Dale Corvino jako dziecko lubił się przechwalać, że Marilyn Monroe była niańką jego mamy. Kiedy okoliczne dzieci nie wierzyły w ani jedno słowo zapraszał ich do siebie do domu. Tam zabierał ich do miejsca, gdzie stały najważniejsze zdjęcia i obrazy, a wśród nich sławna aktorka i dwójka dziewczynek w budce fotograficznej. To był wystarczający dowód.
Amerykanin nie znał jednak dokładnej historii. Po prostu uznał, że Marilyn Monroe przez jakiś okres swojego życia była nianią dla jego mamy. Jednak dopiero po latach opowiadania i przekręcania rodzinnej opowieści Corvino postanowił dowiedzieć się, jak było naprawdę. I okazało się, że gwiazda nie do końca niańczyła jego mamę.
Cała opowieść zaczyna się od babci autora artykułu opublikowanego na salon.com. Helen była lokalną gwiazdą piękności, która wbrew woli rodziny wyszła za Sycylijczyka Tony'ego Rizzo. Wraz z mężem przeniosła się do San Francisco i zaprzyjaźniła się z Marie DiMaggio. Sąsiadka miała w sumie dziewięcioro dzieci, z których jeden, Joe został gwiazdą baseballa w zespole New York Yankees.
W tym samym czasie co babcia Corvino, Helen, zaprzyjaźniła się z Marie DiMaggio, jej syn Joe zaczął spotykać się z Marilyn Monroe. W tamtym okresie baseballista kilka razy przyprowadził do domu swoją ukochaną, już rozpoznawalną gwiazdę filmową. Wtedy zrobiono pamiątkowe zdjęcie z aktorką, która zastrzegła, że ze względu na wysypkę zdjęcie musi być czarno-białe.
Skąd zatem wzięło się zdjęcie z Marilyn? Choć aktorka nie była oficjalną nianią, to jednego dnia zajmowała się mamą autora tekstu. W rodzinie kuzynki mamy Corvino, Laraine, urodziło się dziecko, i dziewczynki trochę przeszkadzały. Monroe, która wówczas była w okolicy zaproponowała swoją pomoc i zabrała dziewczynki do wesołego miasteczka.
Cała trójka pojechała Pontiaciem aktorki. Marilyn spędziła cały dzień zabierając dziewczynki na różnego rodzaju przejażdżki. Bardzo podobało im się fakt, że blondwłosa pani zabrała ich do wesołego miasteczka, a na koniec zrobiła z nimi pamiątkowe zdjęcie. Co ciekawe matka Corvino z tamtego dnia pamięta to zamieszanie jakie spowodował pewien marynarz, który rozpoznał Marilyn. Cała trójka w eskorcie policji wróciła do domu.
Później Marilyn kilkakrotnie odwiedzała rodzinę DiMaggio, a także dziewczynki. Przestała wtedy, kiedy rozstała się z mężem. Choć nie była ona niańką dla mamy Corvino, to autor wspomnianego tekstu może się chwalić tym, że przez pół dnia opiekowała się nią. Zaś sam Corvino mimo wszystko może się pochwalić tym, że jego matka znała Marilyn Monroe.