Środowisko dziennikarskie zgodnie krytykuje Jarosława Gugałę za koncert, jaki dał z zespołem na urodzinach żony ministra finansów Mateusza Szczurka. - Dziennikarze nie powinni przyjmować prywatnych zaproszeń - powiedział miesięcznikowi "Press" Andrzej Morozowski z TVN24. Podobnie uważają inni pytani przez branżowy serwis pracownicy i znawcy mediów.
Serwis internetowy "Press" poprosił o opinię medioznawcę Wiesława Godzica, Andrzeja Morozowskiego, Katarzynę Kolendę Zaleską i Romana Osicę. Katarzyna Kolenda - Zaleska wyraziła najbardziej ostrożną opinię, przyznając że przyjęcie zaproszenia od polityka było "ryzykowne". Inni rozmówcy "Press" są dużo ostrzejsi w ocenie.
Profesor Godzic stwierdził, że decyzja Jarosława Gugały jest "niezrozumiała i niefortunna", bo dziennikarze nie powinni mieć pozazawodowych kontaktów z politykami. W tym przypadku, przypomnijmy, chodzi nie tylko o kontakt, ale także zarobek. Zespół, w którym gra Jarosław Gugała, wziął pieniądze za występ.
Super Express, który opisuje ten występ, napisał że była to wspaniała niespodzianka dla żony 39-letniego Mateusza Szczurka. Minister finansów zorganizował niespodziankę w restauracji w Łomiankach. Wieczór obfitował w atrakcje. Była kolacja, Sto lat śpiewane przez znajomych, a na deser występ muzyczny "wybitnego dziennikarza" Jarosława Gugały. Minister naprawdę kocha swoją żonę – podsumowuje Super Express.
Roman Osica - dziennikarz RMF FM i członek zespołu Poparzeni Kawą Trzy - powiedział, że nigdy nie przyjmuje zaproszeń od polityków. Jego zdaniem może to grozić zarzutami o brak zawodowej etyki. Podobnie surowo zachowanie Jarosława Gugały ocenił Andrzej Morozowski.
Sam Jarosław Gugała powiedział, że wolno mu śpiewać piosenki politykom i że zaśpiewałby także dla Jarosława Kaczyńskiego. Pytanie, czy zrobiłby to dzień lub dwa przed wywiadem z Jarosławem Kaczyńskim. Marilyn Monroe, która śpiewała "Sto lat" prezydentowi Kennediemu, przynajmniej nie robiła z nim wywiadów.
Sprawę skomentował też Tomasz Lis:
- To skądinąd chyba niezamierzona, ale wybitnie dojmująca autokompromitacja. Gdyby jakikolwiek dziennikarz zajmujący się polityką w jakimkolwiek kraju oświadczył, że jest gotów śpiewać dla każdego polityka, któremu jego śpiewanie się podoba, to definitywnie wykreśliłby się z listy dziennikarzy. Wygląda jednak na to, że redaktor Gugała po prostu naprawdę tego nie rozumie.
Zapewne sepuku, które właśnie nie wiedząc o tym popełnił, nie powstrzyma go też przed kolejnymi filipikami na temat standardów dziennikarskich. Zafundował nam ich w ostatnim czasie niemało i pewnie nie zdaje sobie sprawy, że żaden dziennikarz w Polsce tak totalnie jak on i tak szczerze jak on, w ostatnim czasie się nie skompromitował.
I jeszcze drobiazg. Redaktor Gugała mówi, że koledzy z jego zespołu muszą zarabiać. Rozumiemy, że koledzy wystąpili za pieniądze, a Gugała bezpłatnie. To cenna wiadomość panie i panowie politycy. Redaktor Gugała z radością zagra wam do kotleta. Bezpłatnie i całkowicie niezależnie.