
Polscy narodowcy zawiązali symboliczny sojusz z Węgrami z Jobbiku, neofaszystowskiej partii walczącej z Romami i Unią Europejską. Ruch Narodowy i Jobbik wymienią się kandydatami – Polacy wystartują z list na Węgrzech, a Węgrzy w Polsce. I chociaż żadna partia nie wystawi liderów, to wymiana ma dla nich znaczenie propagandowe – pokazuje, że nacjonalizm szerzy się w wielu krajach Europy.
REKLAMA
Polski Ruch Narodowy i węgierski Jobbik wymienią się kandydatami w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Na listach w Polsce ma się znaleźć kilkoro Węgrów, a Węgrzy będą mogli zagłosować na kilkoro Polaków – podaje "Gazeta Wyborcza". Partie nie wymienią się liderami, bo to tylko symboliczny gest.
To pokazuje, że narody Europy powstają do buntu, idą na Brukselę razem, a nie w pojedynkę. To pokazuje też, że nie jesteśmy prymitywnymi szowinistami, którzy nie lubią każdego obcego, że zło leży w federalizmie europejskim. CZYTAJ WIĘCEJ
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Teraz obie partie analizują ordynacje wyborcze w swoich krajach i sprawdzają, czy i na jakich warunkach możliwa jest wymiana kandydatów. Jobbik to dla Ruchu Narodowego wzór do naśladowania, bo odwołująca się do faszystów z pierwszej połowy XX wieku partia jest trzecią siłą polityczną na Węgrzech.
Artur Zawisza, Krzysztof Bosak czy Robert Winnicki to jedni z najtwardszych eurosceptyków nad Wisłą. To oni nie wahają się mówić o Unii Europejskiej "eurokołchoz" i wychodzą na demonstracje pełne transparentów z hasłami "Konzentrationslager Europa". Zupełnie nie przeszkadza im to jednak starać się o... unijne stanowiska. Ruch Narodowy jako jeden z pierwszych poinformował o starcie kampanii przed wyborami do Parlamentu Europejskiego.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"

