Im bliżej wyborów do Parlamentu Europejskiego, tym bardziej prawdopodobne, że to partia Jarosława Kaczyńskiego wyjdzie z tej wojny o mandaty zwycięsko i przerwie niechlubną serię sześciu wyborczych porażek z rzędu. – Tak dobrej sytuacji PiS nie miało od dawna – przekonuje naTemat politolog dr Rafał Chwedoruk. I są na to dowody!
Najbardziej ewidentny zwiastun zwycięstwa PiS w wyborach do PE to ten ze słupków poparcia dla partii politycznych. Jedynie ostatni sondaż zlecony przez "Newsweek" wskazał, że PO prowadzi z PiS 2 punktami procentowymi, ale wszystkie inne, i to od dobrych kilku miesięcy, potwierdzają stabilną przewagę partii Kaczyńskiego nad Platformą.
Najnowszy sondaż CBOS pokazuje co prawda, że strata PO wynosi ledwie 2 punkty, ale już z badania TNS Polska wynika, że PiS ma aż 10 pp. zapasu nad rywalem i dziś wygrałoby wybory z wynikiem 32 proc. poparcia.
2. Sekta górą
W odniesieniu do wyborców PiS określenia "sekta Kaczyńskiego" używa się raczej w negatywnym kontekście, ale paradoksalnie to jedna z najmocniejszych stron tej partii. Właśnie ta "sekta" może zapewnić jej wygraną.
– W porównaniu do pierwszej dekady XXI wieku kompletnie zmienił się paradygmat polskiej polityki. W wielu poprzednich kampaniach decydującą rolę grała umiejętność odwołania się do jak najszerszego kręgu wyborców. Dziś, pewnie głównie za sprawą kryzysu, walka o zwycięstwo to walka o mobilizację żelaznych elektoratów. PiS jest w tej materii główną siłą polskiej polityki – tłumaczy dr Rafał Chwedoruk.
– Jeśli wziąć pod uwagę tych wyborców, którzy dziś deklarują, że na 100 proc. pójdą głosować, to PiS bije wszystkich na głowę – podkreśla.
3. Chłop z Kaczyńskim
Wiele wskazuje na to, że jedną z kluczowych bitew w wojnie o stanowiska w Parlamencie Europejskim, będzie dla PiS ta z Polskim Stronnictwem Ludowym. Stawką są głosy rolników i mieszkańców wsi. Wydarzenia ostatnich tygodni dobrze pokazują, jak prezesowi Kaczyńskiemu zależy na poparciu tej części społeczeństwa. Kilka dni temu przekonywał, że "tylko PiS broni interesów polskiej wsi" i przypuścił atak na "ludowców", którym zarzucił zdradę interesów rolników. Co więcej, uczestniczył w obchodach 140. rocznicy urodzin Wincentego Witosa.
– Wyborcy PSL są bardzo podobni do wyborców PiS. Jeśli wyłączyć kwestie historyczne, to nie dzieli ich niemal nic. Jeśli PSL ma tracić poparcie, to właśnie na rzecz partii Kaczyńskiego, która wyczerpała swoje zasoby wyborcze i której ostatnią rezerwą jest właśnie elektorat "ludowców". Ta walka rozegra się na pewno i jeśli PiS wygra, to PSL po prostu przestanie funkcjonować, bo spadnie poniżej próg wyborczy – analizuje Chwedoruk.
4. Gowin ugryzie Platformę
Trudno mówić o realnej konkurencji dla Kaczyńskiego na prawicy, ale jeśli już kogoś trzeba byłoby wskazać, to pewnie Jarosława Gowina, którego nowa partia zadebiutuje w wyborach do PE. Chwedoruk nie przypuszcza, by start byłego ministra sprawiedliwości był zagrożeniem dla PO czy PiS, ale w wypowiedziach niektórych politologów pojawia się hipoteza, że jeśli w ogóle, to właśnie Platformie Gowin może uszczknąć parę głosów.
Dr Bartłomiej Biskup jakiś czas temu w wywiadzie dla "Niezależnej" spekulował, że może okazać się on "kołem ratunkowym" dla konserwatywnych wyborców PO. Idąc tym tropem rzeczywiście można dojść do wniosku, że dla wyborców PiS Gowin byłby zbyt liberalny gospodarczo, a więc Kaczyński może spać spokojnie. Pytanie tylko, ilu "wojujących" konserwatystów zostało przy Platformie?
5. Wkurzenie na Tuska
Niebagatalne, a może nawet decydujące znaczenie, będzie miało dla PiS-u to, jak Polacy oceniają rząd Tuska. Według TNS OBOP w styczniu aż 70 proc. obywateli wyraża się o nim negatywnie, a tylko 21 proc. znajduje powody do pochwał. – Obserwujemy wyraźne zniechęcenie do polityki różnych grup obywateli, a to znów będzie działało na korzyść PiS jako partii o zdyscyplinowanych wyborcach – mówi Chwedoruk.
Kaczyński i spółka będą więc kibicowali premierowi, by przydarzyło się mu jak najwięcej historii takich jak ta z "sorry, taki mamy klimat" wicepremier Bieńkowskiej. Z drugiej jednak strony ostatnia analiza CBOS dowiodła, że nastroje mamy w kraju najlepsze od listopada 2012 roku. I to niesie za sobą bardzo poważne dla PiS ryzyko: jeśli wyborcy przestaną obawiać się bezrobocia, zaczną bać się Kaczyńskiego.