Rząd Norwegii chce, by za granicę wyciekało mniej pieniędzy pochodzących z pomocy społecznej. Na zdjęciu: Bergen
Rząd Norwegii chce, by za granicę wyciekało mniej pieniędzy pochodzących z pomocy społecznej. Na zdjęciu: Bergen Fot. Joe Stump / http://www.flickr.com/photos/joestump/3701634256/ CC BY

Norweski rząd przymierza się do podjęcia kroków, które ograniczą zjawisko wysyłania za granicę środków pochodzących z pomocy społecznej. Zwolennikiem walki z wywożeniem "socjalnych" pieniędzy jest m.in. minister pracy Robert Eriksson. Nowe regulacje dotknęłyby imigrantów, ale to nie oni byliby głównymi poszkodowanymi. Najwięcej środków "eksportują" bowiem emeryci, którzy jesień życia spędzają poza ojczyzną.

REKLAMA
Eriksson, jak podaje "Dziennik Gazeta Prawna", poparł niedawno pomysł zakładający uzależnienie wysokości pomocy socjalnej od wysokości kosztów utrzymania w państwie, do którego środki te mają zostać wysłane. Takie rozwiązanie byłoby możliwe do wprowadzenia, ponieważ osoby wnoszące o przyznanie świadczeń muszą poinformować urzędników, że planują przetransferować je za granicę (o ile mają taki zamiar).
Według ministra pracy z Norwegii wysyła się obecnie 7,5 mld koron rocznie (ponad 3,5 mld zł). Wcześniej podobne komentarze wygłaszał poprzedni premier Norwegii Jens Stoltenberg. – Coraz mniej się opłaca pracować. Przedłużanie takiej praktyki prowadzi do zwiększenia eksportu zasiłków, ponieważ ich poziom jest wyższy niż minimalne wynagrodzenie w Polsce – mówił Stoltenberg.
Tymczasem z rządowych danych, na które powołał się tabloid "Dagens Naringsliv", wynika, że 90 procent wysyłanych za granicę środków trafia do samych Norwegów. Są to głównie emeryci, którzy mieszkają poza ojczyzną. Te same dane pokazują, że w 2012 roku "socjalne" pieniądze wysyłało do ojczyzny zaledwie 418 imigrantów z Polski.


źródło: GazetaPrawna.pl