Premier Węgier Viktor Orban jest przez polską prawicę kreowany na prawdziwego patriotę i wielkiego bohatera swojego kraju. Teraz okazuje się, że jeden z najbliższych współpracowników Orbana to stary przyjaciel Moskwy, a inni jego współpracownicy chcą zdecydowanego zbliżenia z potężną Rosją zamiast z Unią Europejską. Czy to wystarczający powód, żeby polska prawica przestała uważać Orbana za politycznego idola?
Całkiem niedawno Węgry podpisały z Rosją umowę o Paks – elektrowni atomowej. Dla wielu osób było to spore zaskoczenie, bo przecież Viktor Orban i jego partia Fidesz są mocno nacjonalistyczni i patriotyczni, a Węgry, tak jak i Polska, raptem 20 lat temu odzyskały swoje państwo. Jednak dla tych, którzy dokładnie śledzą poczynania Fideszu i Orbana, nie było w tym żadnego zaskoczenia.
Jeśli zagłębić się w Orbana i jego środowisko, widać, że jego najbliższym współpracownikom do Wielkiej Rosji jest całkiem blisko. Ba – niektórzy uważają, że to jedyny słuszny kierunek rozwoju Węgier.
Były sekretarz partii komunistycznej
Wystarczy spojrzeć na kariery niektórych polityków partii Orbana. Andras Bencsik to były sekretarz partii komunistycznej Węgier (Węgierska Socjalistyczna Partia Robotnicza) za czasów ZSRR, obecnie – jeden z najbliższych współpracowników premiera Węgier. Organizuje słynne „Marsze Pokoju” popierające rząd, przez opozycjonistów nazywane „marszami nienawiści”. Chociaż komunistą już nie jest, to najwyraźniej tęskni za czasami, kiedy Rosja panowała na Węgrzech.
20 stycznia Bencsik zamieścił na Facebooku wpis, w którym krytykuje USA i chwali Rosję. Jak podkreśla, Stany dzisiaj „przejęły rolę ZSRR”, tylko że „nie wysyłają ambasadorów”, a „aroganckich gubernatorów i komisarzy”, którzy mają „ujarzmiać kraj”.
„Ich (amerykańskich wysłanników – red.) zadaniem jest wmówić prostym ludziom jakie mają wieść życie: rachunki, pieniądze i marihuana. W porównaniu do nich Rosja to dom tolerancji” – podkreśla Bencsik.
To nie pierwszy taki występ Bencsika. W maju 2008 roku mówił on:
Bencsika cytował później, między innymi, prof. Andras Gollner z kanadyjsko-węgierskiej organizacji wspierającej demokrację. Gollner wspomniał go w swoim proteście przeciwko wspomnianym Marszom Pokoju.
Miliarder, który kontroluje media
Blisko Moskwy jest też inny organizator Marszów: Gabor Szeles. To węgierski miliarder, który wielkich pieniędzy dorobił się jeszcze... za czasów ZSRR. Szeles jest jednocześnie jednym z najbardziej wpływowych ludzi w bliskim otoczeniu Orbana. Jego media, czyli telewizja Echo i prawicowy dziennik Magyar Hírlap, jawnie wspierają Orbana i ostro atakują Zachód, szczególnie USA i Unię Europejską.
Tym jednak, co w Szelesie najciekawsze, jest jego historia biznesowa. W 1985 roku założył firmę komputerową Muszertechnika, która szybko stała się potentatem na Węgrzech w dziedzinie nowych technologii. Warto przypomnieć, że wówczas obowiązywał tzw. COCOM – czyli inicjatywa 17 państw Zachodu (m.in. Japonia, USA, państwa Europy Zachodniej, Australia), zgodnie z którą zakazany był eksport technologii „podwójnego zastosowania”. Chodziło oczywiście o technologie mogące mieć – oprócz zwykłego – zastosowanie militarne. W tamtym czasie Szeles rozwinął Muszertechnikę tak, że w 1990 roku miała obroty rzędu 80, a rok później – około 100 milionów dolarów.
Zarobił miliony, kupił rosyjską firmę
Jak dokonał takiego cudu? W 1981 roku Szeles stworzył grupę ludzi, która pożyczała sprzęt od państwowej spółki i po nocach produkowali prostą elektronikę „na specjalne zamówienie” – jak opisywał to w swojej książce Andrzej Koźmiński. Dziesięć lat potem, w 1991, Muszertechnika miała już swoje przedstawicielstwa w: USA, Szwajcarii, Niemczech, Włoszech czy Kuwejcie. Węgierscy blogerzy i opozycja, opisując fenomen Muszertechniki, wskazują, że stworzenie firmy – nawet w czasie, kiedy ZSRR się rozpadał – obracającej milionami dolarów, nie mogło odbywać się bez udziału lub przynajmniej kontroli Moskwy i służb specjalnych.
Dzięki zarobionym pieniądzom Gabor Szeles mógł kupić w 1992 roku Videoton – węgierskiego producenta telewizorów. Po przejęciu firmy obiecał jej pracownikom – bojącym się o zatrudnienie w zmieniających się warunkach politycznych, a Videoton był typowym komunistycznym gigantem na glinianych nogach – że „podbije rosyjski rynek militarny”. Ba – że nawet będzie sprzedawał sprzęt Amerykanom. Podkreślał wówczas, że już ma zamówienie z Rosji na 50 tysięcy telewizorów. Później jeszcze Szeles przejął rosyjską firmę, która produkowała słynne autobusy Ikarus.
Stąd też podejrzenia, że Szeles od zawsze miał dobre kontakty z Rosją, a szybkie wyprowadzenie małej firmy na wielomilionowe obroty, podczas gdy wciąż istniało ZSRR, zdaje się to potwierdzać. Obecność takiej osoby w bliskim otoczeniu Orbana wcale nie powinno dziwić – bo w Fideszu znajduje się sporo byłych komunistów, nawet z najwyższych szczebli władzy, jak Andras Bencsik.
Kaczyński jak Orban? Raczej nie
Polska prawica zdaje się jednak nie dostrzegać tego, że Viktor Orban i jego ludzie wcale nie są tacy święci, jak się wydaje. O ile można chwalić jego patriotyzm i silny nacjonalizm – choć same działania Orbana budzą spore wątpliwości – to trudno nie zauważyć, że Węgry są coraz bliżej Rosji, a koledzy Orbana popychają go na Wschód, a nie Zachód. Polska prawica często podkreśla, że Polsce przydałby się taki Orban, czasem porównuje się do niego Jarosława Kaczyńskiego.
Wątpliwe jednak, by Kaczyński kiedykolwiek chciał zbliżać nas do Rosji albo tolerowałby w swoim najbliższym otoczeniu byłego sekretarza partii komunistycznej. O biznesmenach, którzy dorobili się majątku w niejasnych okolicznościach jeszcze za ZSRR, nie trzeba nawet wspominać. Kaczyński niecałe pół roku temu mówił z pogardą, że w Polsce „biznes to przystań ludzi PRL”. Co by powiedział o Gaborze Szelesie?
Były sekretarz węgierskiej partii komunistycznej, obecnie jeden z wspólników Orbana
Rosja wreszcie zamknęła chaotyczny okres XX wieku i zapoczątkowała jasno wytyczoną, wspólnie osiągniętą ścieżkę w kierunku rosyjskiego interesu narodowego. Ścieżkę opartą na tradycji, wierze i sile. W bardzo krótkim czasie, Putin i Miedwiediew będą decydować o losach światowej historii.