Screen z teledysku zespołu Kamp! do piosenki "Melt"
Screen z teledysku zespołu Kamp! do piosenki "Melt" YouTube

Przed kilkoma dniami moją uwagę na Facebooku przyciągnął post, który został opublikowany przez Adama Zasadę, zaprzyjaźnionego DJ-a i producenta, o treści: „Nie ma to jak ukraść polski klip i wrzucić na VEVO.” Zabrzmiało groźnie.

REKLAMA
Tak mocne słowo jak „kradzież”, zostało użyte w odniesieniu do nowego teledysku popularnego angielskiego zespołu o nazwie Bombay Bicycle Club, grającego szeroko pojętą muzykę indie. Klip do piosenki pod tytułem „Luna”, został opublikowany na początku stycznia. Ukazuje on grupę dziewcząt przygotowujących się do wejścia do basenu, a później wykonujących w wodzie układ taneczny w rytm utworu Brytyjczyków.
Dokładnie to samo dzieje się w teledysku Kamp! do piosenki „Melt”, z tą różnicą, że preludium do „wodnego tańca” trwa znacznie dłużej. Dziewczęta przemierzają niedostępny dla zwiedzających korytarz w Pałacu Kultury, korzystają z szatni, biorą prysznic. Reżyser z upodobaniem stosuje zwolnienia oraz bliskie ujęcia melancholijnych twarzy dziewczyn, czego nie ma w teledysku Bombay Bicycle Club. Mimo to, łatwo zauważyć pomiędzy nimi podobieństwo, którego skalę możecie ocenić sami:


"Melt" kontra "Luna"
Moment publikacji teledysków na YouTube dzieli około roku, jednak dużo popularniejszy Bombay Bicycle Club w zaledwie trzy tygodnie znacznie przegonił Kamp!, jeżeli chodzi o liczbę wyświetleń (424 000 kontra 362 000).
Mimo to, Kamp! w żadnym wypadku nie jest kapelą „znikąd”. Od lat posiada ugruntowaną pozycję na polskim rynku muzycznym. Jako jedni z pierwszych grali nad Wisłą electro pop i chill-wave dla szerokiej publiczności. Ich długo odkładany debiut, wydany pod koniec 2012 roku, był jedną z najbardziej wyczekiwanych polskich płyt w ostatnich latach, a muzycy z zespołu gościli na scenach wszystkich największych festiwali w naszym kraju.
Wyjadanie z miski
Zdania na temat tego, czy ktoś celowo skopiował teledysk myśląc (oczywiście niezgodnie z prawdą), że to jedynie dzieło mało znanego zespołu z Europy Środkowej, czy był to przypadek, są mocno podzielone. Tak samo różne są opinie o domniemanym plagiacie: jedni są wściekli, a inni się... cieszą.
Weronika Rodowicz, jedna z dziewczyn grających w teledysku Kamp!, zapytana o swoją reakcje na klip Anglików, mówi: – Raczej się uśmiechnęłam, myśląc że to zabawne, iż nasz teledysk cały czas żyje. Wcześniej mój kolega oglądając klip Tomka wpadł na to, żeby fotografować pomieszczenia w Pałacu Kultury, które normalnie są zamknięte na sto spustów (jak właśnie basen, na którym był kręcony teledysk do "Melt"). A teraz plagiat. To trochę niesprawiedliwe, ale myślę, że świadczy jakimś kroku do przodu. Oczywiście naszym, nie ich. Polska będzie teraz karmić, a nie wyjadać z miski – Weronika kończy mocnymi słowami.
Plagiat?
Nie wiadomo, czy autorzy teledysku wstąpią na drogę prawną, lecz gdyby dzieło Bombay Bicycle Club faktycznie okazało się nieprzypadkową kopią polskiego klipu, trudno byłoby pozostawić tę sprawę bez żadnej reakcji. – Należałoby ocenić przede wszystkim, czy w jednym teledysku doszło do wykorzystania materiału z drugiego, na ile twórczo przetworzono ewentualnie wykorzystane materiały, czy mamy do czynienia wyłącznie z inspiracją, czy opracowaniem cudzego teledysku – twierdzi Adrian Zwoliński, współpracownik kancelarii prawnych i publicysta, do którego zainteresowań należą zagadnienia związane z prawem autorskim.
Twórczość równoległa w globalnej wiosce
Z drugiej strony, mój rozmówca przypomina, że historia i orzecznictwo zna przypadki, wcale nierzadkie, twórczości równoległej, czyli sytuacji, w której mniej więcej w tym samym czasie dwóch twórców tworzy bardzo podobny, albo wręcz identyczny utwór. – Żyjemy w globalnej wiosce, nasze inspiracje artystyczne są coraz bardziej zbliżone, chociażby ja i moi znajomi z Japonii oglądamy te same seriale, czytamy te same książki, słuchamy tej samej muzyki – twierdzi Adrian Zwoliński.
Do przykładów twórczości równoległej należy chociażby fotografia Thomasa Rousseta, przedstawiająca jajko w imadle. Autor został posądzony przez Krzysztofa Bednarskiego, twórcę podobnej pracy o plagiat, jednak prawnicy uznali, że artyści zainspirowali się tymi samymi, łatwo dostępnymi przedmiotami i zarzut oddalono.
Bardziej spektakularnym przejawem twórczości równoległej jest historia dwóch noblistów uhonorowanych w 2013 roku nagrodą z dziedziny fizyki, czyli Francoisa Englerta i Petera Higgsa. Naukowcy niezależnie od siebie opublikowali w 1964 roku prace, w których postulowali istnienie pola sprawiające, że cząstki elementarne mają masę.
Szkoda czasu
Pablo Krzosek, producent teledysku zespołu Kamp!, podziela opinię Adriana Zwolińskiego - Przede wszystkim trzeba pamiętać, że mimo tego, iż mamy internet i dostęp do tej samej jego zawartości w nawet najmniejszym zakątku świata, to przecież nie wszyscy widzieli każdy teledysk, jaki kiedykolwiek powstał. Mimo że dzięki reżyserowi, Tomkowi Goldbaum-Wlazińskiemu, nasz klip był pokazywany na wielu przeglądach i festiwalach, co może zwiększać szansę, że ekipa realizująca teledysk Bombay Bicycle Club go widziała, to można przyjąć również, że nigdy go nie oglądali - racjonalnie stwierdza producent.
- Nie mam pojęcia czy nastąpił plagiat, mimo że teledyski są faktycznie podobne. Jednak według mnie, nie ma sensu się oburzać. Myślę, że członkowie Kamp! również potraktowaliby tę sytuację z przymrużeniem oka. Nawet nie wiem, czy widzieli "Lunę", w tej chwili są w trasie koncertowej - mówi Pablo Krzosek. - Są zajęci swoją muzyką, którą wypieszczają w najmniejszym szczególe i traktują jak swoje dziecko. To na niej im głównie zależy. Teledysk to tylko dodatek.