatego bokser tak desperacko walczył w sądzie z biznesmenem Wiesławem Włodarskim właścicielem firmy Food Care o pieniądze. Przed kilkoma laty, gdy produkowali napój energetyczny Tiger, działka boksera sięgała nawet 6 mln złotych rocznie.
W 2010 roku biznesmen próbował przejąć prawo do marki, zaprzestał dzielenia się zyskiem i tak doszło do konfliktu. Kiedy we wrześniu ubiegłego roku sąd ogłosił, że Michalczewski ma prawo do 10 mln zł odszkodowania bokser, był najszczęśliwszym człowiekiem w Polsce. - Dla Darka ten wyrok to finansowe być albo nie być - mówi współpracownik boksera.
Życie na bogato i status emerytowanej gwiazdy sportu może kosztować Michalczewskiego milion złotych rocznie. Zimą lansuje się w ulubionej futrzanej kurtce od Prady za prawie 10 tys. zł. Wchodząc do butiku z partnerką zostawia nawet 20-30 tysięcy złotych. Jeździ Porsche Cayenne, zaś dalsze dystanse pokonuje samolotem lub wynajętą na godziny powietrzną taksówką. Jeśli wyjeżdża do Warszawym to nocuje tylko w hotelu Hyatt – w apartamencie za ponad tysiąc złotych na dobę.
Fortunę wydaje też na jedzenie. Kiedy do apartamentu Michalczewskiego w Gdyni weszła ekipa MTV Cribs, programu pokazującego jak żyją celebryci, bokser zaprezentował swoją pustą lodówkę. - Nie chce mi się przygotowywać jedzenia. Jadam tylko na mieście – powiedział. Nawet żeby zjeść śniadanie, schodzi do restauracji na parterze apartamentowca. Pytany o to, ile wydaje na życie, Dariusz Michalczewski, mówi, że w ogóle nie liczy pieniędzy. - Zajmują się tym moi przyjaciele. Oni pilnują abym nie wydawał więcej niż wynoszą miesięczne wpływy z biznesów, które pracują na moje konto – dodaje.
Michalczewski zarabia na napoju energetycznym Tiger, produkowanym przez giganta spożywczego firmę Maspex z Wadowic. W ubiegłym roku bezskutecznie próbował wejść na rynek perfum. Podobne do puszek Tigera perfumy pojawiły się w drogeriach HeBe, ale po paru miesiącach zniknęły z półek. Michalczewski jest też właścicielem klubu fitness Tiger Gym w gdańskim Centrum Handlowym Manhattan.
Kolarz wśród najbogatszych Polaków
Spośród byłych mistrzów autentyczne imperium biznesowe stworzył Dariusz Miłek. Ten były kolarz od 13. roku życia ścigał się w Górniku Polkowice. Wygrał ponad sto wyścigów, a w 1992 r. został wicemistrzem Polski seniorów. Dziś Miłek jest bardziej znany jako prezes i główny akcjonariusz największego sprzedawcy butów w Polsce - firmy CCC. Jego majątek wyceny jest na 2,3 mld zł.
- Byłem dobrym sprinterem, często startowałem w zagranicznych wyścigach i polowałem na lotne premie, za które dostawało się po kilkaset dolarów, funtów czy marek - wspomina.Nagrody w twardej walucie stały się zalążkiem jego kapitału biznesowego. Kupował za nie towar, m.in magnetowidy i ubrania, które osobiście sprzedawał później na targowisku w Lubinie.
Biznes wciągnął go na dobre. Zaczął sprzedawać tanie buty, najpierw z leżaka, potem otworzył hurtownię, rozwijał sieć sprzedaży, aż wreszcie zainwestował w fabrykę butów. Tak powstała największa firma obuwnicza w Polsce. Po latach wrócił na stare targowisko w Lubinie, już jako miliarder. Kupił działkę i wybudował centrum handlowe Cuprum Arena. Inwestuje w podobne obiekty w Olsztynie, Inowrocławiu.
Zasada starego mistrza
Wielu sportowców marzy o takiej emeryturze jaką ma 84-letni Sobiesław Zasada, trzykrotny rajdowy mistrz Europy w latach 60' i 70'. Ze sportu do biznesu przeszedł, zostając importerem i generalnym przedstawicielem Mercedesa. Dlaczego on? Miał na to wpływ incydent podczas rajdu Londyn-Sydney w 1977 roku. Zasada pewnie zmierzał do mety na jednym z czołowych miejsc. Drogę zajechał mu wówczas wóz techniczny ekipy mercedesa, kierowca dał po gazie, a kamienie spod kół wybiły reflektory w aucie Polaka, zmuszając go do wycofania się. Niesportowe zachowanie było komentowane w prasie, wreszcie sami menedżerowi koncernu czuli się zobowiązani jakoś wynagrodzić szkody. Kiedy po latach sportowiec chciał otworzyć biznes samochodowy, powołał się na stare znajomości.
Po latach uprawiania sportu 84-latek wciąż cieszy się dobrym zdrowiem i kondycją. Zimą szusuje na stokach góry Stóg Izerski w Świeradowie Zdroju, gdzie zainwestował w stację narciarską. Równie często można go zobaczyć, w którymś z portów na Morzu Śródziemnym. Jako właściciel pełnomorskiego katamaranu wyprawia się a to na Karaiby, a to na Seszele.